Przejdź do treści
Artykuły żużlowe/Multimedia

Betard Sparta Wrocław – RM Solar Falubaz Zielona Góra – Speedway Tour vol. 2

Betard Sparta Wrocław – RM Solar Falubaz Zielona Góra – Speedway Tour vol. 2

Autor: Redakcja

EC615A0D 9104 4DB8 A103 742C2C7820BC

Betard Sparta Wrocław – RM Solar Falubaz Zielona Góra – Speedway Tour vol. 2

W drugą moją podróż udałem się do oddalonego około 100 kilometrów ode mnie Wrocławia, gdzie w ramach 4. rundy PGE Ekstraligi Betard Sparta Wrocław podejmowała RM Solar Falubaz Zielona Góra. Mecz odbywał się w niedzielę o godzinie 16:30, więc nie musiałem się śpieszyć po pracy jak to miało miejsce podczas pierwszego wyjazdu do Leszna, kiedy to zawody odbywały się w piątek.

145697860 170105164906166 8027621965116682725 n 2

Zanim jednak nadszedł dzień meczowy to w piątkowe południe na stronie internetowej został opublikowany program meczowy do druku własnego, którego nie można było nabyć w standardowej formie z powodu koronawirusa. Po powrocie z pracy odpaliłem drukarkę i strona po stronie zacząłem drukować program, by jak najlepiej być przygotowanym do zawodów.

106915412 265282528063567 3376538610626019461 n 1

Nadeszła w końcu niedziela. Gdy rano się obudziłem najchętniej od razu wskoczyłbym w buty i wyruszył w trasę. Zaczęły się standardowe przygotowania do wyjazdu. Podkładka pod program, a na niej już pięknie wydrukowane kartki papieru. Swoją drogą ciekawe czy ktoś jeszcze pokusił się o wydruk wszystkich stron, włącznie z reklamami. Bilety na miejscach, bluza i szalik klubowy do bagażnika, wszystko gotowe. Jeszcze tylko pyszny rosół babci w niedzielne południe i można ruszać.

Trasa minęła bez żadnych perturbacji i we Wrocławiu byłem po godzinie 15:00. Gdy dotarłem już pod stadion panowie z ochrony właśnie otwierali bramy obiektu. Zanim zostanie się wpuszczonym na trybuny w tym sezonie oczywiście przed wejściem czeka każdego stały rytuał. Maseczka, dezynfekcja oraz mierzenie temperatury ciała. Wszystko się zgadza, można wchodzić.

Zanim zająłem swoje wyznaczone miejsce, aby umilić sobie czas oczekiwania na zawody postanowiłem skorzystać z szerokich usług gastronomicznych na Stadionie Olimpijskim. Po zaopatrzeniu się w posiłek udałem się w kierunku swojego miejsca na trybunach. Podczas gdy już siedziałem wygodnie i przyglądałem się pracą torowym w pewnej chwili moim oczom ukazał się niecodzienny widok jak na stadion żużlowy. Bowiem na trybunach pojawił się… lis! Najpierw czworonożny kolega pojawił się na przeciwległej prostej w pasie bezpieczeństwa, a gdy zauważył, że jeden z ochroniarzy się nim zainteresował postanowił zrobić sobie wycieczkę i wbiegł na sektor A, który znajduję się na pierwszym łuku. Chwile zwiedzając trybuny Stadionu Olimpijskiego opuścił obiekt. Swoją drogą to był zapewne jedyny osobnik, który przedostał się na stadion bez maseczki i dezynfekcji.

146335642 3732947540114597 8216165228811344853 n

Przyszedł czas na próbę toru. Ze strony gości pojawili się na niej Antonio Lindbaeck i Piotr Protasiewicz. Gospodarze natomiast standardowo wysłali na próbne jazdy Taia Woffindena oraz Macieja Janowskiego. Początek spotkania był bardzo zacięty, co pokazywał sam wynik. Po pierwszej serii startów na tablicy widniał wynik 12:12. Kolejne dwa wyścigi przyniosły dość niespodziewanie wygraną gości. Najpierw 5:1,zwyciężyła para Michael Jepsen Jensen i Piotr Protasiewicz, która ograła Maksyma Drabina i Maxa Fricke. W biegu szóstym natomiast Martin Vaculik skutecznie uciekał przed Taiem Woffindenem, a że trzeci przyjechał Antonio Lindbaeck goście zwyciężając 4:2 i prowadzili w meczu już 15:21. W wyścigu siódmym do głosu w końcu doszli gospodarze, którzy za sprawą Macieja Janowskiego i Chrisa Holdera zwyciężyli podwójnie i na stadionie pierwszy raz w tym meczu po biegu można było usłyszeć „Ole Ole”. W czasie wyścigu kibice skandowali „WTS WTS WTS” machając szalikami. Kolejne biegi były bardzo wyrównane i przed startami nominowanymi był remis 39:39. Wyścig 14. również zakończył się podziałem punktów. Przyszedł czas na bieg 15. Jeszcze zanim zawodnicy wyjechali z parku maszyn kibice wstali z miejsc znów krzycząc słynne „WTS”. Pewien mężczyzna siedzący obok mnie, oczywiście w bezpiecznej odległości stwierdził, że nie będzie tego oglądać i obrócił się tyłem do toru. Gości reprezentowali Martin Vaculik oraz Piotr Protasiewicz, ze strony gospodarzy nie, kto inny jak Tak Woffinden i Maciej Janowski. Od początku prowadził Vaculik. Przez całe 4 okrążenia gonił go Woffinden. Na ostatnim łuku przeprowadził szalony atak i przez chwilę 25% publiczności oszalało z radości… przez chwilę, bo Słowak tuż przed metą odbił swoją pozycję.
Mecz zakończył się remisem 45:45. Był bardzo zacięty i dosłownie do ostatnich metrów nie było wiadomo, jakim wynikiem się zakończy spotkanie. Widać było na trybunach niedosyt, ale fani podziękowali brawami swoim zawodnikom za walkę w tym meczu.

Gdy opuszczałem stadion trafiło się jeszcze bardzo sympatyczne państwo z Zielonej Góry. Po chwili miłej rozmowy przy samochodach udałem się w podróż powrotną do domu. W drodze krótki przystanek na Mc’Donalda w Ostrowie Wlkp., a przed snem jeszcze zdążyłem na magazyn PGE Ekstraligi. Kolejne wyjazdy już zaplanowane!

fot. Sonia Kaps

baner 1200 200


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *