Doyle pokazał, że nie zapomniał, jak się jeździ na MotoArenie – relacja z PGE IMME im. Zenona Plecha
Autor: Adrianna Simiela
Doyle pokazał, że nie zapomniał, jak się jeździ na MotoArenie – relacja z PGE IMME im. Zenona Plecha
Wieczorem 18 czerwca na toruńskiej MotoArenie nie brakło przewidywanych wcześniej sportowych wrażeń. Punktualnie o godzinie 19:30 rozpoczęła się ósma edycja zawodów, które od tego roku nazwane zostały imieniem Zenona Plecha, a mianowicie PGE Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi.
Godzinę przed startem pierwszego biegu lekarz zawodów, badający kontuzjowanego dzień wcześniej podczas zmagań w lidze szwedzkiej Macieja Janowskiego stwierdził, iż nie jest on zdolny do wzięcia udziału w konkursie. Na jego miejsce wskoczył młody zawodnik Apatora Toruń – Krzysztof Lewandowski. Ta informacja na pewno zasmuciła polskich kibiców, ponieważ Magic był jednym z faworytów w tym starciu.
Już pierwszy bieg pokazał, jak dobrze toruński owal zna ich wychowanek Paweł Przedpełski, który od samego startu wyszedł na prowadzenie nie oddając go do mety. W tym samym czasie na torze niesamowitego pecha zanotował zielonogórzanin Patryk Dudek, gdyż będąc na drugim miejscu zdefektował mu sprzęt, a jego punkty do mety przywiózł Jack Holder.
Bieg numer dwa, został przerwany przez utrudnianie procedury startowej Martina Vaculika. Kiedy zaś go powtórzono na pierwszym łuku słowacki żużlowiec wypchnął Jasona Doyle’a i wtedy przy wykorzystaniu tego zamieszania na prowadznie pewnie wyjechał Bartosz Zmarzlik. Do końca Słowak bronił się przed Łagutą.
Kolejne wyjście spod taśmy należało do Taia Woffinden’a, ponieważ to on po pierwszym łuku objął pewne prowadzenie. Pedersen tak bardzo szukał ścieżki, którą mógł wyprzedzić Taia, aż sam spadł na trzecią lokatę wyprzedzony przez Michelsena. Ostatni start zawodników pierwszej serii okazał się jednak zbyt ciężki dla Leona Madsena. Duński zawodnik przyjechał na czwartym miejscu, a po zjechaniu do parku maszyn uzyskaliśmy informację, iż przez ból skręconego lewego kolana do końca zawodów już nie wystąpi, a w jego miejsce pojedzie rezerwowy, czyli Wiktor Jasiński. Ten wyścig jednak nie był taki łatwy dla Jakuba Miśkowiaka, bo goniony przez Emila Sayfutdinowa, aż do samej mety odpierał jego ataki.
Seria numer 1 pokazała nam, że zawody będą ciekawe i na pewno nie ma tutaj jednego nazwiska, które deklasuje innych.
Piąta gonitwa wykazała, jak „czarny koń” liczy się w stawce o zwycięstwo. Zaraz po starcie Jakub Miśkowiak wyszedł na prowadzenie, w sam raz za nim pojechał Paweł Przedpełski popełniając błąd, który wykorzystał Mikkel. Bieg siódmy startował na dwa razy, gdyż w pierwszej odsłonie utrudniał Janusz Kołodziej. Ostatecznie wygranym został Doyle, a Koldi przyjechał na metę z zerowym dorobkiem.
Zliczając punkty po drugiej serii na pierwszym miejscu z pięcioma oczkami odznaczył się Miśkowiak. Młodzieżowiec Włókniarza Częstochowa podczas transmisji telewizyjnej został uznany przez Tomasza Golloba za jednego z faworyta.
Kolejne ciekawe zmaganie widzieliśmy w ósmej odsłonie konkursu, kiedy to Dudek po pierwszym łuku wyszedł na prowadzenie, a za jego plecami wielką walkę o dwa punkty stoczyli Pedersen i Zmarzlik. Polak przywiózł w tym wyścigu jedno oczko.
Podczas wywiadu, jakiego udzielił telewizji „Tajski” poinformował, że jego stan zdrowia nie jest najlepszy i nie wiadomo, czy będzie w stanie odjechać do końca całe zawody. Dziesiąty bieg tego wieczoru, to wtedy emocje powiększył Jack Holder, kiedy na dystansie wyprzedził Nickiego i zdobył dwójeczkę. Jason Doyle świetnej roboty dokonał zaś w biegu 12, kiedy rozpędzony pokonał pędzącego na przodzie „czarnego konia”. Smutna wiadomość dotarła po biegu z parku maszyn odnośnie stanu zdrowia Woffindena, Brytyjczyk wycofał się z udziału.
Ta seria zmieniła wygląd wyników, a najbardziej miejsce pierwsze, gdyż tyle samo punktów uzbierali Zmarzlik wraz z Miśkowiakiem. To, co się działo w biegu czternastym na pewno długo zostanie w pamięci każdego kibica. Aktualny mistrz świata przez cztery okrążenia szukał sposoby by wyprzedzić Holdera i kiedy wydawało się to powoli niemożliwe, mocno rozpędzony wjechał na metę razem z Australijczykiem. Sędzia Krzysztof Meyze miał ciężki orzech do zgryzienia, ale jak pokazały powtórki, jako pierwszy przekraczający białą linię mety był Bartka.
Po skończeniu tej serii, punkty prowadzących zmieniły się. Gorzowianin wyszedł na solowe prowadzenie. Szaleństwo Koldiego widzieliśmy w siedemnastej gonitwie, wtedy to Janusz będąc prawie na końcu stawki, rozpędzony a później i tak był trzeci. Pełny kontrowersji był upadek Nickiego Pedersena z Mateszem Cierniakiem. Młodzieżowiec zmienił tor jazdy przycinając z zewnętrznej do krawężnika, zahaczając o duński motor. Oboje wylądowali na torze i nikomu nic się nie stało. Awans do finału otrzymały dwie osoby z największą ilością zdobyczową, czyli Zmarzlik oraz Vaculik.
Półfinały obejmowały dwa biegi po cztery osoby, ale z każdego z nich tylko zwycięzca kwalifikował się do dalszej walki o wygraną. Na pierwszych miejscach zanotowali Janusz Kołodziej i Nicki Pedersen, którzy zmagania w finale odbyli z Zmarzlikiem i Doyle’m.
Koldi został ostro potraktowany przez Duńczyka, dlatego ten drugi decyzją sędziego otrzymał wykluczenie. Zawodnicy już wtedy wiedzieli, iż ich miejsce będzie na podium, ale na jakich stopniach to dopiero było wiadomo po skończeniu zawodów. Tytuł IMME wyjeździł sobie Australijczyk, druga pozycja należy do Janusza, a brąz do dwukrotnego mistrza.
Wyniki:
1. Jason Doyle (Fogo Unia Leszno) – 14 (0,3,3,3,2,3)
2. Janusz Kołodziej (Fogo Unia Leszno) – 10 +3 (3,0,1,3,1,2)
3. Bartosz Zmarzlik (Moje Bermudy Stal Gorzów) – 13 (3,1,3,3,2,1)
4. Nicki Pedersen (ZOOleszcz DPV Logistic GKM Grudziądz) – 8 +3 (1,2,2,2,1,w)
5. Mikkel Michelsen (Motor Lublin) – 11 +2 (2,2,2,2,3)
6. Artiom Łaguta (Betard Sparta Wrocław) – 10 +2 (1,2,3,1,3)
7. Jakub Miśkowiak (Eltrox Włókniarz Częstochowa) – 10 +1 (2,3,2,1,2)
8. Jack Holder (eWinner Apator Toruń) – 9 +1 (2,1,3,2,1)
9. Paweł Przedpełski (eWinner Apator Toruń) – 9 +0 (3,1,2,0,3)
10. Emil Sajfutdinow (Fogo Unia Leszno) – 9 +0 (1,3,1,1,3)
11. Martin Vaculik (Moje Bermudy Stal Gorzów) – 6 (2,0,0,3,1)
12. Patryk Dudek (Marwis.pl Falubaz Zielona Góra) – 6 (d,3,1,0,2)
13. Tai Woffinden (Betard Sparta Wrocław) – 3 (3,0,d,ns,-)
14. Wiktor Jasiński (Moje Bermudy Stal Gorzów) – 3 (0,1,2,0,0)
15. Mateusz Cierniak (Motor Lublin) – 3 (1,1,0,1,w)
16. Krzysztof Lewandowski (eWinner Apator Toruń) – 2 (0,2,0,0,d)
17. Maciej Janowski (Betard Sparta Wrocław) – NS (-,-,-,-,-)
18. Leon Madsen (Eltrox Włókniarz Częstochowa) – 0 (0,-,-,-,-)
fot. Michał Szmyd / Speedway Canvas
- Motor Lublin wrócił z dalekiej podróży i awansował do finału! Fenomenalny Lambert to za mało [RELACJA]
- Arged Malesa Ostrów nadal będzie silna? Rozpoczęły się negocjacje z liderami!
- Maksym Drabik wie, gdzie będzie jeździł w sezonie 2025. „Ma podpisane porozumienie”
- Bartosz Zmarzlik czy Lukas Podolski? Kogo wybiorą kibice w Lublinie?
- Arged Malesa Ostrów odkrywa karty! Szkoleniowiec na dłużej w klubie