Peter Craven. Dżentelmen, który oddał życie na torze.
Autor: Patrycja Kubis
Peter Craven. Dżentelmen, który oddał życie na torze.
Ognistorude włosy wystające spod kasku, twarz w całości oprószona licznymi, złotymi piegami. Postura bardziej przypominająca nastoletniego chłopca, niż dorosłego mężczyznę, skromne 158 centymetrów wzrostu i wielki duch walki. Ten pozornie drobny mężczyzna, dzięki swojemu olbrzymiemu talentowi i niebywałej kontroli nad motocyklem, zapisał się w pamięci fanów czarnego sportu jako wielki żużlowiec. Na świat przyszedł 21 czerwca 1934 roku w Liverpoolu, stając się kolejnym członkiem wielodzietnej, niezbyt zamożnej rodziny. Mowa o największym dżentelmenie sportu żużlowego, Peterze Cravenie.
Minęło 58 lat od jego tragicznej, przedwczesnej śmierci, a pamięć o nim, jego zasługach i talencie jest nadal żywa. W dalszym ciągu możemy usłyszeć krążące w środowisku legendy o jego wybitnej jeździe, waleczności i mistrzowskim ślizgu kontrolowanym. Po upływie ponad połowy wieku (!), fanów żużla nadal ogarnia zachwyt nad jego poczynaniami na torze i kontrolą nad sprzętem – jeśli to nie jest świadectwem wyjątkowości Cravena, to nie wiem, co mogłoby owym świadectwem być.
Przygodę Petera z owalem rozpoczęła fascynacja speedrowerami, jednak szybko przesiadł się na poważniejszy sprzęt. Jego talent był niewątpliwy i zauważalny na pierwszy rzut oka, jednak początkowo zmagania z torem były okraszone ogromną ilością wypadków. Już podczas pierwszego treningu w wieku szesnastu lat – na pożyczonym od brata sprzęcie – doznał dotkliwego spotkania z nawierzchnią toru, które skończyło się wstrząśnieniem mózgu. Peter jednak nie był jednym z tych, których mniejsza lub większa kontuzja odstraszyłaby od dalszych prób, w związku z czym szybko wrócił do zmagań na owalu.
Peter Craven był bez wątpienia wybitnym, brytyjskim sportowcem, podziwianym za swoje opanowanie i dżentelmenerię na torze. W środowisku znany był wszystkim, stając się żywą legendą, którą wyprzedzała własna sława. Ciężko stwierdzić, czy jakikolwiek inny żużlowiec dorobił się aż tak dużej ilości wymyślonych, kreatywnych pseudonimów – Mały Wojownik, Mighty Atom, Czarodziej Równowagi, Mistrz Balansu, Pocket Rocket – można by wymieniać bez końca. Wszystkie te przydomki bezpośrednio wiązały się z jego fenomenalnym stylem jazdy.
Dziesięć razy uczestniczył w Indywidualnych Mistrzostwach Świata, począwszy od 1954 roku, kiedy to uplasował się na przedostatniej, 15. pozycji, z dorobkiem trzech punktów. Początkowy brak triumfu go nie zniechęcił i zaledwie rok później, w 1955 roku, stanął na najwyższym stopniu podium, choć nie wróżono mu wtedy spektakularnego sukcesu. Można wręcz uznać, że większość nie stawiała na niego grosza. Miał przecież zaledwie 21 lat! Powtórzył ten wyczyn w 1962 roku, ponownie zdobywając złoto i stając się tym samym dwukrotnym mistrzem świata. W latach 1957 oraz 1960 na jego szyi zawisł brązowy medal. Poza pierwszymi, debiutanckimi IMŚ, w każdych kolejnych uczestniczył w finałach, stając tym samym w szeregach światowej czołówki żużla. W jego karierze nie zabrakło również sukcesów drużynowych – czterokrotnie wystąpił w finałach Drużynowych Mistrzostw Świata, dwa razy plasując się na drugim miejscu podium oraz dwa razy zdobywając brązowy medal.
Przez wielu mianowany „mistrzem balansu”, Craven był prawdziwym wirtuozem ślizgu kontrolowanego. Peter tak niebywale idealnie wyczuwał środek ciężkości, że dzięki umiejętnemu przechyłowi i optymalnej prędkości, nie potrzebował trzeciego punktu podparcia o tor. Potrafił przejechać cztery okrążenia, nie podeprzeć się ani razu nogą i wygrać wyścig w widowiskowym stylu, wprawiając kibiców w zdumienie i otrzymując gromkie owacje na stojąco. Charakteryzował go chłodny umysł, kalkulacja i panowanie nad emocjami w ferworze walki, widoczne podczas każdego biegu, w którym uczestniczył.
Pechowego dnia, 20 września 1963 roku w Edynburgu, podczas dwunastego biegu meczu, ustawił się na starcie ramię w ramię z Billym Powellem, Georgem Hunterem i Williem Templetonem. Podczas drugiego okrążenia, już na pierwszym łuku, silnik jadącego przed Cravenem Huntera stanął, a sam George padł wraz z motocyklem na tor. Na ominięcie leżącego zawodnika nie było miejsca. Peter próbował uniknąć najechania na Huntera i aby ochronić przeciwnika przed ciężką kontuzją, w ułamek sekundy podjął decyzję o położeniu się z motocyklem na torze przy pełnej prędkości. W wyniku tego posunięcia wpadł z impetem na bandę ochronną, dotkliwie uderzając w jej podporę.
Smutna informacja obiegła świat cztery dni później, 24 września 1963 roku. Mimo zaciętej walki lekarzy o jego życie, Peter Craven zginął wskutek ciężkiego urazu głowy oraz uszkodzenia pnia mózgu. Z życiem pożegnał się zdecydowanie przedwcześnie, będąc u szczytu kariery, co odbiło się dużym echem i smutkiem w żużlowym środowisku – należał bowiem do ówczesnej żużlowej czołówki.
Największy dżentelmen żużla odszedł z tego świata w wieku zaledwie 29 lat w najbardziej możliwy, heroiczny sposób, będący odzwierciedleniem jego życiowej postawy i wartości – ratując zdrowie i życie innego zawodnika. Po dziś dzień uważany jest wzór żużlowca i nieśmiertelną legendę, której poczynania z całą pewnością warto wspominać.
fot. www.speedwaymuseumonline.co.uk
- Speedway Grand Prix 4 awansowane do rangi mistrzowskiej. Ważne informacje od organizatorów
- Kiedy rusza PGE Ekstraliga 2025? Niedługo poznamy odpowiedź!
- Polonia Bydgoszcz przedstawiła kapitana! Poprowadzi klub do awansu?
- Quo vadis Speedway?! PZM kontra FIM
- Polacy wyróżnieni na gali FIM. Zmarzlik i Przyjemski wśród gwiazd