Walka o kibica na stadionie czy przed telewizorem?
Autor: Jakub Bielak
Walka o kibica na stadionie czy przed telewizorem?
W poniedziałek, 13 marca Główna Komisja Sportu Żużlowego opublikowała godzinowy rozkład jazdy pierwszej kolejki 1. oraz 2. ligi żużlowej. Patrząc na decyzje podjęte przez żużlową centralę, należy zadać sobie zasadnicze pytanie. Po co nam walka o kibica w polskim żużlu? Chcemy zwiększenia frekwencji na trybunach czy oglądalności w telewizji?
Pierwsza kolejka nowego sezonu żużlowego odbędzie się w korzystnym terminie. Będzie to bowiem wielkanocny weekend. Tym razem w ligowym terminarzu ominięto jednak „Lany Poniedziałek”, który niegdyś był równoznaczny z początkiem rywalizacji na polskich torach. Mecze na wszystkich trzech poziomach rozgrywkowych zaplanowano jedynie na sobotę, 8 kwietnia oraz na Wielkanocną Niedzielę dnia następnego.
Ciężko zrozumieć decyzję o wykorzystaniu jedynie dwóch z trzech wyjątkowo dostępnych dni na rozegranie spotkań żużlowych. Jeśli kiedyś kibice mają czas na wybranie się na stadion, to są to właśnie Święta Wielkanocne, zwłaszcza że w przeszłości ich nadejście często zwiastowało właśnie start sezonu. Tymczasem w sezonie 2023, podczas gdy wszystkie mecze Ekstraligi, 1. ligi oraz wybrane spotkania 2. ligi są pokazywane w telewizji, centrala rezygnuje z rozłożenia spotkań na trzy dni. Oczywiście w Poniedziałek Wielkanocny odbędą się zawody Złotego Kasku, ale można było spokojnie wybrać inny termin na rozegranie tych prestiżowych zawodów – również w taki sposób, by kibice mogli jak najwięcej żużla zobaczyć zarówno na żywo, jak i w telewizji.
Jeszcze większym absurdem są jednak godziny meczów pierwszoligowych w sobotę, 8 kwietnia. Oba transmitowane wówczas spotkania (jedno w tradycyjnej telewizji, drugie w Canal+Online) rozpoczną się o 16:30. Dokładnie półtorej godziny później rozpocznie się z kolei sezon ekstraligowy na antenie Eleven Sports. Jest więc niemal pewne, że sobotnie spotkania nałożą się na siebie. Wcześniej na godzinę 14:00 zaplanowano mecz 2. Ligi Żużlowej. Naprawdę nie dało się tego ułożyć bardziej komfortowo dla kibica? Tylko właśnie, jakiego kibica?
Spoglądając na komunikat opublikowany przez GKSŻ można dojść do wniosku, że żużlowe władze chcą zachęcić kibiców do wybrania się na miejscowy stadion. Pozostanie w domu staje się bowiem o wiele mniej atrakcyjne dla kibica, jeśli i tak nie może on obejrzeć każdego meczu w danym dniu, bo te nachodzą na siebie. Przez ostatnie lata wydawało się jednak, że telewizja Canal+ walczy o jak najlepszą oglądalność, a frekwencja na stadionach schodzi w tym przypadku na drugi plan.
W wielkanocny weekend można było jednak dogodzić obu grupom kibiców – i tym stadionowym i telewizyjnym. Nie powinniśmy zmuszać nikogo ani do kupowania biletów na mecz, ani dostępu do kanałów Canal+ czy Eleven Sports. Wystarczyło przesunąć sobotni mecz 2. Ligi na 13:00, dołożyć mecze 1. Ligi o 15:30 i pozostawić spotkanie Ekstraligi o godzinie 18:00. Czy naprawdę komuś takie kosmetyczne zmiany i przesunięcia godzin rozpoczęcia meczów niższych lig o godzinę by przeszkadzało? A możliwości dla obu grup kibiców byłoby więcej. Walka o kibica pomiędzy klubami na stadionach a telewizją przed odbiornikami nie ma sensu. Dajmy kibicowi wybór.
fot. Sonia Kaps
MAGAZYN ŻUŻLOWY. Kliknij TUTAJ.
- Reprezentacja Polski najlepsza w Krsko. Świetny występ Pawełczaka
- Tobiasz Musielak odejdzie z Ostrowa! Będzie powrót do byłej drużyny
- Tai Woffinden nie wystartuje w sezonie 2025? Pawlicki może zostać w Zielonej Górze
- Żużel. Bardzo ładne zachowanie młodego Duńczyka podczas SGP2!
- Bartosz Zmarzlik o krok od tytułu mistrza świata! „Jaka presja? Nie myślę 'muszę’, tylko 'mogę’.”