Przejdź do treści
Artykuły żużlowe

PGE Ekstraliga. Kto za plecami Platinum Motor Lublin? Cztery drużyny z podobnymi ambicjami

PGE Ekstraliga
Fot. Kazimierz Kożuch

Autor: Jakub Bielak

PGE Ekstraliga. Kto za plecami Platinum Motor Lublin? Cztery drużyny z podobnymi ambicjami

Dni do startu PGE Ekstraligi upływają w ekspresowym tempie. Już niedługo rozpocznie się zażarta rywalizacja o ligowe punkty. Faworyt jest jeden i jest nim oczywiście aktualny mistrz Polski – Platinum Motor Lublin. Oprócz nich są jednak aż cztery ekipy, które mają za cel ukończyć sezon w czołowej trójce. W dwóch miastach zakończą więc sezon z niedosytem.

Platinum Motor Lublin może zdominować ligę

W Lublinie zbudowali dream team już przed sezonem 2023, a wydaje się, że ich siła rażenia w kolejnym roku może być tylko większa. Lublinianom nadal przewodzić będzie Bartosz Zmarzlik, a więc najlepszy żużlowiec świata. Wspomagać go będą (podobnie jak przed rokiem) Fredrik Lindgren, Jack Holder oraz Dominik Kubera. Tym razem już wszyscy z nich są uczestnikami cyklu Speedway Grand Prix po tym, jak „Domin” otrzymał od organizatorów stałą Dziką Kartę. Skład seniorski uzupełni zawodnik U-24: Mateusz Cierniak. Jego miejsce w formacji młodzieżowej u boku Bartosza Bańbora zajmie z kolei Wiktor Przyjemski.

To właśnie transfer Wiktora Przyjemskiego sprawił, że Motor przystąpi do sezonu z tak ogromną na papierze przewagą nad resztą stawki. Gdyby 18-latek trafił do któregoś z rywali, rywalizacja z pewnością byłaby ciekawsze. Drużynowy mistrz Polski nie zamierza jednak oddawać wywalczonego w dwóch ostatnich latach tytułu i nie pozostawił przeciwnikom złudzeń również na rynku transferowym. To oczywiście tylko sport, ale jeśli nie przydarzy się w Lublinie żadna kontuzja, pokonać ich będzie niezwykle trudno.

Sparta Wrocław odgryzie się za poprzedni sezon?

Niemniej jednak są ekipy, które będą próbować tego dokonać. Do takich należy zaliczyć Betard Spartę Wrocław, a więc srebrnego medalistę ubiegłorocznych rozgrywek. Wrocławianie przegrali finałową rywalizację we wrześniu 2023 głównie z powodu kontuzji, które nawiedziły ich drużynę. Nie dowiemy się już, jak zakończyłby się dwumecz, gdyby wszyscy byli zdrowi i zdolni do jazdy, jednak z pewnością Motor nie miałby tak łatwej drogi do złota.

W nowy sezon Sparta Wrocław wchodzi, podobnie jak Motor, z dwoma zmianami. Tutaj również w wiek seniora wchodzi dotychczasowy lider formacji młodzieżowej – Bartłomiej Kowalski. W jego miejsce z kolei sprowadzony został Jakub Krawczyk. Wokół tego transferu było sporo kontrowersji, gdyż wydarzył się on zupełnie niespodziewanie, jednak fakty są takie, że Sparta zyskała bardzo solidnego juniora. Poza tym skład pozostał bez zmian. Nadal o jego sile mają stanowić Maciej Janowski, Tai Woffinden, Dan Bewley i Artiom Łaguta. To absolutne gwiazdy PGE Ekstraligi, więc celem drużyny może być wyłącznie medal na zakończenie rozgrywek.

Stal Gorzów z kluczowym wzmocnieniem

Spore ambicje mają w tym sezonie w Gorzowie. Z poprzednimi rozgrywkami pożegnali się na etapie ćwierćfinału, choć było to pechowe zakończenie, ponieważ gorzowianie musieli radzić sobie bez kontuzjowego Andersa Thomsena. Być może gdyby nie uraz Duńczyka, udałoby się wjechać do półfinału i powalczyć o medal. W tym roku jednak miejsce na „pudle” jest już traktowane przez niektórych kibiców nawet jako obowiązek. Wszystko za sprawą wymiany najsłabszego ogniwa, a więc zawodnika do lat 24. Teraz jest nim Jakub Miśkowiak, który znany jest ze świetnych występów na stadionie im. Edwarda Jancarza. Były zawodnik Włókniarza ma zagwarantować gorzowianom nową jakość na tej pozycji.

Wątpliwości może budzić postawa Szymona Woźniaka. Wychowanek bydgoskiej Polonii zadebiutuje bowiem jako stały uczestnik cyklu Speedway Grand Prix. Zagadką pozostaje jego forma w pierwszym roku, kiedy będzie musiał łączyć ze sobą starty w lidze i w najważniejszym indywidualnym cyklu na żużlu. Niektórzy wróżą, że 30-latek może nie być już tak skutecznym zawodnikiem jak w poprzednich latach. „Swoje” powinni za to niezmiennie robić Martin Vaculik i Anders Thomsen, którzy przyzwyczaili już do wysokiej formy. Prawdziwy test przejdzie Oskar Fajfer. Drugi sezon w elicie może być dla niego trudniejszy niż ten pierwszy, ponieważ już będzie się od niego wymagać konkretnych zdobyczy punktowych.

Apator i Włókniarz też mają ambicje

PGE Ekstraliga ma jeszcze w swoich szeregach dwie drużyny, które chciałyby sezon 2024 zakończyć z jakimś krążkiem. Mowa o Apatorze Toruń oraz Włókniarzu Częstochowa. Obie ekipy w ostatnich dwóch sezonach stoczyły między sobą boje o brązowy medal. Najpierw w 2022 roku górą był Włókniarz, natomiast rok później lepszy był już Apator. Kibice z obu miast złośliwie sugerują niekiedy, że są to dwie drużyny, które najczęściej kompromitują się w pojedynczych spotkaniach lub w niewytłumaczalny sposób tracą punkty, których stracić nie powinny.

Apator utrzymał skład z poprzedniego roku. Nowy menedżer drużyny, Piotr Baron, wierzy w to, że we wszystkich zawodnikach drzemie nieuwolniony w pełni do tej pory potencjał. I nie da się ukryć – Patryka Dudka, Roberta Lamberta czy Pawła Przedpełskiego stać bez dwóch zdań na lepsze wyniki niż te, które zaprezentowali w ostatnim sezonie. Coraz lepiej może także jeździć Wiktor Lampart, który dopiero od połowy sezonu wszedł na zadowalający poziom. Gorzej nie będzie w przypadku juniorów, którzy mają za sobą fatalne rozgrywki ligowe. Zimowa przerwa i praca z nowym szkoleniowcem ma pomóc wejść im na zdecydowanie wyższy poziom, który niewątpliwie jest w zasięgu ich umiejętności. Tym razem musi tylko „dojechać” głowa.

Pod Jasną Górą z kolei doszło do jednej zmiany w składzie. Jakub Miśkowiak odszedł do Stali, więc trzeba było znaleźć zastępstwo za 22-letniego Polaka. Padło na Madsa Hansena, dla którego będzie to pierwsza styczność z PGE Ekstraligą. Duńczyk jest jedną wielką niewiadomą, jednak prezes Świącik wierzy w to, że będzie w stanie punktować przynajmniej na takim samym poziomie jak Miśkowiak. Kibice liczą przede wszystkim na lepsze wyniki dwóch zawodników: Mikkela Michelsena i Kacpra Woryny. Obaj żużlowcy zawodzili przez większość ubiegłego sezonu i jeśli nie nawiążą do swoich najlepszych lat, Włókniarz nie ma co myśleć o zakończeniu rozgrywek w czołowej trójce.

Zarówno w Toruniu, jak i w Częstochowie liczą na to, że zły trend uda się w końcu odwrócić. Tym razem brązowy medal można będzie raczej traktować jako sukces, ponieważ ekipy z Lublina, Wrocławia i Gorzowa są jednak na papierze nieco mocniejsze. Toruń i Częstochowa będą tym razem atakować z drugiego szeregu. Być może właśnie taka rola w przewidywaniach przedsezonowych będzie obu drużynom pasowała bardziej.

Motor na pole position. Reszta walczy o jak najlepszą pozycję

Na papierze tak to właśnie wygląda, że PGE Ekstraliga będzie ligą dwóch prędkości. Pięć drużyn będzie walczyło o medale, natomiast walka o utrzymanie rozstrzygnie się pomiędzy Falubazem, Unią a GKM-em. Platinum Motor Lublin jest zdecydowanym faworytem, ale inne ekipy nie złożą broni i nie będą klękać przed panującym aktualnie mistrzem. Sport widział już nieprzewidywalne historie, dlatego nie warto nikogo skreślać przed pierwszą kolejką.

20230630 DSC07089
Fot. Kazimierz Kożuch
20230917 DSC05935
Fot. Kazimierz Kożuch

MAGAZYN ŻUŻLOWY Best Speedway TV

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *