Przejdź do treści
Aktualności/Metalkas 2. Ekstraliga

Cellfast Wilki Krosno – Arged Malesa Ostrów Wlkp. – wywiady pomeczowe

Wilki Krosno

Autor: Przemysław Kosa Koszelnik

Cellfast Wilki Krosno – Arged Malesa Ostrów Wlkp. – wywiady pomeczowe

Mariusz Staszewski – trener drużyny Arged Malesa Ostrów Wlkp.

Trenerze, szczęśliwy? – Oczywiście, że jestem bardzo szczęśliwy, jakże mogłoby być inaczej, przecież pojedziemy w Ekstralidze.

Wracając do ubiegłego tygodnia, w czym tkwił sekret waszej fantastycznej postawy na swoim torze – Myślę, że byliśmy bardziej wyrównaną drużyną, od numeru 1 do 7 wszyscy robili punkty stąd nasza znakomita postawa w spotkaniu na domowym torze.

Obawialiście się czegoś przed meczem w Krośnie – Zawsze się trzeba obawiać, szczególnie jak się jedzie do drużyny, która wygrywa rundę zasadniczą, a w niej pokonuje nas dwa razy. Wiedzieliśmy, że Wilki są silne, że jadą na własnym specyficznym torze i że nie będzie on dla nas łatwy, bo to w zasadzie była jedyna szansa, że gdzieś tam nie będziemy potrafić się do niego spasować. Emocje spadły z nas w momencie, w który osiągnęliśmy taki pułap punktowy, który dawał nam pewność zwycięstwa w dwumeczu.

Zostajesz w Arged Malesa na kolejny sezon? – Tak zostaje na kolejny sezon

Reklamy

Masz w głowie zalążek składu na Ekstraligę? – Mam, bo muszę mieć. Wszystkie drużyny ekstraligowe są już zbudowane więc zostaliśmy praktycznie tylko my. Rynek w tym momencie tak naprawdę oferuje niewiele i ten sam ból głowy miałoby Krosno, gdyby awansowało.

Czy w takim razie sezon pierwszoligowy nie powinien się kończyć równo albo nawet wcześnie od Ekstraligi? – No tak by wypadało, ale jeśli nie pójdą za tym jakieś regulacje typu KSM to gdzieś tam zawsze beniaminkowi będzie ciężko.

A opcja powiększenia Ekstraligi do 10 zespołów? – Ja bym był za takim rozwiązaniem. Ale wtedy również musiałyby iść za tym regulacje typu KSM, żeby te 10 drużyn było wyrównanych, bo jeśli miałoby być 5 drużyn z kosmosu i reszta walcząca gdzieś tam o utrzymanie to mija się to z celem i trzeba by do tego dołożyć jakieś regulacje.

Patrick Hansen – zawodnik drużyny Arged Malesa Ostrów Wlkp.

Po ubiegłotygodniowej wygranej jechaliście do Krosna na pewniaka? – Nic nie było do końca pewne, bo dobrze wiedzieliśmy, że Krosno jest bardzo mocne u siebie na torze czego już doświadczyliśmy w rundzie zasadniczej. Na szczęście chłopaki wykonali znakomitą pracę dzisiaj. Ja sam chciałbym szybko o tym występie zapomnieć. Coś było nie tak, sam nie wiem co i jechało mi się dziś bardzo źle. Ale awansowaliśmy i to jest teraz najważniejsze.

Nie lubisz toru w Krośnie? Twoje wyniki są na nim powiedzmy mocno średnie – Dziś nie podoba mi się ten tor. Kiedyś jeździło mi się tutaj lepiej. Choć w meczu Północ – Południe zrobiłem przyzwoity wynik, ale wtedy była zupełnie inna nawierzchnia niż w meczach ligowych z Wilkami. Dziś było coś nie tak, na analizę przyjdzie czas po powrocie. Teraz się cieszę z drużyną i będziemy świętować.

Czy Twoja przynależność klubowa w sezonie 2022 jest już znana? Zostajesz w Ostrowie czy odchodzisz? – Jeszcze nic nie jest wiadome.

Tomasz Gapiński zawodnik drużyny Arged Malesa Ostrów Wlkp.

Gapa
fot. Karol Słomka

Dokonaliście dziś wspaniałej rzeczy i awansowaliście do ekstraligi. Jak się czujesz? – Wyśmienicie, bo tak naprawdę nie spodziewaliśmy się tego. To był dla nas bardzo ciężki rok. Początek sezonu był fatalny, przegraliśmy z Wilkami, później porażka w Bydgoszczy. Te mecze były przegrywane przez nas minimalnie i to bolało najbardziej. Wiedzieliśmy, że nie jesteśmy słabi, dlatego te przegrane bardzo mocno nam doskwierały. Kosztowało nas to wiele treningów, wiele rozmów z trenerem, Prezesem, kierownikiem, mechanikami również ze sponsorami i udało nam się gdzieś pozbierać, a dziś jesteśmy właśnie tu, czyli w Ekstralidze. Kurczę, nikt się nie spodziewał, nikt na nas nie stawiał, a myśmy to zrobili i awansowaliśmy. Z resztą nie można niczego ujmować Wilkom, bo na nich też nikt nie stawiał, a oni pokazali się z wyśmienitej strony.

W czym tkwił sekret Waszej znakomitej postawy, zwłaszcza w pierwszym meczu? – Nie wiem ciężko powiedzieć, my sami nie spodziewaliśmy się, że przyjdzie nam to tak łatwo. Spodziewaliśmy się naprawdę dwóch ciężkich meczów i może gdzieś tam nasze obycie, moje, Grzegorza, Oliwiera, który  przecież startuje w GP, Nikolaia który jeździ na wysokim poziomie. Wydaje mi się, że właśnie to zadecydowało, że wytrzymaliśmy bardziej to ciśnienie niż Wilki. U siebie wygrywaliśmy wyścig za wyścigiem i może zawodnicy Krosna gdzieś tam złapali „doła” bo to czasem też tak jest. Dziś weszliśmy dobrze w mecz i myślę, że to również zaważyło na naszym awansie. Nie daliśmy się gospodarzom rozpędzić i kontrolowaliśmy to spotkanie.

Zostajesz w Ostrowie? – Bardzo bym chciał. ale tak naprawdę to nikt z nas nie wie co Zarząd klubu będzie chciał zrobić. Na dziś nie ma żadnych pewników w drużynie.

Wilki Krosno trzymajcie się jesteście naprawdę świetną drużyną!

Ireneusz Kwieciński trener drużyny Cellfast Wilki Krosno

Za Wami wspaniały sezon. Co prawda nie udało się awansować, ale dziś wygrywacie mecz. Proszę o krótkie podsumowanie. – No tak. Od początku byliśmy skupieni, żeby mimo wszystko odrobić straty poniesione w Ostrowie, bo w sporcie zdarzają się różne rzeczy i nie przystępowaliśmy do tego spotkania tylko po to, żeby go objechać. Miało to wyglądać tak, że mieliśmy się skoncentrować na poszczególnych biegach, żeby je wygrywać, a suma punktów na końcu pokaże czy awansujemy. Niestety nasza jazda nie dała nam awansu, ale dała dobre widowisko, bardzo budującą wygraną u siebie na torze przed licznie zgromadzoną publicznością i wspaniałe zakończenie znakomitego sezonu.

Czy już w Twojej głowie są nazwiska, które wzmocnią krośnieńskie Wilki w przyszłym sezonie? – Powiem szczerze, że dziś nie musimy jeszcze na ten temat rozmawiać. Tyle co skończyliśmy ciężki sezon i teraz będzie czas, żeby sobie odpocząć, przemyśleć wszystko. Pewne działania są już podjęte, bo nikt w tym klubie nie śpi, ale na dziś nie ma o czym rozmawiać.

Andrzej Lebiediew zawodnik drużyny Cellfast Wilki Krosno

lebs2
fot. M. Biskup

Choć dziś wygraliście mecz rewanżowy to nie udało się awansować do Ekstraligi. Czego wam zabrakło? – Ehhhh… Musieliśmy dziś pojechać kompletnie wręcz perfekcyjnie. Przez cały sezon nie mogliśmy liczyć na juniorów więc i dziś nie mieliśmy prawa tego robić, bo przyjechała drużyna z najlepszymi młodzieżowcami w całej 1 lidze, a są to chłopcy których może ostrowianom pozazdrościć niejedna drużyna ekstraligowa. Dlatego mając tą wiedzę, my seniorzy musieliśmy pojechać na kosmicznym poziomie. Żaden z nas nie mógł sobie pozwolić na jakąkolwiek pomyłkę. No i niestety nie udało się. Umówmy się, przyjechała do nas drużyna kompletna i to był cholernie ciężki mecz. Dlatego ogromne gratulacje dla Ostrowa. Oby zatrzymali się w Ekstralidze jak najdłużej, bo potrzebna jest w niej świeża krew. A my dziś powinniśmy się cieszyć z tego co mamy, bo nasz wynik to jest olbrzymi sukces.

Za Wami naprawdę wspaniały sezon. Jako beniaminek dojechaliście do finału eWinner 1 Ligi Żużlowej. Chyba nie ma mowy o żadnym smutku?

Oczywiście że nie ma mowy, jest ogromna radość. To jest super sprawa. Każdy musi sobie zdawać sprawę, że przecież w tym sezonie jechaliśmy bez juniorów. To jest wielka rzecz, że wygraliśmy tyle meczów i dojechaliśmy do finału. Tak że super sezon na piątkę z plusem i ciekawe, czy gdyby pogrzebać w historii polskiego speedwaya to, czy był taki klub, który nie mając wsparcia juniorów doszedł do finału ligi.

A sezon w Twoim wykonaniu. Jesteś z siebie zadowolony?

Jestem w miarę zadowolony, bo wracam po ciężkiej kontuzji.  Mam jeszcze blachę w nodze i nie do końca ona pracuje. Nie mówiłem o tym przez cały sezon, ale ciężko wstaje mi się rano z łóżka, tak że do dziś odczuwam skutki tej kontuzji. Ale mogę się cieszyć i być zadowolony, bo tamten sezon miałem stracony. Raptem kilka zawodów pod jego koniec pojechałem, żeby się pokazać, że jestem, walczę, trzymam gaz i żeby o mnie nie zapomniano. Dlatego ten sezon zaliczę do udanych. Mam jeszcze dużo do pokazania i zrobię w zimie wszystko, żeby w następnym roku być jeszcze szybszym, skuteczniejszym i lepszym. Tak że każdy kibic mój, Wilków może wierzyć, że ciężkiej pracy się nie boję i pieniędzy na sprzęt nie żałuję. Zainwestuje w siebie i sprzęt jak najwięcej i będę wierzył, że to zaprocentuje to na torze. Liczę na to, że nowy rok będzie jeszcze lepszy zarówno indywidualnie jak i drużynowo. Jestem młody, silny więc będę wyciskał siódme poty by stać się jeszcze lepszym zawodnikiem.

fot. Karol Słomka / Mateusz Biskup

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nasi partnerzy