Włodarze Cyklu Grand Prix wyjaśnili wybór dzikich kart na sezon 2024. Głos zabrali Phil Morris i Armando Castagna
Autor: Krzysztof Choroszy
Włodarze Cyklu Grand Prix wyjaśnili wybór dzikich kart na sezon 2024. Głos zabrali Phil Morris i Armando Castagna
Przyznane dzisiaj dzikie karty na przyszłoroczny cykl Speedway Grand Prix okazały się być ogromnym zaskoczeniem, gdyż zabrakło w nich chociażby Maxa Fricka’a czy Macieja Janowskiego. Tuż po ogłoszeniu nominacji włodarze cyklu postanowili wytłumaczyć się z tego, dlaczego akurat ci zawodnicy otrzymali szansę na udział w SGP.
W gronie pięciu nominowanych znaleźli się Daniel Bewley i Tai Woffinden, co nie jest żadnym zaskoczeniem, gdyż w przypadku Brytyjczyków potwierdziły się przypuszczenia kibiców, które były całkowicie błędne względem pozostałej trójki: Andrzeja Lebiediewa, Dominika Kubery i Kaia Huckenbecka. Będzie to debiutancki sezon w roli stałych uczestników Grand Prix, co więcej Łotwa będzie miała dopiero pierwszy raz zawodnika w piętnastce występującej w cyklu.
Po szoku, jaki zaserwowali nam organizatorzy indywiudalnych mistrzostw świata, nie musieliśmy długo czekać, żeby wytłumaczyli oni swoje decyzję, które dla wielu osób były dziwne, a wręcz kontrowersyjne. Głos w tej sprawie zabrał dyrektor cyklu, Phil Morris, który wytłumaczył, że chcieli oni w tym roku zamieszać nieco stawką i nadać jej odrobinę świeżości przez postawienie na nowych zawodników.
Po praktycznie takiej samej stawce zawodników w sezonach 2022-2023, postanowiliśmy, że damy szansę innym zawodnikom na rok 2024 – tłumaczył Phil Morris.
W przyszłorocznych zmaganiach o tytuł najlepszego żużlowca świata będziemy mieli okazje oglądać aż 5 debiutantów Szymona Woźniaka, Jana Kvecha, Andrzeja Lebiediewa, Dominika Kubere i Kaia Huckenbecka. Ponadto do cyklu powrócą reprezentanci Czech i Niemiec, a także będziemy mieli pierwszego Łotysza. Na to zwrócił uwagę Armando Castagna. Włoch również wyjaśnił, że misją FIM jest to, aby zaangażować jak najwięcej państw w walkę o mistrzostwo świata, co w przyszłym roku się im udało.
Głównym celem FIM jest zaangażowanie największej jak tylko możliwe liczby narodowości w walkę o tytuł Indywiudalnego Mistrza Świata, więc dobrze jest widzieć aż 9 różnych nacji w przyszłorocznym cyklu Grand Prix. Mamy 5 zawodników, którzy zadebiutją w zmaganiach o mistrzostwo świata, więc będzie to dla nich wyjątkowy sezon. Podobnie dla łotewskich kibiców, którzy pierwszy raz doczekali się stałego uczestnika w cyklu, oraz fanów z Niemiec i Czech, którzy czekali bardzo długo. Nie możemy się doczekać współpracy ze wszystkimi zawodnikami i życzymy im wszystkiego najlepszego – powiedział Armando Castagna.
Tłumaczenia znaczących w procesie przyznawania dzikich kart osób mogą nieco rozjaśnić takie, a nie inne decyzję podjęte przez organizatorów Grand Prix. Nie przekonają one jednak wszystkich i prawdopodobnie przez cały przyszły sezon ten temat będzie przywracany. Nam pozostaje mieć tylko nadzieję, że przez takie nominacje cykl nie ucierpi, żebyśmy nadal mogli emocjonować się rywalizacją najlepszych żużlowców na świecie.
Magazyn Żużlowy – kliknij TUTAJ
- Żużel. Co z dalszą karierą Nickiego Pedersena? „Ciało czuje się dobrze, czuję się zdrowy”
- Jakub Kępa o sezonie 2024 – „stres pojawił się po pierwszym meczu w Toruniu”
- Jarosław Hampel pozostaje w Falubazie na przyszły sezon
- Stal Rzeszów uzbrojona na walkę o awans! Utrą nosa mocnym rywalom?
- Dominik Kubera ma 25 lat, a już bije rekordy! Kolejny tytuł na jego koncie