Żużlowy Plan Marshalla, czyli jak powinna wyglądać najlepsza liga na świecie
Autor: Bartosz Rega
Żużlowy Plan Marshalla, czyli jak powinna wyglądać najlepsza liga na świecie
Łatwo jest krytykować, że coś nie działa lub posiada wady, sam bym taki był po wcześniejszym artykule dotyczącym „najlepszej ligi na świecie”, ale postanowiłem kontynuować zagadnienie i postarać się wysunąć coś w rodzaju schematu funkcjonowania takiej ligi. Oczywiście wielu nie zgodzi się z moimi przemyśleniami, będą twierdzić, że to nie zadziała, że się nie sprawdzi i być może to oni mają rację – tego nie wiem, ale na pewno warto podjąć dyskusję na ten temat, bo obecny kształt ligi i pewne punkty regulaminowe sprawiają, że nie mamy prawa nazywać najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce za najlepszą na świecie.
Na początek musimy przyjąć do wiadomości, że wszystkie zmiany przyniosą pożądany efekt nie po sezonie, czy dwóch, ale po około pięciu latach, a może i więcej. Każde zmiany podnoszące rangę oraz poziom w naszej ukochanej dyscyplinie sportowej wymagają czasu i cierpliwości, więc jeśli nie zaakceptujemy tego, że na to wszystko naprawdę potrzeba czasu to nasze podejście nadal będzie bardzo konserwatywne i nie odczujemy potrzeby zmian. Tyle że w takiej postaci nasza liga nie jest najlepsza, jest taka sama jak liga angielska, szwedzka czy duńska tyle, że ładnie opakowana i sprzedana przez TV oraz inne media.
Zastanawiając się na początek, co sprawia w innych dyscyplinach sportu, że dany kraj posiada „najlepszą ligę”, przyjrzyjmy się formatom rozgrywek ligowych. Na początek weźmy piłkę nożną, a mianowicie Ligę Mistrzów. Format rozgrywek w tym roku ulega zmianie, a liczba występujących zespołów wzrasta do 36 i znika tzw. faza grupowa. Władze odpowiedzialne za format rozgrywek doskonale zdają sobie sprawę z tego, że więcej zespołów i większa ilość meczów podnosi rangę i prestiż rozgrywek i tam nikt nie martwi się tym, że powstanie jakaś liga dwóch, trzech prędkości. Zawsze dojdzie do pojedynku mocnego zespołu ze słabszym, bo taki jest sport i zawsze tak będzie. J
Jeśliby spojrzeć na PGE Ekstraligę to obecnie mamy taką ligę kilku prędkości, jest Motor Lublin i długo nic. Jakoś nikt nie krzyczy, że mamy monopolistę? Następnym sportem niech będzie koszykówka, a jeśli o nią chodzi, to przenosimy się do Stanów Zjednoczonych i NBA. Liczba zespołów w lidze – 30. Na podstawie tych dwóch dyscyplin sportowych możemy i powinniśmy się wzorować, a na początek nie bać się rozszerzenia PGE Ekstraligi do 10, a może nawet 12 zespołów. Nie mamy tylu zawodników? Nieprawda, mamy mnóstwo zawodników. Piszę ten tekst chwilę po zdobyciu piątego złotego medalu indywidualnych mistrzostw świata przez Bartosza Zmarzlika w Vojens i kogo widziałem w wyścigu finałowym? Andrzeja Lebiediewa.
Gdybym rok temu powiedział to komuś znajomemu, co śledzi rozgrywki żużlowe, to prawdopodobnie usłyszałbym w odpowiedzi, że nie jestem trzeźwy, a jednak Łotysz udowadnia mi i wszystkim, że warto dać szansę takim zawodnikom. Jest ich więcej i naprawdę potrafią się ścigać oraz posiadają ponadprzeciętne umiejętności do jazdy na żużlu. Więc aspekt ilości drużyn i zawodników na ligę składającą się z 10 lub 12 zespołów mamy w miarę wyjaśniony i pora zająć się samym formatem fazy zasadniczej i play-off. Najlepszą opcją przy założeniu dziesięciu drużyn w lidze byłoby rozegranie rundy zasadniczej na zasadzie każdy z każdym dwumecz oraz rundy play-off w podobnym kształcie jak mamy obecnie z tym, że bez „lucky looser’ów”.
Dwie pierwsze drużyny po rozegraniu pierwszej fazy uzyskują awans do półfinałów. Zespoły z pozycji 3-6 walczą o awans do półfinałów w parach. Ostatnie cztery zespoły również rozgrywałyby dwumecze, a dwie przegrane drużyny spadałyby z ligi. Przy takim założeniu nie wzrośnie nam tak dramatycznie liczba meczów, aby „nie zmieścić się” w kalendarzu, a kibice mogli by o wiele dłużej emocjonować się, dopingując swoje drużyny z trybun. Przypomnę, że w tym roku Włókniarz Częstochowa sezon zakończył w połowie sierpnia, a kibicom pozostało oglądanie żużla w tv lub na obcych obiektach.
Co niektórzy czytający ten tekst doskonale wiedzą, że dziesięć drużyn w lidze to nie jest nowość i taka sytuacja miała już miejsce np. W latach ‘90 ubiegłego wieku. w roku 1992 do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce przystąpiło 10 zespołów:
Tabela końcowa rok 1992 (grafika z Wikipedii)
Tabela końcowa rok 1993 (grafika z Wikipedii)
Po tych dwóch tabelach możemy wywnioskować, że w drugim roku funkcjonowania powiększonej ligi nie było znaczącej różnicy klas w porównaniu do pierwszego sezonu, ale tak
jak napisałem na początku – potrzebujemy czasu, aby dojść do takich efektów. Powiększenie ligi do dziesięciu zespołów wydaje się być niezbędnym elementem do tego, aby sport żużlowy podnieść do najwyższej rangi. Stworzy to okazję dla innych żużlowców, aby „zabłysnęli” i szlifowali swoje umiejętności, ścigając się z najlepszymi, ale potrzeba im zaufać i dać szansę rozwoju, bo tylko wtedy zwiększymy liczbę tych „najlepszych”.
Podsumowując tę część mojego artykułu, chciałbym jeszcze odnieść się do zdania, że na dziesięć drużyn w lidze nie mamy tylu wystarczająco dobrych zawodników. Moim zdaniem w tych
czasach, jakie mamy obecnie, różnica pomiędzy zawodnikami nie jest tak duża. Owszem mamy Bartosza Zmarzlika, który obecnie dominuje na świecie, ale cała reszta zawodników prezentuje tak naprawdę zbliżony poziom umiejętności, a różnice pomiędzy nimi w większości robi sprzęt. Chociaż po ostatnich zawirowaniach u tunerów nawet nasz mistrz pokazał, że można go pokonać.
Już niedługo ma nadejść zmiana w regulaminie, która od zawsze doprowadzała do dyskusji w polskim świecie żużlowym, a mianowicie możliwość stosowania zagranicznego zawodnika na pozycji juniorskiej. Czy taka zmiana jest dobra? Moim zdaniem tak, jeśli chcemy mieć najlepszą ligę na świecie oraz nie, jeśli chcemy intensywnie stawiać na szkolenie naszych polskich zawodników. Ten materiał poświęcony jest zagadnieniu, jak powinna wyglądać najlepsza liga na świecie i jakie zmiany możemy zastosować, aby dobić celu, więc zmiana, która ma wejść w życie od 2026 roku, to jest dobry kierunek.
Powinniśmy mieć najlepsze rozwiązania, a to znaczy, że powinno być jak najmniej ograniczeń regulaminowych. Skoro jest zawodnik lepszy na daną pozycję, klub powinien mieć możliwość zakontraktowania go oraz wystawiania w składzie meczowym. Ucierpi na tym jeden polski młodzieżowiec, i to jest pewna strata dla rozwoju dyscypliny w naszym kraju, ale w ostatnim dość długim czasie zamknęliśmy się hermetycznie, stawiając na szkolenie polskich zawodników trochę, zapominając, że są pozostałe kraje. Sytuacja sportu żużlowego na świecie nie jest najlepsza, mówiąc delikatnie, porównując, to do przyrody jesteśmy gatunkiem zagrożonym wyginięciem i izolowanie się od innych w tej sytuacji chyba nie jest najlepszym pomysłem. Szkolenie przyszłych mistrzów świata powinno wyglądać inaczej, niekoniecznie powinni być tacy zawodnicy rzucani na głęboką wodę, czyli starty w PGE Ekstralidze.
Mamy Ekstraligę U-24 i moim zdaniem to tam powinni zaczynać młodzi zawodnicy swoje przygody z dorosłym ściganiem, tylko potrzebujemy więcej zainwestować w te rozgrywki, tak aby kluby miały jak najwięcej realnej pomocy w szkoleniu. Nikt nie broni prowadzić w klubie czegoś w rodzaju Akademii dla młodych chłopców, którzy zaczynając, od startów na mini żużlu przechodzą kolejne etapy w kierunku podstawowego składu seniorskiego. Pewne zalążki takich szkółek są, ale od wielu lat ciągle te same ośrodki to robią, i to już jest kwestia dostosowania szkolenia w Polsce, nie będę głębiej poruszał tego tematu w tym materiale.
Kolejną sprawą jest ilość polskich zawodników w składzie meczowym oraz pozycja U-24. Jeśli podejść do tego zagadnienia pod kątem najlepszej ligi na świecie to również nie powinniśmy stosować żadnych ograniczeń. Przy założeniu powiększenia ligi do dziesięciu drużyn mogłoby to spowodować obniżenie stawek przez niektórych zawodników, którzy absolutnie nie zasługują na takie pieniądze, a obecna sytuacja powoduje niejedne absurdalne kwoty na umowach. Kolejnym argumentem, który przemawia za takim rozwiązaniem, jest to, że na przykładzie Ryana Douglasa z PSZ Poznań obecnie jest sporo wartych uwagi zawodników, którzy są po prostu lepsi i czasem tańsi od naszych krajowych żużlowców. Specjalnie nie wracam do lat, w których funkcjonowały podobne rozwiązania, bo zwyczajnie były to inne czasy, niż mamy obecnie i nie ma co tego porównywać.
Jest tu i teraz, i powinniśmy stosować rozwiązania służące najlepszemu widowisku, jeśli mamy zamiar nadal uważać się za najlepszą ligę na świecie, a zmiany, które proponuje, są tak na dobrą sprawę „kosmetyczne”. Oczywiście jest sporo innych kwestii, ale na chwilę obecną małymi kroczkami powinniśmy ulepszać naszą ukochaną dyscyplinę poprzez zwiększenie ilości drużyn w lidze oraz pozbycia się sztucznych limitów i ograniczeń. Sporo osób zapewne nie zgodzi się z moimi przykładami i szanuję również ich zdanie, ale sami przez chwilę się zastanówcie, jakie elementy w polskiej lidze żużlowej sprawiają, że zwą ją „najlepszą na świecie”.
Dołącz do nas na Facebooku – kliknij TUTAJ!
- Gala PGE Ekstraligi za nami! Do kogo powędrowały Szczakiele?
- Landshut Devils na dłużej z Włochem w składzie! Zawodnik zyskał zaufanie klubu
- Znamy pełną listę uczestników Turnieju o Łańcuch Herbowy! Na starcie wiele ciekawych nazwisk
- Stal Rzeszów wzmacnia sztab szkoleniowy! Nowy trener pomoże młodym zawodnikom
- Żużel. Spowodował tragedię, a teraz ma wrócić do ścigania?