Grzegorz Zengota – ” Jestem tym Grzegorzem, którym byłem przed laty”
Autor: Kamil Schwarz
Grzegorz Zengota – ” Jestem tym Grzegorzem, którym byłem przed laty”
Fogo Unia Leszno dzięki dwóm wygranym meczom z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz i Betard Spartą Wrocław wykonała ogromny krok w kierunku awansu do fazy play-off. O panującym nastroju w zespole „Byków” zapytaliśmy ulubieńca leszczyńskiej publiczności Grzegorza Zengotę, który udzielił specjalnego wywiadu dla naszej redakcji.
Na początku może cofnę się do 2017 roku. Wówczas po odejściu z Unii Leszno powiedziałeś: „Nigdy o Was nie zapomnę”. Teraz ponownie reprezentujesz biało-niebieskie barwy. Powiedz, czy dla Ciebie Leszno to taki można powiedzieć drugi dom, przysłowiowy raj na ziemi?
– Można tak to ująć, że jeśli chodzi o mój taki żużlowy dom, to faktycznie w Lesznie czuję się, jakbym w tym domu był. Odchodziłem wtedy i miałem taki jakiś niedosyt, że ta historia się kończy i gdzieś z tyłu głowy miałem, że chciałbym wrócić, ale nie zakładałem, bo to wiadomo, że dużo różnych czynników na to wpływa. Raz, że przytrafiła mi się kontuzja, potem nie jest łatwo w miejscu, w którym byłem wykaraskać się i spiąć na te wyżyny, żeby te losy się tak splotły, że to się udało i wróciłem.
–Głęboko w to wierzyłem, że może gdzieś jeszcze kiedyś to się wydarzy, to się stanie i nie ukrywam, że ten zeszły rok, jak nadarzyła się okazja, to poczułem, że jest to możliwe. Cieszę się, że wracam do mojego żużlowego domu, bo nie wstydzę się tego w żaden sposób i nie boję się tego mówić. W Lesznie tak się właśnie czuję. Dom jest tam, gdzie Cię ludzie szanują, gdzie Cię doceniają i kochają. W kręgu takich ludzi człowiek czuje się najlepiej i myślę, że doskonale widać to na torze, że jestem tym Grzegorzem, którym byłem przed laty.
Twój powrót do Leszna spowodował także to, że na trybunach znów pojawiło się bardzo dużo kibiców. Po wygranym meczu ze Spartą Wrocław oszalałeś z radości i zwycięstwo świętowałeś wspólnie z kibicami. Niektórzy fani pisali nawet w social mediach, że zakręciła im się wtedy łza w oku. Czy myślami wracasz czasami do tego spotkania?
– Wiadomo, że po zwycięskich spotkaniach euforia jest niesamowita, i to się udziela nam zawodnikom, że tę radość chcemy dzielić z kibicami, ale tak daleko bym chyba nie szedł, że to moja zasługa. Wygrywamy te spotkania jako zespół i każdy dokłada do tego dużą swoją cegiełkę, żeby tak się stało. Ja się tylko cieszę, że się udało taką atmosferę wokół zespołu stworzyć, pozytywną, taką rodzinną bym to ujął.
–Taka właśnie szczera radość od nas bije i myślę, że kibice to widzą i też to tak odczytują i odbierają, że tę radość faktycznie szczerą chcą z nami dzielić, bo czują się częścią naszego zespołu i tak to powinno być, że jak te spotkania odjeżdżamy to owszem, my mamy zadania do wykonania na torze, ale te emocje, te pozytywne wibracje muszą płynąć z trybun, a my je właśnie czujemy, dlatego to wszystko współgra i powiem jeszcze jedną rzecz. Łatwo jest atmosferę tworzyć, jeśli się spotkania wygrywa, ale my ten sezon mieliśmy naprawdę trudny.
–My z tych spotkań zwycięskich faktycznie się mega cieszyliśmy. Nie jest łatwo budować atmosferę, w takiej sytuacji, w jakiej my się znaleźliśmy, że gdzieś tam 3-4 zawodników „wyleciało”, kilka spotkań przegraliśmy, a teraz wracamy ze zdwojoną siłą. Jak się wygrywa mecz za meczem, to ta atmosfera się tworzy, ale w tym momencie, w którym my się znaleźliśmy, nie było to łatwe, a mimo wszystko ta atmosfera była myślę w parku maszyn i na trybunach. Dlatego Leszno jest po prostu wyjątkowe pod tym względem, więc Drodzy Państwo zapraszam i to niejednokrotnie powtarzam, bo ta atmosfera, która jest tu, ciężko taką znaleźć gdziekolwiek indziej.
No właśnie powiedziałeś, że ten sezon jest dla Ciebie i całej drużyny trudny. W Gorzowie Wielkopolskim niestety złamałeś obojczyk i pauzowałeś przez miesiąc. Wróciłeś na mecze z GKM-em Grudziądz oraz Spartą Wrocław i lepszego powrotu chyba nie mogłeś sobie wyobrazić. W meczu z drużyną z Grudziądza zdobyłeś 10 punktów plus bonus, a w spotkaniu ze Spartą 9 punktów z bonusem. No tutaj wydaje mi się, że do opisania tego sezonu będzie idealny cytat „Z piekła do nieba” prawda?
– No tak. Ten sezon można tak ująć. Bardzo dobrze weszliśmy w ten sezon, wygrywając dwa pierwsze spotkania. Potem zaczęły nas trapić trochę kontuzje i zaczęło się, to wszystko komplikować. Suma summarum gdzieś tam na ważny moment sezonu udało się nam wrócić w komplecie. Owszem, wielka była sinusoida, gdzieś tam w naszym wykonaniu, ale suma summarum jesteśmy teraz chyba w tym momencie w takiej, tej sinusoidy wznoszącej i oby to trwało i niosło nas jak najwyżej.
Wrócę jeszcze do meczu ze Spartą, a dokładniej skupię się na konferencji prasowej. Wówczas trener „Byków” Piotr Baron zapowiedział, że nie będzie pracował w Unii w następnym sezonie. Było to dla Ciebie troszkę szokujące, zdziwiłeś się mocno?
– Tak, zaskoczony byłem tymi słowami naszego trenera, że podjął taką decyzję. Cieszę się, że pewne rzeczy udało się odkręcić i już jesteśmy na dobrej drodze. Możemy skupiać się tylko i wyłącznie na spotkaniach i głęboko wierzę, że z trenerem wywiążemy się dobrą, solidną pracą w parku maszyn i razem będziemy mogli kontynuować przygodę.
Muszę zadać pytanie także na temat Twojej dalszej współpracy z Fogo Unią Leszno. Kibice wręcz mówią, że przedłużenie kontraktu to właściwie dopełnienie formalności. Czy i jeśli tak, kiedy możemy spodziewać się ogłoszenia tej decyzji?
– Póki, co nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Owszem, z prezesem już się spotkaliśmy, ale jeszcze happy endu jako takiego nie osiągnęliśmy i mam nadzieję, że w najbliższym czasie to się stanie. Jak tak, jak mówię, nie wyobrażam sobie, żebym miał jeździć w innych barwach niż biało-niebieski, więc liczę na to, że ostatecznie osiągniemy porozumienie w kwestiach formalnych i jak najszybciej będziemy mogli, to ogłosić. Ale kiedy, no w tej chwili, póki to się nie wydarzy to ciężko o tym mówić, ale wierzę, że to się stanie.
Przed Fogo Unią Leszno jeszcze niedzielne spotkanie w Krośnie, po którym najprawdopodobniej uzyskacie awans do fazy play-off. Czy już pomalutku myślisz o tych meczach ćwierćfinałowych, czy jednak tylko i wyłącznie skupiasz się na tym ostatnim spotkaniu w rundzie zasadniczej?
– Nie, na spokojnie, jeszcze mamy mecz z Wilkami Krosno. Nie jesteśmy w stu procentach, pewni, jeszcze musimy spoglądać tutaj na rywali, a oprócz tego spiąć się na wyżyny, żeby najlepiej wygrać mecz w Krośnie. Jeszcze trochę ciężkiej pracy przed nami. Jeżeli to się wydarzy i będziemy, już pewni udziału w play-offach to wtedy będziemy myśleli o tym, ewentualnie z kim się do tego przygotowywali.
Ostatnie pytanie myślę, że bardzo pozytywne. Masz jakiś taki niezapomniany moment związany z Unią Leszno, który na przykład śni Ci się po nocach?
– Wiadomo wcześniejsze lata, były wyjątkowe, okraszone medalami. Tych momentów było mnóstwo tak naprawdę. Teraz piszemy nową historię, co prawda nie jesteśmy stawiani w roli faworyta do wygrania tego sezonu, ale skupiamy się na sobie i wykonujemy swoją pracę. Te mecze z Wrocławiem i Grudziądzem to nie były może mecze, w których decydowano o kolorze medalu, ale były to mecze, w których była niesamowita chęć walki i wygrywania. Ta radość właśnie, to wyjątkowe momenty.
–Ja wracam ze sportowego niebytu. Ja jeszcze z parę lat do tyłu, jakby ktoś mi powiedział, że to się wydarzy, to się stanie, to pewnie bym tak popatrzał z niedowierzaniem na kogoś. A to się dzieje i ja się mega z tego cieszę, bo już myślałem, że będzie mi trudno wrócić w barwy Unii Leszno, a tutaj jestem, tutaj stoję i jadę fajny sezon. Staram się doceniać każdy mecz, każdą chwilę. Ktoś może pomyśleć, że cieszę się jak głupek, a przecież to nie finał, ale mnie to cieszy i jak widzę, jak kibice na to reagują to mnie, to jeszcze bardziej dodaje wiatru.
MAGAZYN ŻUŻLOWY – kliknij TUTAJ
- Arged Malesa Ostrów ogłasza wielki powrót! Nowy senior w zespole na 2025
- Wiemy, gdzie pojedzie Patrick Hansen! Tajemnica rozwiązana
- Speedway Euro Championship przeniesie się na Stadion Śląski! Przygotowania trwają
- Patrick Hansen przekazał fantastyczne informacje! Wystartuje w zawodach
- Czy Piotr Baron zawalił taktycznie półfinał w Lublinie? „Tutaj filozofii nie ma”