Tai Woffinden nie wierzy w atut domowego toru i wie, że zwycięży ten, kto będzie lepszy
Autor: Edyta Wojdeł
Tai Woffinden nie wierzy w atut domowego toru i wie, że zwycięży ten, kto będzie lepszy
Platinum Motor Lublin w pierwszej odsłonie meczu finałowego PGE Ekstraligi na własnym torze zapewnił sobie wygraną oraz dwunastopunktową przewagę przed rewanżem. Drużyna WTS Sparty Wrocław jechała osłabiona brakiem Taia Woffindena i Macieja Janowskiego. Przed zespołami drugie finałowe spotkanie, tym razem we Wrocławiu i choć 12 punktów to niezgorsza zadatek, to wszystko może jeszcze się zdarzyć.
Nie ulega wątpliwości, że we wczorajszym meczu, oprócz punktów, niemogącego się zbytnio odnaleźć w Lublinie, Bartłomieja Kowalskiego, zabrakło również dwóch ważnych filarów wrocławskiej drużyny. Mianowicie, kontuzjowanych Taia Woffindena i Macieja Janowskiego. Brytyjczyk doskonale zdaje sobie z tego sprawę, równie dobrze wie też, że Spartanie chcieli i nadal chcą wygrywać. W opinii Taiskiego żużlowcy WTSu, pomimo przeciwności i podołali wyzwaniu.
– Zrobili dobrą robotę i poradzili sobie dobrze w niektórych wyścigach.
Nie ulega wątpliwości, że tak duże osłabienie, w tak niefortunnym momencie, to spory cios dla pretendującej do tytułu Drużynowego Mistrza Polski Sparty Wrocław. Tai Woffinden słusznie podkreślał jednak, że kontuzje w sporcie, to rzecz naturalna i osłabienia zdarzają się wszędzie. W tym roku nie omijały one także przeciwników Spartan. Wszystko jednak sprowadza się raczej do etapu sezonu, w którym one następują, no ale akurat tego, nikt sobie nie wybiera. Najważniejsza jest walka do samego końca, pomimo wszystkich przeciwności.
– Tak zdarza się w sporcie, urazy to nic nowego. Lublinianie też w tym roku zmagali się z kontuzjami, ale na początku sezonu, więc dla nich, to trochę lepiej. Oczywiście, jeśli można powiedzieć, że istnieje lepszy czas na kontuzje. No cóż, pech, ale przed nami jeszcze Wrocław i wszystko jest wciąż osiągalne, więc zrobimy co w naszej mocy.
Jak na jazdę z dość solidnie osłabionym przeciwnikiem, lubelskie Koziołki i tak nie wyciągnęły maksimum z zaistniałej sytuacji. Wie o tym, nie tylko Tai Woffinden, ale bez wątpienia obydwie rywalizujące o mistrzowski tytuł drużyny, a także ich fani. Wszystko wskazuje na to, że w drugim z finałowych spotkań czeka nas walka do samego końca.
Według wielu Sparta Wrocław znajduje się w znacznie lepszym położeniu, mając przed sobą perspektywę rozegrania ostatecznego starcia na własnym owalu. Jednakże i bez wątpienia ku zaskoczeniu wielu, Tai Woffinden nie uważa by wrocławski tor był dla Spartan specjalnym atutem. Jak słusznie zatem podkreślił trzykrotny Indywidualny Mistrz Świata, wszystko zależy od tego, kto tym razem wykaże się lepszą dyspozycją i bardziej precyzyjnym dopasowaniem.
– Wiesz, wrocławski tor jest naprawdę łatwy dla wszystkich. Nie mamy zbyt dużej przewagi domowego toru, więc wszystko sprowadza się do tego, kto będzie lepszy.
Nie ulega wątpliwości, że równie znaczącą rolę odegra to, w jakim składzie Sparta Wrocław przystąpi do ostatniego, finałowego spotkania. Jednakże, aby się o tym przekonać musimy jeszcze chwilę poczekać. Fanom WTSu pozostaje zatem liczyć na utrzymanie niezłomności ich drużyny i jak najszybszą, a zarazem najbardziej efektywną, regenerację ich topowych żużlowców.
Magazyn Żużlowy – kliknij TUTAJ
- Żużel na żywo. Gdzie oglądać mecz o brązowy medal PGE Ekstraligi?
- Żużel. Wiara zaprowadzi ich do medalu? Pożegnalny mecz Woźniaka w Stali! [ZAPOWIEDŹ]
- Dwa powroty, debiutant i Polak w stawce FIM Speedway Grand Prix 2025
- Brady Kurtz wygrywa Grand Prix Challenge 2024! Kubera na dłużej w cyklu [RELACJA]
- Groźny upadek podczas Grand Prix Challenge w Pardubicach. Niemiec na noszach