Przejdź do treści
Artykuły

Żużlowi „enforcerzy”

Żużlowi „enforcerzy”

Autor: Redakcja

Żużlowi „enforcerzy”

Walki w hokeju na lodzie to nieodłączny element, uznawany wręcz za tradycję uatrakcyjniającą widowisko od wieku. Istnieją zapisy regulaminowe w NHL, które dają przyzwolenie na pojedynek po zrzuceniu rękawic i odrzuceniu kija. Czy się opłacają? Niekoniecznie. Kończą się jednak one wylądowaniem na ławce kar na dwie minuty. Obecnie do starć na pięści dochodzi rzadziej niż w poprzednich dziesięcioleciach.

Pewien żużlowiec częstochowskiego Eltrox Włókniarza być może wziął przykład z zawodowców z lodowej tafli i pod koniec spotkania z Falubazem Zielona Góra, jak hokejowy „enforcer”, ruszył pod wpływem furii z rękoma na… pracownika mediów, jakim jest operator kamery. Na pracownika telewizji, która płaci duże pieniądze za transmitowanie rozgrywek PGE Ekstraligi i dzięki której może otrzymywać godziwy zarobek za odjechany mecz. Dzięki operatorom kamer w parku maszyn zarówno Rune Holta, jak i inni zawodnicy mogą prezentować logotypy swoich sponsorów między biegami i podczas wywiadów. W końcu za to też mają płacone przez dobroczyńców umieszczanych na kevlarach. Chyba jednak nie wszyscy o tym pamiętają, łącznie z doświadczonym żużlowcem rodem z Norwegii. A szkoda, bo jeżeli transmisję oglądał ktoś, kto chciałby zasponsorować zawodnika/drużynę/turniej, to po obejrzeniu takiego incydentu najprawdopodobniej zrezygnował z tego pomysłu. Tyle się mówi o tym, by etapami uniezależniać się od dotacji miejskich, by pozyskiwać partnerów biznesowych, wsparcie prywatne. Bo koszty żużla są niemałe i ten sport potrzebuje wsparcia jak mało który.  A inwestować w żużel warto, bo ma świetną oglądalność, widowiskowość i przebogatą historię. Ale żeby przekonać ludzi z zewnątrz do wejścia z pieniędzmi trzeba także budować pozytywny wizerunek dyscypliny i ligi.

IMG 4095 1

Sytuacja, którą przed kamerami zafundował widzom Holta, akurat w tym nie pomaga. Sam zawodnik w oświadczeniu na portalu Eltrox Włókniarza Częstochowa skomentował sytuację tym, że miał problemy z maseczką, a operator kamery nie zrozumiał jego próśb o odsuniecie się i zachowanie dystansu społecznego.  Czy tak faktycznie było? To co widzieliśmy podczas transmisji niczego nie potwierdza, a nawet jeśli tłumaczenia Rune Holty są prawdziwe, to reakcja w stronę pracownika telewizji jest absurdalna i nie powinna mieć miejsca. Operator kamery wykonywał swoja pracę. Jeżeli realizator kazał mu podejść do Rune, to tak musiał zrobić. Norweg z polskim paszportem nie od wczoraj jeździ w Ekstralidze i pewne realia meczowe powinien już znać. Dlatego kara, którą mu PGE Ekstraliga wymierzyła, czyli 10 tysięcy na cel charytatywny oraz pokrycie kosztów uszkodzonego sprzętu oraz 5 tysięcy w zawieszeniu, jest karą jak najbardziej słuszną. Niech to będzie przestroga dla innych, którzy chcieliby wyładować frustrację na innej osobie. Widywałem komentarze pod ogłoszeniem kary dla Rune, które wyśmiewały opłacenie uszkodzonego sprzętu telewizyjnego sugerując, że to niemożliwe, by po tych uderzeniach coś się stało z kamerą. Niektórzy nie zdają sobie sprawy, że taki sprzęt jest drogi i jednocześnie dość delikatny, także trzeba umieć się z tym obchodzić, a mocne uderzenia w okolice obiektywu mogły naruszyć konstrukcję i mechanizmy zoomowania.

Reklamy

W piłce nożnej za wybryki na ławce rezerwowych też można otrzymać od sędziego kartkę, nie tylko grając na boisku. Tak samo trener może zostać usunięty na trybuny za nadmierne i wulgarne komentowanie decyzji arbitra. Tego typu kary są dosyć skuteczne i często schładzają atmosferę przy linii bocznej boiska  w momencie, gdy zachowanie sztabu trenerskiego czy rezerwowych wymyka się spod kontroli i łamie ogólnie przyjęte normy. Może czas na wprowadzenie kar w postaci żółtej/czerwonej kartki za takie zachowania w parku maszyn, jakie zaprezentował Rune Holta? W końcu nie jest pierwszym żużlowcem odpędzającym czy odpychającym kamerę. Inny przykład, który mogę w tej chwili przytoczyć, to Matej Zagar, który podczas Derbów Lubuskich w Gorzowie w 2012, kiedy drużyna się naradzała po ogłoszeniu śmierci Lee Richardsona, również ambitnie odganiał operatora kamery od miejscowej drużyny. Nie doszło jednak wtedy do rękoczynów, jak ostatnio w Częstochowie. Słoweniec za to „popisał się” w późniejszych latach uderzeniem mechanika, za co z resztą stanął przed sądem, a także, jak doniósł niedawno Przegląd Sportowy, w obecnym sezonie wulgarnie odmówił wywiadu jednemu z reporterów telewizyjnych.  Nie obyło się też bez starcia z Nickim Pedersenem w 2014 roku podczas Grand Prix w Malilli, za które Zagar wraz z Duńczykiem zapłacili po 600 euro kary. W cyklu Grand Prix były także starcia Nickiego Pedersena z Samem Mastersem, Emila Sajfutdinowa ze Scottem Nichollsem, czy też teamu Maćka Janowskiego również z Nickim Pedersenem. Takie sytuacje nie sprzyjają pozytywnemu odbiorowi sportu żużlowego. To nie jest hokej.

Za promowanie żużla i budowanie jego pozytywnego wizerunku odpowiadamy wszyscy: działacze, zawodnicy, dziennikarze, kibice. Powinniśmy o tym pamiętać. Jasne, w sporcie wyczynowym zdarza się upust emocji, odreagowanie frustracji, ale dlaczego mają cierpieć na tym inne osoby? Także widzowie, szczególnie ci młodsi, którzy nasłuchają się wulgarnego słownictwa oraz zobaczą zachowania nieprzystające profesjonalnemu sportowcowi? Czy taki przykład powinni otrzymywać potencjalni żużlowi adepci? Czy przez widzów, potencjalnych i obecnych sponsorów żużel ma być odbierany jako sport przepełniony frustracją i agresja wobec innych? Chyba nie o to chodzi, prawda? Jasne, na torze zawsze będzie dużo stykowych sytuacji na pograniczu faulu, tak jest od zawsze. Ale poza torem powinna być pełna kultura. Na trybunach żużlowych jest dużo spokojniej niż na piłkarskich. To duży plus dla odbioru żużla i zachęta do przychodzenia na stadiony całymi rodzinami. Dlatego trzeba pilnować przestrzegania pewnych zachowań nie tylko na trybunach, ale i w parku maszyn czy na torze. Wszelkie wydarzenia, pozytywne czy negatywne, widać z trybun oraz na ekranie telewizora. Trzeba zatem dbać o pozytywny odbiór u widza, czyli nie tyko kibica czy dziennikarza, ale też obecnego bądź potencjalnego sponsora, partnera biznesowego. Kogoś, kto wesprze istnienie i rozwój naszej ukochanej dyscypliny.

fot. Natalia Gotter

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nasi partnerzy