“Przegrałem to właściwie ja” – trenerzy Włókniarza i Stali podsumowali półfinał

Autor: Bartosz Glapiak
“Przegrałem to właściwie ja” – trenerzy Włókniarza i Stali podsumowali półfinał
Moje Bermudy Stal Gorzów zmierzy się w finale PGE Ekstraligi z Motorem Lublin. Po wczorajszym niezwykle zaciętym pojedynku gorzowianie wywieźli z Częstochowy zwycięstwo i awans. Mecz zakończył się rezultatem 42:48. Spotkanie na gorąco na antenie Canal+ Sport 5 podsumowali trenerzy obu drużyn – Lech Kędziora oraz Stanisław Chomski.
Drużyna z Częstochowy nie podołała wyzwaniu i musiała przełknąć gorzką pigułkę po piętnastym wyścigu. Trenerzy obu drużyn wymienili się swoimi spostrzeżeniami. – Gratuluję Stasiowi, że jego drużyna wygrała. Myśmy walczyli, robili wszystko, ale nie wyszło. Widać że przeciwnik, który miał trzech niesamowitych zawodników postawił dzisiaj kropkę nad “i” i są w finale – powiedział po zawodach szkoleniowiec gospodarzy w mix zone Canal+ Sport 5. – Jest to po części moja wina, bo sami zauważyliście, że ten tor naszym zawodnikom od początku nie leżał i dzisiaj po prostu to ja zaliczyłem wpadkę. Ten tor nie był naszym sprzymierzeńcem, gdzie drużyna z Gorzowa wykorzystała to i przegraliśmy dzisiaj – dodał Lech Kędziora, trener zielona-energia. com Włókniarza.
W meczu zabrakło kilku punktów do zwycięstwa. Nie najlepszy dwumecz zanotował Kacper Woryna, który m.in. był jednym z głównych bohaterów dramaturgii, jaka rozegrała się w 14. wyścigu. Szkoleniowiec zielona-energia. com Włókniarza Częstochowa jeszcze raz podkreślił, co uważa za jedną z przyczyn porażki. – Jeśli chodzi o Kacpra, to każdemu zawodnikowi może się zdarzyć słaby dzień. Dzisiaj po obchodzie byliśmy pewni, że ten tor będzie taki, jaki zawsze sobie życzyliśmy. Tak wyglądało na zewnątrz, jednak po pierwszej serii już miałem sygnały, że tor jest za twardy i nie jest taki jaki powinien być – podkreślił sternik częstochowskiego Włókniarza.
Jeszcze raz chcę powiedzieć, że zawodnicy robili wszystko, aby szalę zwycięstwa przenieść na naszą korzyść, niestety się nie udało. Muszę szczerze powiedzieć, że przegrałem to właściwie ja, jeśli chodzi o samo przygotowanie toru do tych zawodów – oznajmił.
W odmiennym nastroju był trener Stanisław Chomski. Świetna postawa liderów pozwoliła na skuteczne wykorzystanie zastępstwa zawodnika, co dodatkowo wzmocniło Moje Bermudy Stal w tym meczu. Menadżer przyznał, że wiara i nadzieja w zespole były. – Cały czas wierzyliśmy, ale takim impulsem, że wszystko jest możliwe, był mecz w Toruniu, gdzie praktycznie mocno zdziesiątkowani przystąpiliśmy z dużą wolą i świadomością, ale też wielką pomocą sprzętową kolegów, którzy nie mogli być z nami i to wypaliło.
Ja powiem tak, nie cieszmy się, po meczu powiedziałem z Toruniem gdzie wygraliśmy, bo oni pojechali bardzo słabe zawody i bardzo uczulałem na mecz z Częstochową, że przyjedzie rywali o półkę wyższy i to będzie przeprawa. Nie wiem jak to chłopacy wzięli, ale mieliśmy kilka gorzkich słów i druga część już była po naszej stronie – zaznaczył szkoleniowiec gości.
Sporo dyskusji po pierwszym meczu w Gorzowie wywołało desygnowanie w pierwszej części zawodów Wiktora Jasińskiego w miejsce Patricka Hansena. Duńczyk pojawił się na torze dopiero w drugiej fazie tego starcia. Stanisław Chomski wyjaśnił sytuację. – Żużel uczy pokory, to każdy z nas wie, ale też trzeba i konsekwencji pewnej. Nie można się poddawać, oczywiście trzeba jeszcze słuchać głosów ekspertów, zwłaszcza opinii publicznej, która gdzieś tam siedzi na kanapie i nie będąc w parku maszyn na co dzień, wysuwa pewne tezy. Z zawodnikami trzeba być na dobre i na złe, trzeba z nimi rozmawiać i w pewnym momencie trzeba postawić na kogoś.
Patrick był zakontraktowany po to, aby był tą naszą bolączką, który była w ubiegłym roku, czyli zawodnikiem do lat 24. Początek dobry, później przyszły problemy. Próbowaliśmy wspólnymi siłami trochę narzucać mu, trzeba było mu dać trochę oddechu, pokazać że ma konkurenta w postaci Wiktora, który nam też fajny mecz zrobił z Częstochową – powiedział trener tegorocznych finalistów PGE Ekstraligi.
– Doświadczenie jest większe po stronie Patricka, tylko trzeba było pewne decyzje podjąć w tamtym meczu i też to jest konsekwencja tego, że on w tym meczu tak pojechał. Przekonał się na sobie, że nie wszystko co jest robione w jego rozumieniu, jest dobre, ale dostał też trochę swobody – dodał.
- Żużel. Związek musi zapłacić pieniądze Canal+. Wszystko przez złą organizację zawodów
- Żużel. Przebudowa stadionu Motoru Lublin niewiele da. Wiceprezes klubu wyjaśnia
- Żużel. Nowy zawodnik PSŻ-u Poznań zdradził jeden z powodów transferu do drużyny
- Żużel. Historyczny terminarz – SGB Premiership 2024 podany najwcześniej w historii
- Żużel. Ogromna kwota za koszulkę z autografem mistrza świata