Vaculik lwie serce – czyli o tym, że żużel to jednak sport zespołowy

Vaculik lwie serce – czyli o tym, że żużel to jednak sport zespołowy
„Wszyscy jesteśmy przyjaciółmi, dobrymi kolegami” – Martin Vaculik bez wątpienia wie czym jest prawdziwa drużyna.
Istnieje wiele opinii mówiących o tym, że żużel to sport czysto indywidualny. Natomiast rozgrywanie zawodów drużynowych, jest i tak jedynie jednostkowym zbieraniem punktów, które następnie dają całościowy wynik drużyny. Czy tak jest aby na pewno? Jednym z zaprzeczeń tej tezy jest żużlowiec Moje Bermudy Stali Gorzów – Martin Vaculik i jego opinia na temat zespołu.
W piątek 08.07 drużyna Moje Bermudy Stal Gorzów podejmowała na własnym torze żużlowców ZOOleszcz GKM’u Grudziądz. Pojedynek ten bezprecedensowo wygrali gospodarze 54:36. Do tego sukcesu, bez wątpienia, przyczynił się dobrze wszystkim znany Vacul, który w czterech startach zdobył 11 punktów.
Szansa dla każdego
Martin Vaculik do swoich 11 punktów mógł dołożyć kolejne, poprzez udział w piętnastym biegu. Mogła być to również okazja do rewanżu na Przemysławie Pawlickim, który tego wieczoru, jako jedyny odebrał Słowakowi punkty. Jednakże żużlowiec gorzowskiej Stali wyszedł z założenia, iż młodszy kolega, Wiktor Jasiński, zdecydowanie zasłużył sobie na występ w biegu nominowanym. Co też wyjaśnił w pomeczowej mixzonie.
– Mi wszystko pasowało, nie potrzebowałem niczego testować, a też dobrze sobie zachować trochę sprzętu na przyszłość. Wiktor zasłużył na to, aby jechać w biegu nominowanym, a że najważniejsze mecze przed nami, to zależy nam, aby tam się spisywała dobrze cała drużyna.
Jak nie wyścig to sprzęt
W swojej wypowiedzi Martin odniósł się również do pożyczonego innemu koledze z zespołu, Patrickowi Hansenowi, silnika. Co prawda gest ten nie przyniósł oczekiwanych rezultatów i nie pomógł wyciągnąć wyniku, notującemu ostatnimi czasy spadek formy, żużlowcowi gospodarzy. Jednakże zachowanie Vacula mówi samo przez się.
– Sam zaproponowałem, ale to mu nie spasowało. Mam nadzieję, że szybko sprzętowo będzie u niego dobrze, na tyle, że będzie naszym ważnym ogniwem.
Nie tacy indywidualiści
Żużlowiec Moje Bermudy Stali Gorzów w rozmowie dla PGE Ekstraligi opowiadał o pozytywnych relacjach między zawodnikami gorzowskiej drużyny i o tym jak pomaga to budować zespół.
– Wszyscy jesteśmy przyjaciółmi, dobrymi kolegami, z Bartkiem, Szymkiem, Andersem, czy też innymi chłopakami, bo to jest fajne. Kiedy relacje te są naturalne, to zawsze to cieszy i nie inaczej jest u nas w Gorzowie.
– W naszym przypadku dużo że sobą rozmawiamy i też po za żużlem i większość naszych prywatnych rozmów nie są związane też z żużlem, i też sobie gadamy o prywatnych rzeczach, życiowych po prostu.
Pomoc to podstawa
Martin Vaculik w swoich wypowiedziach wielokrotnie podkreśla znaczenie wzajemnej pomocy i wspólnej pracy nad wynikiem całej drużyn.
– Pomoc jest taka naturalna, działamy jako drużyna, działamy jako koledzy. Wiemy, że jesteśmy częścią jednej drużyny – Satali Gorzów, i chcemy żeby ta drużyna jak najlepiej pojechała. To, że sobie pomagamy ma duży wpływ na to, że wynik jest całej drużyny. Także nikt nam tego nie musi mówić i my o tym doskonale wiemy i bradzo dobrze pod tym kontem funkcjonujemy, bo pomagamy sobie jak możemy.
Jak widać żużel jednak może być sportem zespołowym, a nie tylko indywidualnym, a wszystko zależy od ludzi i atmosfery.
fot. Łukasz Wilk
- Tauron SEC w Pardubicach. Znamy listę startową ostatniej rundy
- Polonia Bydgoszcz nie wytrzymała ciśnienia „Nie da się ukryć, że zaczęło się robić nerwowo”
- Znamy listę startową Speedway Grand Prix 4, czyli mistrzostw świata przyszłych gwiazd żużla. Nie ma na niej Polaków
- Znamy kadry na Speedway of Nations w Toruniu! Reprezentacja Polski zdobędzie pierwsze złoto?
- Stal Gorzów Wielkopolski: Przewodnik po klubie- wrzesień 2025