Przejdź do treści
Aktualności żużlowe | Best Speedway TV/PGE Ekstraliga żużlowa Polska - Aktualności

Adam Skowron opowiedział o tym, jak w rzeczywistości wygląda życie mechanika żużlowego

Adam Skowron

Autor: Aleksandra Gucia

Adam Skowron opowiedział o tym, jak w rzeczywistości wygląda życie mechanika żużlowego

Życie mechanika żużlowego nie jest wcale usłane różami. Mechanicy często są pomijani i niedoceniani. Za sukcesem każdego zawodnika stoi jego rodzina, przyjaciele, sponsorzy, tunerzy i oczywiście mechanicy. To oni odpowiadają za przygotowanie sprzętu i dobranie odpowiednich ustawień. Mimo wszystko bohater mojego artykułu wcale nie narzeka, a kręcenie śrubek sprawia mu satysfakcje. Jeśli jesteście ciekawi tego, ile waży motor żużlowy, skąd wiadomo, jakie ustawienia dobrać w sprzęcie? To zapraszam do lektury.

Aleksandra Gucia, Best Speedway Tv: Jak oceniasz ten sezon w waszym wykonaniu? Adam Skowron, mechanik żużlowy – W skali od 1 do 10 to daje 5. Nie było tak źle, ale nie było też tak, jakbyśmy tego oczekiwali. Mieliśmy wyznaczone cele, które nie do końca nam wyszły. Środek sezonu był, jaki był. Mieliśmy troszkę kłopoty przez to, że niektórzy doradcy chcieli, żeby było lepiej, a niestety to im się nie udało. Swoimi radami i pomysłami pokrzyżowali nam plany i pogorszyli statystyki.

Transfery Żużlowe. Składy 2023

Jak naprawdę wygląda życie mechanika? – Życie mechanika wiąże się z częstymi wyjazdami. Mało snu, dużo pracy. Jak ktoś ma rodzinę, to niestety, ale łączy się to z częstą rozłąką. Jednak są też plusy. Jeżeli ktoś kocha motory, to robi, to co lubi. Ma się możliwość zobaczenia różnych miast, państw, wiele stadionów. Można też poznać mnóstwo nowych ludzi. Nie jest to tak do końca, jak opisują, to media, jak już się w to wejdzie, to już się tam jest. Ci, którzy decydują się na bycie mechanikiem, to nie będą tego żałować, tylko zostaną w tym sporcie na dłużej. Kluczem do sukcesu jest poukładanie sobie wszystkiego po swojemu i bycie wytrwałym w tym, co się robi. Jest to ciężka praca. Nie zawsze zauważana przez osoby trzecie, czyli kibiców, działaczy klubów, ale ci, co mają wiedzieć to wiedzą, że jest mechanik, który jest odpowiedzialny za wiele rzeczy.

Co irytuje Cię w speedwayu? – Myślę, że to, że tylko i wyłącznie są pokazywane osoby najważniejsze, czyli nazwiska na kevlarze. A nie są pokazywane osoby, które są odpowiedzialne za sukces. To nie tylko zawodnik siedzi na motorze, za jego sukces odpowiada również rodzina, tunerzy, mechanicy, sponsorzy. Osoby, które pomagały i wspierały przez cały sezon. A tak naprawdę to nigdy niewystawiane na światło dzienne.

Jest takie powiedzenie: żużel albo się kocha, albo się nienawidzi, jak jest u Ciebie? – Hm trudne pytanie. Robię to w sumie 16 lat. Ja kocham, to co robię i będę to robił dalej, mam nadzieję, tak długo, jak tylko będę miał na to siły. Jest to coś, co mnie cieszy.

Zgadzasz się z tym stwierdzeniem, że za sukcesem zawodnika w 70 procentach odpowiada sprzęt? – Oczywiście, że tak, jeśli zawodnik nie będzie miał dobrego sprzętu, to taki zawodnik nie istnieje. Są zawodnicy, którzy mają talent do jazdy i naprawdę potrafią jechać i myślę, że Patrick już nie raz to dowiódł. Nawet w Lublinie nie wiem, czy ktoś to zauważył, on siedział już praktycznie na błotniku. Byle docisnąć motor i wycisnąć z niego jak największą prędkość. Jeśli motor nie będzie miał odpowiedniej prędkości, to zawodnik nie jest w stanie nic z tym zrobić. To stwierdzenie jest trafne, że bez dobrego sprzętu zawodnik nie pojedzie.

Magazyn Żużlowy – kliknij TUTAJ

Skąd wiesz, jakie dobrać odpowiednie ustawiania na dany tor? – Jest bardzo wiele rzeczy, które pomagają nam mechaniką, jak i zawodnikowi wyczuć motor. Na przykład jak zawodnik zjedzie, a ja dotykam opona i jest gorąca, to wiadomo, że motor był za silny, bo opona przekręcała i wszystko się grzało. Wtedy można osłabić motor poprzez dyszę, zapłon, zębatkę. Jeśli opona nie jest nowa nie zjechana, to znaczy, że motor jest po prostu za słaby, nie miał siły, nie miał mocy, więc zwiększamy to. Często jest tak, że zawodnik zjeżdża i sam czuje, że motor był za słaby, bądź za mocny i też podpowiada mechaniką, co powinni zrobić czy osłabić, czy wzmocnić. Sam często wychodzę na tor podczas jazdy mojego zawodnika i słucham silnika, bo można to wyczuć poprzez głos czy silnik jest za mocny, czy za słaby, czy silnik wyje, czy chodzi jak traktor.

Ile waży motocykl żużlowy? – To już zależy od tego, co kto ma pod ramą. Są ramy normalne standardowe, są ramy na zamówienie zrobione z innego materiału, są śruby, które są tytanowe, zwykłe, można założyć karbon. To wszystko ma ogromny wpływ na kilogramy. W silniku mogę to tak nazwać, żeby każdy zrozumiał, jest ciężarek, który odpowiada za pracę silnika i za wagę silnika. Są cięższe o kilogram, są lżejsze o kilogram. Jest tego sporo, jeśli chodzi o gabaryt motoru. Mniej więcej motory ważą od 78 do 80 kilogramów. Nie może to być mnie niż 76 kilogramów.

Sezon żużlowy się skończył, jakie masz plany na najbliższy czas? – W najbliższym czasie będę odpoczywać, odetchnąć od tego wszystkiego. W sezonie nie jesteśmy w stanie odpocząć i pozwolić sobie na coś takiego jak relaks. Jest to taki czas, miesiąc może tak półtora miesiąca, gdzie możemy sobie pozwolić na trochę więcej luzu i wyjechanie gdzieś, na odpoczynek i na regeneracje sił. Potem trzeba wrócić do ,,żywych” składać motory i myśleć o tym, co się będzie robiło w przyszłym sezonie, na czym się będzie jeździć.

Czy pracując jako mechanik, czujesz się spełniony? – Myślę, że tak, to jest coś, co lubię robić. Jest to coś, co daje mi energię. Myślę, że jeśli będę miał taką możliwość, to nadal będę kontynuował to, co robiłem do tej pory. Nadal będę przy żużlu, być może w innej roli może jako trener, może jako menadżer, może jako kierownik drużyny. Funkcji jest dużo, a pomysłów jeszcze więcej.

Jakie cechy powinien posiadać mechanik żużlowy? – Hm. Przede wszystkim wytrwałość, spokój, dobry słuch, bo jednak trzeba czasem wsłuchać się w dźwięk silnika, cierpliwość te cechy myślę, że są potrzebne, żeby robić, to co się lubi, a jednocześnie robić to, co należy do jego obowiązków.

Jakiś czas temu byłeś trenerem personalnym w Rzeszowie, chciałbyś do tego wrócić? – Tak byłem trenerem, szkoliłem i chłopaków i szkoliłem mechaników przyszłych, którzy do dzisiejszego dnia tam pracują, więc myślę, że jakoś mi się to udało dobrze wykonać moje obowiązki. Tak chciałbym być trenerem personalnym albo terenem, jakiejkolwiek drużyny. Myślę, że jest to coś, w czym bym sobie raczej poradził i nikogo bym nie zawiódł. Lubię wyzwania, więc jakbym miał wybór, to bym pracował z młodzieżą, ze względu na to, że lubię im pomagać. Chciałbym im pomóc, żeby mieli szansę tak, jak każdy inny, bo ja tej szansy w swoim wieku nie miałem. Chciałbym, żeby oni mieli to, czego ja w ich wieku nie miałem.

fot. Sonia Kaps

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *