Żużel. Martin Vaculik po zwycięstwie. „Spełniajcie swoje marzenia”

Autor: Jakub Bielak
Żużel. Martin Vaculik po zwycięstwie. „Spełniajcie swoje marzenia”
Martin Vaculik przeszedł do historii, wygrywając Grand Prix Czech w Pradze po raz trzeci z rzędu. Słowak w ostatnich latach jest nie do pokonania na czeskiej Markecie. Po zwycięstwie przekazał piękne słowa do wszystkich młodych sportowców i nie tylko.
Początkowo żużlowcowi zabrakło odpowiednich słów, żeby wyrazić to, co czuje. Płynęło z niego po prostu czyste szczęście.
– Nie wiem nawet, co powiedzieć. Jestem przeszczęśliwy. Naprawdę nie wiem, co powiedzieć. To dla mnie jak sen wygrać trzy razy z rzędu tutaj — po tych kilku słowach Vaculik podziękował kibicom w swoim ojczystym języku, po słowacku.
Potem Martin Vaculik przytoczył historię z dzieciństwa, kiedy to podczas Grand Prix Pragi czekał wraz z innymi kibicami na możliwość zrobienia sobie zdjęcia z Gregiem Hancockiem. Po czasie to zawodnik ebut.pl Stali Gorzów może być inspiracją dla młodych chłopców, tak jak kiedyś dla niego był Amerykanin.
– Co mogę powiedzieć? Marzenia się spełniają. Każdy, kto ma marzenia, po prostu nie bójcie się marzyć, spełniajcie marzenia i wierzcie, że one mogą się spełnić tak jak moje. Gdy byłem dzieckiem w 2003 roku, stałem obok kibiców i pytałem Grega Hancocka, czy mogę zrobić sobie z nim zdjęcie. On powiedział: tak pewnie. Powiedziałem mu, że jestem wielkim fanem, a dzisiaj jestem tutaj jako zawodnik. To moja wiadomość do młodych chłopaków: wierzcie w swoje marzenia i spełniajcie je. Wszystko jest możliwe — powiedział Słowak w wywiadze na gorąco przed dekoracją na podium.


MAGAZYN ŻUŻLOWY Best Speedway TV
- Żużel na żywo. Emocje w Lany Poniedziałek! Gdzie oglądać turniej o Złoty Kask?
- Sparta Wrocław demoluje Falubaz Zielona Góra! Świetny występ Kurtza
- Żużel. Sensacja w Niemczech! Lokomotiv Daugavpils wygrywa z Trans MF Landshut Devils [Relacja]
- Żużel. Wsparcie dla Woffindena – kibice pokazali siłę i jedności „Wszyscy za Taiem!”
- Start Gniezno o krok od kompromitacji! Wygrali, ale końcówka to dramat gospodarzy [Relacja]