„Tylko dlatego Anders złamał tę nogę” – Szymon Woźniak o GP Challenge, bezpieczeństwie i brytyjskim torze
Autor: Edyta Wojdeł
„Tylko dlatego Anders złamał tę nogę” – Szymon Woźniak o GP Challenge, bezpieczeństwie i brytyjskim torze
Przed meczem For Nature Apator Toruń – Moje Bermudy Stal Gorzów w jednej z rozmów przeprowadzanych przez Canal+ mieliśmy okazję wysłuchać opinii Szymona Woźniaka na temat jego udziału w GP Challenge oraz brytyjskiego owalu.
Nie pech a bezradność
O występie w Grand Prix marzy bez wątpienia prawie każdy żużlowiec, bo kto nie chciałby móc chociaż raz konkurować wśród najlepszych zawodników świata o tytuł „the best of the best”. O możliwość udziału w tych zawodach trzeba się jednak mocno postarać. Jedną z takich szans jest udział w GP Challenge. Rozmówca Canal+, Szymon Woźniak, w konkurencji tej doszedł do samego finału, jednak tam zabrakło już możliwości i umiejętności.
– Myślę, że to nie były pechowe zawody, to były po prostu bardzo słabe zawody. No wiadomo z tego powodu na pewno jest mi żal, bo takie zawody czasami zdarzają się tylko raz w życiu, a ja pojechałem w nich bardzo słabo. Wiadomo, że były to ważne dla mnie zawody, bo każdy zawsze o tym awansie do Grand Prix marzy, no ale czułem się po prostu bezradny. Czułem, że ściganie na tym torze, może nie jazda ale ściganie jakby po prostu wykracza po za moje umiejętności i możliwości i totalnie nie mogłem się tam odnaleźć. Tak naprawdę po drugim biegu już jechałem tak żeby nie zrobić sobie krzywdy bo wiadomo jaka jest sytuacja w naszej drużynie.
Niby żużel to żużel, ale…
Szymon Woźniak wyraźnie podkreślał różnice w warunkach panujących na brytyjskim torze. Wspominał o trudnościach w dopasowaniu się i o tym, że każdy żużlowiec zmuszony jest uczyć się różnych torów, tylko że według żużlowca gorzowskiej Stali nie każdy ma takie same możliwości.
– No i wielka szkoda, mógłbym to porównać do tego jakbym grał w tenisa ziemnego, a ktoś by mnie zaprosił na turniej w tenisa stołowego. Czułem się po prostu jakbym miał tam uprawiać inną dyscyplinę sportu. Ale gratulacje dla moich rywali, bo naprawdę widać, że mają te warunki świetnie opanowane. Ale oni się wychowali na tamtych torach, przyjeżdżając tutaj oni się muszą naszych torów nauczyć, ale mają to szczęście, że jeżdżą na nich regularnie, a my na ich torfach jeździmy od wielkiego dzwona.
Przede wszystkim styl jazdy nie sprzęt
Mówi się, że na brytyjskich torach zupełnie inaczej należy operować manetką gazu. Podobno jest to główny problem i umiejętność którą ciężko przełożyć z polskich przyzwyczajeń. Wynikałoby z tego, że spore znaczenie ma tutaj sprzęt i dobre jego dopasowanie. Odrobinę inny punkt widzenia przedstawił Szymon Woźniak.
– Nie, myślę, że nie jest ciężko, no w Glesgow myślę, że każdy tam raczej tą manetką gazu nie operował do większego zakresu niż połowa, bo tor był tak ekstremalnie twardy w drugiej części zawodów, że no nie wiem jak niska musiałaby być moc tego motocykla żeby on powiedzmy na pełnym otwarciu manetki szybko jechał. Ale też nie chcę już mówić o sprzęcie, bo tutaj problem nie był tyle sprzętowy, co bardziej jeździecki. Myślę, że styl jazdy i opanowanie tych kątów było podstawą do sukcesu wczoraj, a nie tyle problemy właśnie sprzętowe.
Wielka Nagroda Debreczyna: Iversen wygrywa, Polacy tuż za podium
Okrojony skład
Jak wiadomo zespół Moje Bermudy Stal Gorzów jest obecnie bardzo osłabiony. Kontuzjom ulegli niedawno Martin Vaculik i Oskar Paluch. Gdyby tego było mało, to podczas wczorajszego GP Challenge złamania nogi doznał Anders Thomsen. Jak zapewnił trener gorzowskiej Stali, Anders przeszedł już operację, ale wszyscy doskonale wiedzą, że dla tego żużlowca sezon się już zakończył.
– Z jednej strony jesteśmy bardzo zmobilizowani, bo wiemy jaka jest nasza sytuacja i tutaj musimy walczyć dzisiaj o każdy najmniejszy punkcik, a z drugiej strony na pewno jesteśmy troszeczkę źli na tą całą sytuację. Ja zwłaszcza, bo ja widziałem ten wypadek, to nie był jakiś straszny wypadek, na pewno nie powinien skończyć się takimi konsekwencjami.
„Nie”dmuchane bandy
Szymon Woźniak zwrócił uwagę na bardzo ważny fakt związany z bezpieczeństwem podczas sobotniego GP Challenge. Zawodnik był bardzo rozczarowany tym jakie standardy zastali żużlowcy w szkockim Glasgow. Z jego wypowiedzi wynika wręcz, że poziom niedopatrzeń zagrażał zarówno zdrowiu jak i wręcz życiu zawodników biorących udział w tych zmaganiach. Zastanawiającym jest, jak do sytuacji ustosunkowały by się osoby za to odpowiedzialne.
– Byłem zszokowany kiedy ktoś mi podpowiedział żebym kopnął sobie w tą „dmuchaną bandę” w Glesgow, w której było tak naprawdę wszystko prócz powietrza. Dmuchane bandy bez dmuchaw, a zawartość tych band, no to już pozostanie chyba tylko tajemnicą tych osób, które ten tor odbierały, ale mogę wszystkim kibicom zagwarantować, że powietrza w tych dmuchanych bandach nie było. Twardością były porównywalne powiedzmy do worka bokserskiego i myślę, że tylko dlatego Anders złamał tę nogę. Szkoda, że od nas się oczekuje wyśmienitych warunków, wszystko musi być zapięte na ostatni guzik, od A do Z, a jedziemy na tak ważne zawody gdzieś tam daleko i ktoś nie potrafi zadbać o tak podstawowe zasady bezpieczeństwa jak pneumatyczna banda.
Nie ulega wątpliwości, że mocne słowa Szymona Woźniaka są jednocześnie sporym oskarżeniem wobec organizatorów GP Challenge. Czy to możliwe, że na brytyjskim owalu miały miejsce, aż tak duże niedopatrzenia? Zawodnik Moje Bermudy Stali Gorzów był w pełni świadom tego, że zabrakło mu umiejętności dopasowania się do warunków panujących w Glasgow, ale nawet w taki wypadku, sam w sobie tor nie powinien stanowić dodatkowego zagrożenia dla zawodników.
fot. Sonia Kaps
- Falubaz bez prezesa! Protasiewicz komentuje „Na pewno nie jest to komfortowe”
- Żużel. Doświadczony zawodnik wraca na Wyspy Brytyjskie. Pojedzie w klubie z Janowskim
- Plan naprawczy Stali Gorzów przekona komisję? Wiemy kiedy ostateczna decyzja!
- Mikołajkowy prezent dla kibiców Apatora Toruń! Gwiazda drużyny zostaje na dłużej
- Żużel. Były zawodnik Apatora o pracy w roli trenera „Przy młodzieży trzeba dodać cztery razy więcej wkładu”