Zmiana przepisu o zastępstwie zawodnika. Zmniejszy wpływ kontuzji na ostateczne wyniki rozgrywek?

Autor: Krzysztof Choroszy
Zmiana przepisu o zastępstwie zawodnika. Zmniejszy wpływ kontuzji na ostateczne wyniki rozgrywek?
31 października, dzień przed rozpoczęciem okna transferowego, zostały opublikowane regulaminy przyszłorocznych rozgrywek. Wśród wszystkich zapisów znalazło się kilka ważnych zmian, które dotkną inne zespoły w nadchodzącym sezonie. Jedną z nich jest przepis o zastępstwie zawodnika. Władze żużla po części wróciły do tego, co było przed poprzednią korektą tego jakże istotnego dla losów kampanii zapisu.
W regulaminie rozgrywek PGE Ekstraligi z zeszłego roku “zz-tka” mogła być używana tylko i wyłącznie za zawodnika z najwyższą średnią w drużynie. Oznaczało to, że tylko kontuzja lidera pozwalała na zastępowanie go przez innych w trakcie spotkania. Teraz poszerzono zakres możliwych zastępowanych żużlowców, a zespoły będą mogły korzystać z przepisu, zmieniając różną liczbę zawodników, co będzie zależało od momentu sezonu. Podczas trwania całej rundy zasadniczej jeden z dwóch najlepszych będzie mógł być zastępowany przez kolegów, a w trakcie play-offów jeden z trzech.
“Zgłoszony w składzie zawodnik spełniający łącznie następujące warunki: 1) ma prawo być zgłoszonym do zawodów, 2) posiada pierwszą lub drugą w części zasadniczej rozgrywek albo pierwszą, drugą lub trzecią w rundzie finałowej średnią indywidualną w składzie aktualnej na dzień zawodów kadry klubu, określoną wg zasad zamieszczonych w postanowieniach na dany rok” – czytamy w oficjalnym regulaminie.
Zmiana kontrowersyjnego przepisu, obowiązującego w trakcie poprzedniego sezonu, jest spowodowana sytuacją, jaką mieliśmy w związku z kontuzjami żużlowców. Przykładem tego jest Anders Thomsen. Duńczyk w Grand Prix Łotwy fatalnie upadł, co wykluczyło go z jazdy w dalszej części kampanii. W związku z urazem jednego z liderów jego Stal Gorzów musiała jechać w osłabieniu. Gorzowianie nie mogli jednak skorzystać z zastępstwa zawodnika, gdyż najlepszy pod względem średniej był Słowak, Martin Vaculik. Z braku tej możliwości do składu zmuszony został wskoczyć Mathias Pollestad. Jak można było się spodziewać, Norweg nie zastąpił Thomsena, przez co dobrze prezentująca się Stal, odpadła już w ćwierćfinale z Włókniarzem Częstochowa.
W związku z sytuacją gorzowskiej Stali, która przy możliwości korzystania z “zz-tki” miałaby szansę na równą walkę z rywalem o awans do strefy medalowej PGE Ekstraligi, rozpoczęła się zażarta dyskusja na temat, jak można by było zmniejszyć skutki kontuzji jednego z liderów drużyny. Pojawiały się różne propozycje, począwszy od transferu medycznego, który miałby funkcjonować na zasadach podobnych do tego, co mamy w zagranicznych ligach. Pojawiało się również wiele głosów, aby pójść łatwiejszą drogą i powrócić do tego, co było przez wiele poprzednich lat, czyli zastępstwo zawodnika za 3 najlepszych żużlowców pod względem średniej. Ostatecznie stanęło na drugiej opcji, jednak nieco zmodyfikowanej.
Zmianę na “zz” za 2 najlepszych podczas rundy zasadniczej i 3 podczas fazy play-off, którą zafundowali nam władze żużla, można z pewnością uznać za dobrą. Mimo to przepis ten nie został uznany za najlepszy możliwy przez całe środowisko żużlowe, znajdując zarówno krytyków jak i zwolenników. Krytyka względem zreformowanego punktu regulaminu nie dotyczyła samego faktu, że został on zmieniony, a niektórym nie spodobało się rozdzielenie jego pomiędzy fazę zasadniczą i rundę finałową. Głównym argumentem za tym jest sytuacja, w której mecz decydujący o losach awansu do ćwierćfinałów lub utrzymaniu w lidze jest wypaczany przez kontuzję jednego z zawodników.
Z kolei czymś, co przemawia do zwolenników tak skonstruowanego przepisu, jest sytuacja, kiedy drużyna mająca dwóch zdecydowanych liderów i trzeciego, przeciętnego zawodnika, ale z dobrą średnią indywidualną, zyska przewagę i wyraźnie skorzysta na kontuzji swojego żużlowca, gdyż najlepsi otrzymają jeden dodatkowy start “za darmo”, bez konieczności skorzystania z rezerw taktycznych możliwych przy 6 punktowej stracie. Taki przypadek nie zdarzałby się oczywiście często, jednak mogłoby to prowadzić do nadużyć ze strony klubów, co wypaczałoby rywalizację w PGE Ekstralidze.
Częściowy powrót do tego, co było wcześniej, jest korzystny dla wszystkich: kibiców, zawodników i drużyn. W jego wyniku zespół osłabiony kontuzją jednego z liderów zyska możliwość zastąpienia go przez innych członków ekipy. Zmniejszy to w pewnym stopniu wpływ urazów na ostateczny wynik sportowej rywalizacji, co w sporcie tak kontuzjogennym jak żużel, powinno funkcjonować. Powszechnie wiadomo, że zapis ten nie jest idealny, jednak na pytanie, czy sprawdzi się on w nadchodzącej kampanii? Będziemy mogli odpowiedzieć w przyszłym roku, kiedy to w trakcie trwania rozgrywek dostaniemy pełny ogląd sytuacji.
Magazyn Żużlowy Best Speedway TV
- Żużel. Janusz Kołodziej nie próżnuje poza sezonem. Zajął miejsce na podium
- To może być hitowy odcinek. Znany kolejny gość “Mówi się żużel”
- Żużel. Z kim pościgałby się Dan Bewley? Odpowiedź zaskakuje
- Żużel. Ile pieniędzy otrzyma Motor? Radni wystosowali prośbę, jest odpowiedź z miasta
- Wiadomo, ilu kibiców na tę chwilę obejrzy żużel na Narodowym