Żużel. Stworzony po to, by walczyć o najwyższe cele „Czuję coś ekscytującego, gdy nadchodzi presja” [WYWIAD]

Autor: Marcel Drozdowski
Żużel. Stworzony po to, by walczyć o najwyższe cele „Czuję coś ekscytującego, gdy nadchodzi presja” [WYWIAD]
Ma 27 lat, a w swoim dorobku posiada miano czwartego najlepszego zawodnika PGE Ekstraligi w sezonie 2024, tytuł Indywidualnego Wicemistrza Świata z ubiegłego roku, medale Drużynowych Mistrzostw Polski, a także zwycięstwo w Speedway of Nations 2022. Brzmi imponująco? Poznajcie go jeszcze lepiej! Robert Lambert to postać przyciągająca coraz większą rzeszę fanów, jednocześnie będąc brytyjską nadzieją żużla w nadchodzących latach. W rozmowie z naszym portalem, Brytyjczyk opowiada m.in. o początku swojej kariery, roli kapitana, planach na następne lata czy przyszłości i rozwoju speedway’a na świecie.
Zmarzlik pokonuje mróz i rywali! Triumf w Koronie Bolesława Chrobrego 2025
Żużel. Mocny sygnał z Tarnowa! Autona Unia Tarnów pokazuje siłę w Krakowie w osłabieniu
Życie sportowca wcale nie musi być takie proste i przyjemne, jak może się wydawać. Jakie są największe wyzwania w byciu profesjonalnym żużlowcem? – Nie możesz jeść, kiedy chcesz, nie możesz pić, kiedy chcesz. To jest właśnie dyscyplina. Jako zawodowy sportowiec musisz być zdyscyplinowany. Ponadto masz dużą presję, wiele oczekiwań wobec tysięcy ludzi. Oczy zawsze zwrócone na ciebie, także w mediach społecznościowych. Jest wiele rzeczy, z którymi musisz sobie poradzić, ale to jest ścieżka, którą wybrałem, aby wziąć na siebie wszystkie te rzeczy.
Ta droga rozpoczęła się kilkanaście dobrych lat temu. Pamiętasz swój pierwszy oficjalny wyścig? – Tak, to było w Norwich, grasstrack. Miałem 5 lat, wybrałem numer motocykla (był to numer 5), ponieważ miałem 5 lat i urodziłem się 5 kwietnia. Ten numer towarzyszył mi przez cały czas, aż zacząłem ścigać się w mistrzostwach U21.
Jak wyglądał początek Twojej przygody z żużlem? – Kiedy byłem w bardzo młodym wieku, miałem około 3 lat, dostałem swój pierwszy motocykl od dziadka. W rodzinie zawsze był żużel. Mój tata również ścigał się na żużlu. Kiedy miałem 3 lata, dostałem swój pierwszy motocykl, a kiedy miałem 5 lat, zacząłem startować w wyścigach żużlowych. W tym momencie było to tylko hobby. Następnie w wieku 9 lat dostałem swój pierwszy motocykl żużlowy (250cc). Wiem, że była to szkółka treningowa z Malcolmem Hollowayem, ojcem Ashleya Hollowaya. Kiedy miałem 10 lat dostałem licencję na ściganie się w 250cc, więc zacząłem ścigać się na tym poziomie właśnie w tym wieku. Mając 13 lat pojechałem do Niemiec na 250cc i odbyłem tydzień treningowy, a rok później zacząłem profesjonalnie ścigać się w Niemczech. W wieku 16 lat przyjechałem do Polski i jestem tutaj aż do dziś.
Czy masz jakieś rytuały przed startem zawodów? – Oczywiście. Większość ludzi widzi, że kiedy robię rozgrzewkę, zakładam słuchawki i słucham muzyki. To blokuje wszystkie inne dźwięki. Staram się trzymać głowę w pełnej koncentracji, więc kiedy robię rozgrzewkę, mam słuchawki, a potem zaczynam przełączać się w tryb meczowy.

Za Tobą świetny sezon. Rytuały jak widać były niezwykle skuteczne. Jakie są Twoje cele na kolejne 12 miesięcy? – Cele są takie same jak w zeszłym roku. Poprzedni sezon był jak dotąd najbardziej udany, więc myślę, że moje cele są realistyczne, a celem jest zapewnienie sobie medalu w SGP. Zobaczymy, jaka będzie sytuacja i o jaki medal będziemy walczyć w sezonie. Więc pierwszym celem jest zdobycie medalu w Indywidualnych Mistrzostwach Świata. Chcę też zdobyć medal z Toruniem w PGE Ekstralidze. W ostatnich dwóch sezonach zdobyliśmy brąz i generalnie dążymy do złota, ale najpierw musimy skupić się na play-offach. Na poziomie osobistym w rozgrywkach PGE Ekstraligi dobrze by było znaleźć się ze średnią w pierwszej dziesiątce.
Do tego trzeba się jednak dobrze przygotować. Jak wygląda Twój okres treningowy? – W przerwie między sezonami pracowałem z Radkiem (Radosław Smyk – przyp. red.) i trenowałem w domu według planu, który wysłał mi na maila. Trenuję w poniedziałki, środy i piątki na siłowni, a w pozostałe dni tygodnia robię cardio lub stabilizację. Treningi zazwyczaj mam rano. W przerwie między rozgrywkami zmieniliśmy również moją dietę. Nie jem przetworzonej żywności, takiej jak makarony i tym podobne, i to naprawdę pomaga mi osiągać lepsze wyniki na siłowni, widzę też rezultaty w mojej sylwetce i wadze i mam nadzieję, że jest to ten 1%, którego potrzebuję w tym sezonie.
Poza treningami indywidualnymi, udało wam się potrenować również całą drużyną. Jak przebiegały przygotowania podczas obozu w Lloret de Mar? – Dla mnie był to najlepszy obóz treningowy do tej pory. Dużo jeździliśmy na motocrossie, mało na rowerze, może 2-3 razy. W przeszłości zdecydowanie więcej jeździliśmy na rowerze, ale teraz mieliśmy nacisk na jazdę na motocyklu. Przyzwyczajaliśmy nasze ciała, szczególnie ramiona, aby lepiej przygotować się do jazdy już na motocyklu żużlowym.
Atmosferę w drużynie podczas tego zgrupowania oceniam na…? – Atmosfera generalnie była świetna. Mamy 2 nowych zawodników. Jan i Mikkel jak dotąd bardzo dobrze wpasowali się w drużynę. Dobrze znam Mikkela z ubiegłych lat, Jana trochę mniej. Janek dobrze jednak wpasował się w kulturę naszego zespołu, więc myślę, że był to najlepszy obóz treningowy do tej pory, było naprawdę dużo śmiechu. Sporo już o sobie wiemy i ten wyjazd był bardziej jak przyjacielskie wakacje z treningami na motocyklu.
Zostałeś wybrany kapitanem drużyny KS Toruń na najbliższy sezon. Jakie to uczucie pełnić taką rolę w drużynie? – W przeszłości byłem kapitanem w innych drużynach – w Eskilstunie, Vastervik, a także w Kings Lynn, więc nie jest to dla mnie nic nowego. Lubię brać odpowiedzialność za drużynę, naciskać na chłopaków i przekazywać im swoją pozytywną energię. Lubię to robić i myślę, że to naprawdę dobra opcja dla Torunia. Emil nie był chętny, żeby zostać kapitanem, Patryk jest lubiany, ale bez tej roli lepiej mu będzie skupić się na swoich wyścigach.
Po 4 latach spędzonych w Toruniu zespół zdecydował, że będzie to krok w dobrą stronę. Bardzo się z tego cieszę i mam nadzieję, że uda nam się stworzyć świetną atmosferę ze mną w roli kapitana.

Nie zapominajmy, że żużel to sport ekstremalny. Bycie kapitanem to tylko jedno z wyzwań w tej dyscyplinie. Jak radzisz sobie z presją i ryzykiem kontuzji? – Za każdym razem, gdy wsiadasz na motocykl, istnieje możliwość odniesienia kontuzji. Akceptuję to, że tak się stanie i nie martwię się o to, czy doznam kontuzji. To część tego sportu, jest jak jest. Jeśli się tego boisz, nie powinieneś wsiadać na motocykl. Czasami ustawiam się w pozycji, w której coś może się wydarzyć, gdy mamy kontakt z innym zawodnikiem, nie boję się, że będę musiał się bronić. Przygotowujemy się na to i nie mam żadnych obaw.
Jeśli chodzi o presję, to każdy radzi sobie z nią inaczej, ale ja staram się zrozumieć to uczucie. Czuję coś ekscytującego w moim ciele, gdy nadchodzi presja, także wtedy, gdy ona już jest. Dla mnie presja to ekscytacja. Staram się przekuć presję w coś pozytywnego.
Reprezentujesz barwy klubu z Torunia już od 4 lat, co wiązało się z przeprowadzką do tego miejsca. Czy podoba Ci się życie w tym mieście? – Lubię mieszkać w Toruniu. Dorastałem na farmie w Anglii, gdzie nie ma tak wielu domów i jest cicho, więc Toruń jest trochę podobny. Nie jest to bardzo duże miasto, ale ma wszystko, czego potrzebuję do trenowania i do życia.
Masz swoje ulubione miejsce w Toruniu? – Mogę powiedzieć, że jest tu jedna z najładniejszych starówek w Polsce. Generalnie nie mam ulubionego miejsca, ale uważam, że Toruń ma kilka naprawdę pięknych miejsc.
Co powiesz o wsparciu kibiców KS Toruń? Czujesz ich obecność na co dzień? – Kiedy czasami jadę na weekend do miasta lub coś w tym stylu, wiele osób mówi mi „cześć”, a także chce zdjęcie, co jest niesamowite. Podoba mi się to. Wiedzą, że jestem częścią miasta i drużyny i mają dla mnie dużo szacunku. Uwielbiam też energię na stadionie i myślę, że fani Apatora są w tym najlepsi.
Twoje marzenia i cele na dalszą część kariery to…? – Chcę być Mistrzem Świata, chcę też wygrać PGE Ekstraligę. Chciałbym wygrać wszystko co możliwe. Mam złoty medal w Lidze Brytyjskiej, Lidze Szwedzkiej oraz w SoN, więc potrzebuję jeszcze wygrać Indywidualne Mistrzostwa Świata, Ekstraligę, a także Drużynowy Puchar Świata. Potrzebuję jeszcze 3 złotych medali.

Kariera to jedno, a życie już po niej, to drugie. Czy widzisz siebie w roli trenera lub działacza, kiedy skończysz się ścigać? – Zacznijmy od tego, że uczę się polskiego dość powolnie. Zajmuje mi to dużo czasu, ponieważ moim pierwszym językiem jest angielski i nigdy nie byłem fanem chodzenia do szkoły. Zawsze po powrocie do domu, pracowałem na farmie lub jeździłem na motocyklu. Nauka języka polskiego jest trudna. Powoli, ale mieszkając tutaj, pracuję nad tym, ponieważ chcąc zostać trenerem, muszę mówić płynnie po polsku.
Generalnie mógłbym kiedyś zostać trenerem. Po zakończeniu kariery chciałbym pozostać w społeczności żużlowej. Kiedy skończę się ścigać, nie mogę po prostu odejść z tego sportu, ponieważ jest to ogromna część mojego życia i mam nadzieję, że tak będzie przez wiele następnych lat. Więc tak, wierzę, że pewnego dnia zostanę trenerem lub mentorem jakiegoś zawodnika.
Jak oceniasz szanse na dalszy rozwój żużla i jego popularności na świecie? – Seria SGP powinna być bardziej globalna. Trzeba udać się do Ameryki, może do Hiszpanii, ponieważ sporty motorowe w Hiszpanii są naprawdę popularne. Mają stadiony i obiekty na najwyższym poziomie. Jeśli przeniesie się to do takich krajów, żużel może rozwinąć się bardziej na całym świecie.
Nie chodzi tylko o to, aby umieścić to wszystko tylko w Internecie czy na platformach streamingowych, aby ludzie mogli to oglądać w każdym kraju. Jeśli nie wiedzą wiele o żużlu, nie chcą i nie będą oglądać go w różnych krajach. Oczywiście, myślę, że jest duży potencjał i dużo zależy również od budżetu. W ciągu ostatnich 10 lat poczyniliśmy jednak postępy. Uważam, że żużel jako dyscyplina ma szansę dalej się rozwijać. Aby jednak to zrobić, czeka nas ciężka praca. Nie należy też zbytnio patrzeć na inne sporty, aby żużel stał się taki jak inne dyscypliny.
Do rozwoju są też potrzebni nowi, młodzi zawodnicy. Co myślisz o projekcie jakim jest Ekstraliga U24? – Myślę, że to jest świetne. Pomaga to młodym zawodnikom z innych krajów. Mogą przyjechać i rozpocząć sezon na poziomie, na którym jest polski żużel. Ciężko jest wystartować w drugiej lidze i zacząć rywalizować w tym sporcie drużynowym, jeśli nie jest się wystarczająco dobrym. Kiedy siedzisz na ławce, nie możesz się rozwijać. Jest to dobra opcja, aby młodzi zarówno zagraniczni, jak i polscy zawodnicy zaczęli startować w polskich ligach.
To na koniec. Jaką radę chciałbyś dać osobom, które marzą o karierze zawodnika żużlowego? – Po pierwsze, musisz mieć motocykl (śmiech). Musisz umieć go też umyć i złożyć z powrotem, to ważne. Wielu zawodników nie wie, jak rozłożyć maszynę na części i złożyć ją z powrotem. Niektórzy młodzi adepci dostają mechanika, który wie wszystko o motocyklu. Wtedy mamy taką sytuację, że zawodnicy z 5-letnim stażem nie wiedzą, jak powinien działać motocykl.
Zawodnicy od najmłodszych lat muszą spędzić dużo czasu w warsztacie, rozebrać motocykl na części, złożyć go z powrotem i robić to tak naprawdę wiele razy. Następnie uczą się, jak ten sprzęt działa, jak on się czuje i dzięki temu naprawdę wiele mogą się dowiedzieć.
Rozmawiał Marcel Drozdowski


- Żużel. Pomoc Stanisława Chomskiego nie przyniosła skutków
- Żużel. Były mistrz świata wierzy w sukces beniaminka? „Możemy wprowadzić tutaj team spirit”
- Żużel. Paweł Przedpełski po debiucie w barwach Stali Rzeszów. Nowe doświadczenia dla Polaka
- Żużel. Historia, która wraca, jak bumerang „Nie chciałbym dostać w gębę za to, że zmieniłem barwy klubowe”
- Żużel. Triumfowali na inaugurację. Czy zdołają sprawić kolejną niespodziankę?