Co musi się stać, by Pawlicki pojechał w GP 2024? Oczy skierowane na Doyle’a i Lamberta
Autor: Jakub Bielak
Co musi się stać, by Pawlicki pojechał w GP 2024? Oczy skierowane na Doyle’a i Lamberta
Oprócz walki o medale w Toruniu rozstrzygnie się również to, kogo ujrzymy w przyszłorocznym cyklu. Mowa oczywiście o zawodnikach, którzy oczekują na awans poprzez wysokie pozycje, które zajęli w GP Challenge, które w tym roku odbyło się w szwedzkim Gislaved. W gronie oczekujących jest Polak – Przemysław Pawlicki. Co musi się dziś wydarzyć, by dostał on szansę jazdy w elicie w 2024 roku?
GP Challenge to turniej, przez który awans do cyklu w następnym roku otrzymuje trójka najlepszych zawodników. Mogą w nim jednak startować również aktualni uczestnicy mistrzostw świata, co sprawia, że w praktyce promocję do cyklu mogą dać miejsca poza podium. Tak jest w tym roku. Na pierwszych dwóch miejscach w Gislaved znaleźli się bowiem Jason Doyle oraz Martin Vaculik. Czwarty był z kolei Robert Lambert – kolejny aktualny uczestnik GP.
Czołowa szósta wyglądała tak (pogrubioną czcionką aktualni uczestnicy cyklu):
- Jason Doyle
- Martin Vaculik
- Szymon Woźniak
- Robert Lambert
- Jan Kvech
- Przemysław Pawlicki
Aktualnie więc tylko Szymon Woźniak spoza aktualnej stawki GP ma zapewniony awans do przyszłorocznych zmagań. W kolejce oczekują Jan Kvech oraz Przemysław Pawlicki. Muszą oni jednak liczyć na to, że znajdujący się przed nimi w Gislaved zawodnicy utrzymają się w czołowej szóstce cyklu w obecnym sezonie. Kvech potrzebuje dwójki z grona Doyle-Vaculik-Lambert w top 6 GP. Pawlicki z kolei musi liczyć na to, że w cyklu utrzyma się cała trójka. Jakie są na to szanse?
Martin Vaculik walczy o brązowy medal. Ma niemal zapewnione miejsce w czołowej szóstce. Nad jego sytuacją nie warto się rozwodzić. Słowak bez wątpienia „zwolni” jedno miejsce, jeśli chodzi o awans do GP poprzez Challenge. Robert Lambert znajduje się aktualnie na szóstej pozycji z ledwie dwoma „oczkami” przewagi nad siódmym Madsenem. Sam jednak traci tylko punkt do Bewleya. Do Lamberta z kolei aż dziewięć „oczek” traci ósmy w klasyfikacji Doyle.
Wydaje się więc, że o ile Robert Lambert ma realne szanse, by w cyklu się utrzymać, o tyle Doyle może mieć ogromne problemy. Musiałby sam pojechać świetne zawody, a w dodatku liczyć na słabsze występy Madsena i Bewleya. Ewentualnie Roberta Lamberta, ale wtedy gdy Brytyjczyk i Australijczyk wymienią się pozycją w top 6, Przemysław Pawlicki na tym w żaden sposób nie skorzysta.
O cyklu w sezonie 2024 poważnie myśleć może więc przede wszystkim Jan Kvech. Czech powinien trzymać kciuki za Roberta Lamberta – utrzymanie przez niego minimum szóstego miejsca, da mu szansę zadebiutowania w GP jako stały uczestnik. Przemysław Pawlicki oczywiście marzeń porzucać jeszcze nie może, ale w jego przypadku naprawdę potrzeba niezwykle korzystnego układu w ostatnim turnieju w Toruniu. Szanse na to są jednak dość niskie.
MAGAZYN ŻUŻLOWY Best Speedway TV
- Żużel. Będzie remont stadionu w Gdańsku! Miasto ogłasza przetarg
- Speedway Grand Prix 4 awansowane do rangi mistrzowskiej. Ważne informacje od organizatorów
- Kiedy rusza PGE Ekstraliga 2025? Niedługo poznamy odpowiedź!
- Polonia Bydgoszcz przedstawiła kapitana! Poprowadzi klub do awansu?
- Quo vadis Speedway?! PZM kontra FIM