Przejdź do treści
Artykuły

Robert Dowhan: „Żużel mnie cieszy, kibicuję, ale chcę być już z boku tego wszystkiego.”

Robert Dowhan

Autor: Edyta Wojdeł

Robert Dowhan: „Żużel mnie cieszy, kibicuję, ale chcę być już z boku tego wszystkiego.”

O czarnym sporcie mówi się dość często, że daje tylko dwie możliwości, albo się go pokocha po pierwszym meczu, albo nigdy. Wszyscy fani żużla bez wątpienia wiedzą, w czym rzecz. Zastanawiać może jednak to jak wygląda sytuacja ludzi związanych bezpośrednio z prowadzeniem klubów. Kibice bowiem mają czas na złapanie oddechu i swego rodzaju zatęsknienie za speedwayem. Jednakże praca w klubach nigdy nie ustaje. Czy znakiem tego dla niektórych może istnieć swego rodzaju żużlowy przesyt?

O tym, czy i ewentualnie jak, zmienia się stosunek do czarnego sportu po opuszczeniu struktur klubu, a wręcz możliwie najwyższego w nim stanowiska, na łamach Magazynu Best Speedway Tv opowiedział Robert Dowhan – były prezes zielonogórskiej drużyny.

Po odejściu

Nie ulega wątpliwości, że funkcja prezesa klubu żużlowego nie jest łatwa. Jednakże wydawać by się mogło, że po latach pracy, człowiek z pewnością czuje się związany z wszystkimi obowiązkami i zadaniami, które niesie za sobą to stanowisko. Pomimo tego, Robert Dowhan mocno podkreślał, iż nie tęskni za pełnioną w zielonogórskim klubie funkcją i zdecydowanie nie ma żadnych aspiracji co do powrotu na obejmowane wcześniej stanowisko.

– Żużel mnie cieszy, kibicuję, ale chcę być już z boku tego wszystkiego. […] Nie, nie tęsknię. Myślę, że swoją rolę wypełniłem dobrze w klubie. Wyciągnęliśmy klub z niczego na same szczyty. Za nami poszli inni. Dzisiaj niech tę pałeczkę przejmą młodzi – powiedział nam Robert Dowhan.

Były prezes zielonogórskich Myszy zaznaczył również, że nie jest obecnie zainteresowany tym, co się dzieje w klubie.

– Od czasu kiedy definitywnie wyszedłem z klubu nie wnikam ani w sytuację finansową, ani w rozmowy. Po prostu nie bardzo mnie to interesuje – powiedział nam Robert Dowhan.

Robert Dowhan: „Zostawiłem zielonogórski klub w bardzo dobrej kondycji finansowej”

Wierny kibic?

Najwyższy poziom rozgrywek żużlowych uchodzi niejednokrotnie również za najciekawszy nawet według byłego prezesa klubu, który czasy świetlności w PGE Ekstralidze ma na chwilę obecną za sobą. Jednakże, chociaż Robert Dowhan nadal lubi śledzić ekstraligowe zmagania, to jego serce, jak podkreśla, pozostało w winnym Grodzie.

– Jeżeli jestem przed telewizorem, mam czas, czasami przy telefonie nawet, bo jest taka możliwość dzięki aplikacji, więc oglądam, ale nie, nie kibicuję, nie mam faworytów. […] Po prostu oglądam, ale lubię oglądać dobre mecze, szczególnie kiedy coś się dziej, kiedy jeżdżą dobre drużyny, kiedy jest dużo ścigania, kiedy są ciekawe zawody. Dla mnie jedyną drużyną do kibicowania jest Falubaz i moje serce jest tam, gdzie jest Myszka Miki, więc póki co się nic nie zmieniło i raczej się nie zmieni – powiedział nam Robert Dowhan.

Co ciekawe, w ubiegłym sezonie, nie był on jednak na żadnym z odjechanych przez zielonogórską drużynę meczów.

– Na żadnym, dlatego że nie roszczę sobie prawa do zaproszeń. […] Wcale za tym nie tęsknię i wcale nie czekam na zaproszenie. Jak będę miał czas i będę w Zielonej Górze i będę miał ochotę, to sobie pójdę na słynną trybunę K, czyli kibiców. Usiądę tak jak kiedyś i wcale mi czapka z głowy nie spadnie – powiedział nam Robert Dowhan.

Skoro nie jest to kwestią braku zaproszeń ze strony nowego zarządu to znakiem tego, czego? Jak się okazuje odpowiedź jest bardzo prosta. U Roberta Dowhana, pełniącego obecnie funkcję senatora, wszystko zależy od posiadanego czasu i priorytetów, które zmieniły się zarówno wraz z wiekiem, jak i obejmowanym stanowiskiem.

– Poza tym też mam co robić. Ja nie żyję tylko żużlem, jak każdy z nas, dlatego że prowadzę działalność gospodarczą. Jestem senatorem. Mamy komisje, mamy spotkania, mamy rady miast, sejmiki i tak dalej. Tej pracy naprawdę jest dużo, a każdy czas wolny jest dzisiaj bardzo ważny. Szczególnie że nie ma się już osiemnastu lat i trochę inaczej patrzy się na życie, trochę inaczej człowiek chce funkcjonować – powiedział nam Robert Dowhan.

Kubera o powrocie do Leszna: „Jeśli nie będzie rozmowy, nie będzie mowy o powrocie”

Skoro miłość do zielonogórskiego klubu nadal pozostała, a ubiegły sezon nie przyniósł okazji do obserwowania zmagań ulubionej drużyny na żywo, to może w tym roku będzie inaczej. Chociaż jak zawsze wszystko wyjdzie z biegiem czasu, to Robert Dowhan nie wpisuje już jednak potyczek Zielonogórzan do swojego grafiku. Zarazem jednak nie zaprzecza temu, iż może nadarzyć się okazja do odwiedzenia trybun zielonogórskiego owalu.

– Nie planuję. To chyba u każdego z kibiców zależy od czasu, od tego, co będzie w danym momencie robił, gdzie będzie, czy będzie miał taką możliwość. Jak oczywiście będę w Zielonej Górze, będzie ciekawy mecz, bo nie wszystkie przecież będą ciekawe w pierwszej lidze, to pewnie się wybiorę. Aczkolwiek w tym czasie będzie leciała też ekstraliga, więc ciężko może to połączyć, ale nie mówię nie – powiedział nam Robert Dowhan.

Z tych dywagacji można wywnioskować zatem, iż może wśród ludzi związanych przez dany okres czasu mocno z czarnym sportem. Nie chodzi wcale o swego rodzaju przesyt, a jedynie o następujące później życiowe zmiany, które wymagają reorganizacji priorytetów.

Fot. wojta-foto.cz

MAGAZYN ŻUŻLOWY, AKTUALNOŚCI I CIEKAWOSTKI NA NASZYM KANALE – kliknij TUTAJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *