Przejdź do treści
Artykuły żużlowe

Wojna w Internecie! Czy aby na pewno kluby obierają dobrą drogę?

żużel
Fot. Sonia Kaps

Autor: Dawid Ociepa

Wojna w Internecie! Czy aby na pewno kluby obierają dobrą drogę?

Trudno sobie wyobrazić współczesny świat bez mediów społecznościowych. W końcu, o transferach, wynikach spotkań i plotkach ze świata żużla nie dowiadujemy się jak kiedyś – z prasy, ale właśnie dzięki portalom internetowym, które pozwalają na kontakt z kibicami i mediami w mgnieniu oka. Sponsorzy w rozmowach z klubami bardzo często pytają o zasięgi, jakie klub czy zawodnicy wykręcają w social media.

Nic więc dziwnego, że kluby poszukują coraz ciekawszych sposobów na dotarcie do większej rzeszy odbiorców. Rzuca to się w oczy zwłaszcza przy obecnym okienku transferowym. Każdy już wie o lotnisku, klaunie czy „parówie”. W głowie pozostaje jednak pytanie, gdzie leży między humorem i dobrym pomysłem, a gdzie żenady i utratą zdrowego rozsądku.

Tekst planowałem już, kiedy obserwowałem kłótnie kibiców po ogłoszeniu transferu Mikkela Michelsena do zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa. Przypomnę, że Lech Kędziora czeka na byłego kapitana Motoru Lublin na lotnisku. Było to odniesienie do sytuacji sprzed czterech lat, kiedy to kibice koziołków czekali na lotnisku na Taia Woffindena przeświadczeni, że brytyjski trzykrotny mistrz świata przyleci podpisać kontrakt z aktualnym mistrzem Polski. To była tylko plotka, więc zaskoczeniem nie był fakt, że obeszli się smakiem.

Motor ogłosił swoich trzech nowych zawodników również filmem nagranym… na lotnisku. Nawiązanie w klipie Włókniarza w większości spodobało się kibicom, którzy docenili kreatywne podejście do tematu. Kibice z Lublina byli natomiast rozczarowani zachowaniem działu marketingowego częstochowskich lwów i byłego kapitana.

Porównanie Michelsena i Lindgrena. Włókniarz wreszcie będzie miał drugiego lidera?

Paliwa do ognia podlał Metalika Recykling Kolejarz Rawicz, który swoim wpisie w mediach społecznościowych zasugerował, że klub z województwa lubelskiego nie ma własnych wychowanków.

Natomiast szambo wybuchło po filmiku Zooleszcz GKM Grudziądz, w którym władze klubu ogłaszają podpisanie kontraktu z Maxem Fricke. Przy okazji prezes klubu – Marcin Murawski przebrał w grze komputerowej Krzysztofa Kasprzaka w strój klauna, a potem hot-doga.

W mediach zawrzało. Były zawodnik GKM-u zapowiedział, że wyprowadzi proces przeciwko poprzedniemu klubowi. Jerzy Synowiec powiedział, że od drużyny, w której jeździł przez ostatni rok, może oczekiwać nawet sto tysięcy złoty odszkodowania! Prezes Murawski jednak zachowuje zimną krew i nie boi się ewentualnej rozprawy sądowej, o czym zapewnił nas w wywiadzie, który dostępny jest na naszym portalu.

Zdążyłem zapytać ekspertów od prowadzenia mediów społecznościowych o klip Włókniarza Częstochowa z Michelem Mikkelsenem. Jeden skrytykował tylko to, że fakt dołączenia nowego zawodnika nie rzuca się na pierwszy rzut oka.

– Według mnie ten filmik nawet się nie skupia na transferze i jako osoba zielona, niezaznajomiona z żużlem, nie wiedziałbym, o co chodzi. – mówi Konrad Kwapień, osoba od wielu lat zajmująca się prowadzeniem social media e-sportowych drużyn. Aktualnie zatrudniony jest w organizacji Forsaken, która bierze udział w rozgrywkach Ultraligi w League of Legends.

Sam spot jednak jest dobry. Młodsi fani zakochali się w roli Lecha Kędziory, który swoją grą aktorską nawiązuje do Marcina Najmana.

Jest to dynamiczny, dobrze zrobiony spot marketingowy oraz odpowiedź na poziomie. Jest to zrobione w sposób humorystyczny, nie atakuje nikogo, jest z pomysłem. Zaczepna, angażująca kibiców obu klubów tak zwany CTA (wezwanie do działania, przyp. red.) – odnosi sukces skoro o niej mowa. – chwali film wypuszczony przez zielona-energia.com Włókniarz Częstochowa drugi ekspert od prowadzenia mediów społecznościowych, czyli Filip Stasiński, który obecnie pracuje w drużynie Elementalist, która aktualnie gra w drugiej dywizji Ultraligi.

Dyskusje wzbudza jednak kwestia tego, czy kluby, aby na pewno powinny prowokować kibiców, czy to zawodników. Chociaż z drugiej strony, kluby uwalniają dzięki temu potężny potencjał marketingowy PGE Ekstraligi.

– Według mnie ścieżka obrana przez oba kluby jest dobra, ponieważ próbują nowych rozwiązań na tym rynku, co jest rzadkością, ponieważ większość klubów preferuje jednak wstawić jakąś jedną grafikę i finisz. Nie bójmy się jednak testować różnych wariantów i badać ten rynek.

– Według mnie lepsza jest właśnie taka promocja, gdzie jest próbowana jakaś nowa ścieżka niż wykorzystywanie tego, co większość klubów, robi, czyli wstawiają grafikę na Facebooka, jakieś 2-3 zdania i koniec zadania. Media społecznościowe mają być wykorzystywane w kreatywny sposób, a tutaj taki został mimo wszystko zaprezentowany. – uspokaja Konrad Kwapień.

MAGAZYN ŻUŻLOWY – kliknij TUTAJ

Tak więc ścieżka obrana przez kluby PGE Ekstraligi jest słuszna. Przede wszystkim, przykuwa uwagę odbiorcy, a liczby na portalach społecznościowych rosną jak grzyby po deszczu. A jak wspominałem na początku artykułu, to prowokuje sponsorów do zostawiania większej ilości „mamony” w polskim żużlu. W końcu, o to przecież chodzi w obecnych czasach i we współczesnym świecie.

 – Jestem zdania, że obrana droga przez Włókniarza jest dobra w tym przypadku, ponieważ reagują na to, co się dzieje i w bardzo kreatywny sposób nagrali ten filmik. Zdrowy „banter” (droczenie się, przyp. red.) jest zawsze mile widziany i sprawia to, że czuć dodatkowe emocje nie tylko podczas wyścigu, a również poza nim na social mediach. – na koniec dodaje Konrad Kwapień.

Fot. Sonia Kaps

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *