Pojedynek gigantów: rozdział ostatni. Przed Grand Prix w Toruniu.
Jest sobota, 2. Październik, godzina 21.26. Jesteśmy na toruńskiej Motoarenie. Cały żużlowy świat wstrzymuje oddech… Pod taśmą ustawili się – od krawężnika – Łaguta, Sajfutdinow, Zmarzlik i Lindgren. Pierwszy i trzeci walczą o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata, pozostali dwa o brąz. Zmarzlik po piątkowym zwycięstwie ma punkt przewagi nad Łagutą, który był drugi. Lindgren w piątek nadrobił dwa punkty do Sajfutdinowa i teraz mają ich dokładnie tyle samo. Łaguta startuje jak z armaty, podobnie jak w poprzednich swoich biegach, i na pierwszym wirażu ma pewną przewagę na resztą stawki, ale co robi Zmarzlik, jak on się napędził…
To jak na razie tylko fikcja, ale przecież nie jest to niemożliwy scenariusz. Złoto i brąz przed ostatnim weekendem z Grand Prix 2021 są kwestiami otwartymi i niewykluczone, że wszystko wyjaśni się dopiero w sobotę. Na pytanie, kto będzie lepszy nie da się odpowiedzieć i jakiekolwiek analizy są tak naprawdę rysowaniem na piasku i to tuż przed przypływem. A jednak ktoś wygrać musi! Postaramy się poniżej wymienić najważniejsze plusy i ewentualne minusy dwóch najlepszych żużlowców świata w tym sezonie, ale zdajemy sobie sprawę, że tylko i wyłącznie toruński tor zweryfikuje wszelkie spekulacje.
(1) Forma w lidze: Zmarzlik. W playoffach Ekstraligi osiągnął niebotyczną średnią (2,727), oczywiście najwyższą w lidze. W meczu o brąz Polak w ostatnich 8 biegach oddał zaledwie jeden punkt! Łaguta był w PO 4. w lidze ze średnią 2,222. Łaguta pojechał poprawnie w meczu rewanżowym o tytuł, przegrywając dopiero w ostatnim biegu, kiedy końcowy rezultat był już znany, natomiast w Lublinie pojechał po prostu słabo (5+1).
(2) Forma w Grand Prix: remis. Poza pierwszym praskim turniejem Łaguta był w każdym finale. Zmarzlika nie widzieliśmy w obu finałach na Markecie, ale potem nie był już ani razu gorzej, niż drugi. Jednak Łaguta wygrał trzy z ostatnich czterech rund Grand Prix. Rywale absolutnie godni siebie.
(3) Tor w Toruniu. Remis. W sezonie 2019 obaj osiągnęli niemalże identyczną średnią biegową (2,111 – 2,087 na korzyść Polaka). W obecnym sezonie Polak zdobył 17pkt z bonusem i zaliczył defekt, ale Stal do końca walczyła o wynik. Rosjanin wygrał pierwsze cztery wyścigi, a w ostatnim przyjechał na trzecim miejscu, ale Sparta miała zapewnioną wysoką wygraną. Zmarzlik zapewnił sobie na Motoarenie złoty medal w ostatnich latach i regularnie meldował się w finałach. Jednak Łaguta również czuje ten tor dobrze.
(4) Doświadczenie w walce o tytuł: Zmarzlik. To oczywiste, on wie, jak to się robi – jednak Łaguta jest tuż przed nim, co jest sytuacją nietypową dla obrońcy tytułu. Ale dla Łaguty ta sytuacja też jest nowa, nigdy przecież nie był tak blisko tytułu IMŚ.
(5) Psychika: remis. Zmarzlik wydaje się być człowiekiem bez nerwów. Nawet, jeśli w trakcie meczu czy turnieju miewa słabsze chwile, za chwilę jedzie bezbłędnie z ogromną przewagą. Jednak Łaguta udowadnia w tym sezonie, że świetnie sobie radzi z obciążeniem. Wydawało się, że Zmarzlik już go ‘dopadł’ po trzech kolejnych triumfach w polskich turniejach – jednak w lubelskim rewanżu Łaguta pokazał, że nie odda pola. Po słabym pierwszym meczu finałowym w Lublinie, na początku finałowego rewanżu Łaguta był bardzo zdenerwowany. Kto wie, być może, gdyby został wykluczony w pierwszym biegu, los meczu we Wrocławiu potoczyłby się inaczej, a on sam byłby zraniony i bardziej psychicznie obciążony w Toruniu Jednak tak się nie stało, w pozostałych biegach jeździł po profesorsku i teraz jest w sytuacji, w której już zdobył tytuł w obecnym sezonie więc na pewno nie zakończy go z niczym. Czy jednak daje mu to jakąkolwiek przewagę?
(6) Progres: Łaguta. Nieco na siłę ta kategoria, ale Zmarzlik jest na poziomie, powyżej którego ciężko się znaleźć. Ale w tym sezonie Łaguta robi rzeczy niestworzone. Praktycznie na każdym torze jest świetnie spasowany, doskonale wychodzi spod taśmy, a kiedy trzeba, mija na dystansie. Z pewnością nie jechał nigdy tak dobrze w życiu, co daje mu pewien komfort.
Werdykt: minimalna przewaga jednak po stronie Zmarzlika, który jest minimalnym faworytem, jednak absolutnie nie możemy Łagucie odbierać szans. Piątkowy turniej będzie ważniejszy dla Zmarzlika, który w przypadku porażki więcej niż dwoma punktami z Łagutą będzie w trudnej sytuacji. W przypadku wygranej Polaka jednak, sobota postawi Łagutę w nieco trudniejszej sytuacji. Jedno jest pewne – będzie fascynująco.
Mecz o brąz – tutaj ferowanie wyroków jest jeszcze trudniejsze. Sajfutdinow jest po ciężkich (pod względem psychicznym) meczach o brąz w Ekstralidze, jednak w rewanżu dał radę się podnieść po domowej katastrofie. Występ w Toruniu będzie miał dla niego specjalną wartość. Lindgren jest do bólu regularny w Grand Prix i może wykrzesać z siebie jeszcze coś ekstra, żeby Rosjanina pokonać.
Walka o miejsca 5-6. Woffinden i Janowski będą sobie chcieli zapewnić występ w przyszłorocznej edycji Grand Prix bez czekania na dzikie karty. Woffinden jeździ bardziej regularnie i przewidywalnie niż Magic, ale to Polak w Toruniu w tym sezonie zdobył komplet punktów. Z pewnością będzie chciał udowodnić, że potrafi jechać lepiej niż w Lublinie czy Vojens, a być może po finale ligi zeszło z niego dodatkowe ciśnienie.
Poza tym czekają nas mniej prestiżowe, ale jednak bardzo ciekawe pojedynki o niższe pozycje. Blisko siebie są Madsen, Fricke i Doyle oraz Thomsen, Lambert i Vaculik. Ciekawie może też być na samym dole tabeli, bo zarówno Berntzon, jak i Kasprzak nie chcą ukończyć Grand Prix jako najsłabszy uczestnik z podstawowej puli zawodników. A dzieli ich… zaledwie punkt, więc dokładnie tyle, ile dwóch najlepszych jeźdźców. Zatem taśma w górę i czekamy na najlepszego!
fot. Natalia Gotter
- Problemy Apatora Toruń “jest lepiej, ale nie na tyle, aby mówić o sukcesie”
- Poznaliśmy dziką kartę oraz listę startową inauguracji Tauron SEC w Częstochowie
- O nominacji prezesa na prezesa ebut.pl Stali Gorzów i zwolnieniu na parkingu
- PSŻ Poznań bez Antonio Lindbaecka!
- Jacek Frątczak o dzisiejszych silnikach i przygotowaniu torów – “dzisiejsze silniki powodowałyby śmiertelne wypadki co drugi mecz”