Ekspert żużlowy: „Jakoś im nie przeszkadzało, że ludzie siedzą w Rosji po łagrach”

Autor: Dawid Ociepa
Ekspert żużlowy: „Jakoś im nie przeszkadzało, że ludzie siedzą w Rosji po łagrach”
W ostatnich dniach na łamach prasy zagrzmiała medialna burza po wypowiedzi Jacka Frątczaka. Na łamach Radia Zielona Góra, powiedział, że Emil Sajfutdinow i Artiom Łaguta, aby startować w polskiej lidze, powinni zdać test ze znajomości polskiego hymnu i twórczości Adama Mickiewicza. Trudno się dziwić, ponieważ temat dopuszczenia rosyjskich żużlowców do ligi powoduje skrajne emocje. Jacek Frątczak na łamach naszego portalu zdecydował się wyprostować swoją wczorajszą wypowiedź.
Rozumiem, natomiast to jest pewnego rodzaju forma retoryczna. Powiedziałem to, co myślę, ponieważ z całym szacunkiem, nie chcę stygmatyzować ludzi, ale za łatwo jest uzyskać tak zwane podwójne obywatelstwo. Nie utożsamiam się z taką formą. To nie jest coś, co porządkuje relacje międzyludzkie i tak dalej. Moja wypowiedź to była forma wywołania pewnego rodzaju wrażenia, dlatego zastanawiam się, czy powołując się na konstytucję polską, tak samo domagali się swoich praw, będąc obywatelami Federacji Rosyjskiej, bo ustawa zasadnicza jest w Rosji tylko papierem, niczym więcej. – powiedział Jacek Frątczak, który jest znanym przeciwnikiem startowania Rosjan w polskich rozgrywkach.
Oficjalna decyzja w sprawie startów rosyjskich żużlowców w sezonie 2023 zapadła
Przypomnijmy, że ostatnio Michał Sikora poinformował w jednym z wywiadów, że obywatele Rosji, którzy mogą legitymować się również polskim paszportem, będą występować w sezonie 2023.
–Pytanie, czy tak samo skutecznie są w stanie się pokazać w zakresie tego, jak bronić praw człowieka, chociażby w Rosji. Cały numer polega na tym, że tylko i wyłącznie walczymy o kilku gości, którzy przyjechali do Polski tylko po to, aby zarabiać pieniądze. Rozumiem, że są równymi obywatelami z punktu widzenia konstytucji, tylko popatrzmy na to ze strony pragmatycznej. Czy gdyby nie to, że polska liga jest najlepsza na świecie, tu są najlepsze pieniądze, to czy ten pan, jeden czy drugi, do Polski by się sprawdził?
–Wiec jest pytanie, czy tak samo jak my, traktuje nasze barwy narodowe, nasz hymn, historie, twórczość. To był tylko przykład. Uważam, że tak nie jest. Dlatego w tej sytuacji uważam, że nie problemem jest Sajfutdinow, Łaguta czy ktoś tam jeszcze, tylko problem polega na tym, jak łatwo dajemy możliwość bycia równymi obywatelami, którzy tak naprawdę przyjechali tu tylko po to, aby zarabiać pieniądze. Nie uważam, że nabycie obywatelstwa wynikało z miłości do Polski. To jest problem w samych procedurach przyznawania obywatelstwa w ogóle. My mamy naszą ojczyznę w DNA. Oni pewnie nie. Personalnie nie mam do tych chłopaków nic. – kontynuował słynny “Jacek Falubaz”.
Chociaż żużlowi kibice często zarzucają Frątczakowi oraz innym zwolennikom zawieszenia dla żużlowców z Federacji Rosyjskiej ksenofobię, nie zamyka on bramy wszystkim. Lekko nawiązał do sytuacji Gleba Czugunowa, który był jedynym z zawodników pochodzących z kraju agresora. –Nie miałbym problemu ze startami Rosjan, gdyby od momentu nabycia polskiego obywatelstwa jeździliby z polską licencją, gdybyśmy byli konsekwentni w tematach, o których mówiłem wcześniej. – wspomniał były menedżer Falubazu Zielona Góra oraz Apatora Toruń.
Następnie Jacek Frątczak próbował postawić się w sytuacji prezesa Polskiego Związku Motorowego. Michał Sikora dobrze wie, co może, a czego nie może. Mimo wszystko uważam, że jeżeli ktoś do tej pory startował w barwach narodowych, a miał taką możliwość, to powinien jechać jako Polak. Dla mnie Rosjanin jest Rosjaninem. Jeżeli się powołujemy na polską konstytucję, to nie widziałem działania czy wypowiedzi rosyjskich zawodników w kontekście przestrzegania rosyjskiej ustawy zasadniczej. Jakoś im nie przeszkadzało, że ludzie siedzą w Rosji po łagrach. Nawet w Iranie walczą o swoją wolność i prawa. Uważam, że rosyjskie społeczeństwo wykreowało takiego lidera, który grozi nawet atakiem atomowym. Oni są tutaj tylko po kasę, nic więcej. – dalej opowiadał Frątczak.
W obecnej sytuacji sporo tracą również prezesi klubów, którzy podpisali kontrakty z rosyjskimi zawodnikami. W roku 2022 zostali oni na lodzie, a możliwość stosowania za nich zastępstwa zawodnika była marnym pocieszeniem. Nasz gość ze szczerością powiedział, że nie wie, jak zareagowałby na ich miejscu. Oczywiście, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Nie potrafię odpowiedzieć jednoznacznie, czy jako prezes, czy trener, który ma w kadrze Rosjanina, stałbym na tym samym stanowisku. Prezesi muszą odpowiadać za finanse, organizację, sprawy sportowe, zwycięstwa czy porażki.
–Nie ma co się dziwić, że walczą z całych sił o swoich zawodników. Punkt widzenia w jakiś sposób reguluje sposób myślenia na ten temat, natomiast nie ukrywam, że szczególnie w pierwszych tygodniach wojny odczuwałem fizyczny ból związany z tym, co tam się dzieje. Oczywiście, ludzie do wszystkiego się przyzwyczajają, ale z obecną sytuacją trudno się pogodzić. Nie możemy sobie już wyobrazić świata, który był jeszcze dwa czy trzy lata temu. Nie rozumiem całej krzywdy tych ludzi. Z drugiej strony, mój sprzeciw wynika z tego, że jest poszkodowane społeczeństwo. Mamy do czynienia z zawodnikami ukraińskimi, którzy w wyniku napaści sąsiada, nie mogli opuścić kraju, uprawiać sportu i utrzymać swoich rodzin. Pamiętajmy też o tym.
–Natomiast jeżeli spotkałaby mnie sytuacja, w której nie mógłbym skorzystać z zakontraktowanego Rosjanina w moim składzie i powiedziałbym, że moje stanowisko byłoby w stu procentach takie same, to bym skłamał. Dlatego, że nie wiem, co czułbym na miejscu prezesów. Na pewno byłbym bardzo rozdarty. Sternicy klubów muszą rozmawiać z tymi zawodnikami i przez to mają inny punkt widzenia. – wspomniał.
Brak najlepszych zawodników, czy to w lidze, czy to w cyklu SGP sprawił, że ludzie żużla martwili się o poziom rozgrywek. Ich zdaniem, że absencja Emila Sajfutdinowa, Artioma Łaguty i innych spowodował, że zawody oglądało się nudniej, a sam żużel zaczął umierać szybciej. Umarł król, niech żyje król. Czy tegoroczny cykl Speedway Grand Prix nie był atrakcyjny? Czy rozgrywki drużynowe były mniej atrakcyjni? Dwóch, czy trzech Panów nie jest w stanie zmienić i obalić tej dyscypliny sportu. Nie płaczę za brakiem Rosjan. – kontruje to stwierdzenie Frątczak.
MAGAZYN ŻUŻLOWY – kliknij TUTAJ
Obawy sterników klubów wzbudza fakt, że kibice przez niekonsekwencję władz przestaną odwiedzać stadiony. Jeśli chodzi o frekwencję, to w poprzednim sezonie była już na mniejszym poziomie, niż jeszcze trzy albo cztery lata temu. Żużlowi eksperci grzmią, że przestaną interesować się żużlem. Jacek Frątczak jednak uspokaja. Aż tak daleko bym nie szedł. Myślę, że mogą zdarzyć jakieś tam incydenty, ale im również jestem przeciwny. Nie popieram żadnej agresji. Myślę, że jednak to nie będzie miało żadnego wpływu na frekwencję. – zakończył nasz ekspert.
fot. Paweł Wilczyński
- Żużel. Jeździli razem w wielu klubach. Zawodnik przyznał jednak, że nie przepadają za sobą
- Żużel. Mistrz świata na szczycie nie tylko pod względem sportowym
- Luke Becker niepokonany w Krajowym Finale FIM North American! Gigantyczna klasa różnicy w umiejętnościach nad rywalami
- Żużel. Kolejna akcja Falubazu Zielona Góra. Zawodnik po raz kolejny sprzeda karnety kibicom
- Żużel. Lider na dłużej we Wrocławiu. Ważne ogłoszenie Sparty