Prezes PSŻ Poznań o budowaniu żużla w wielkim mieście. Wie, czego brakuje, by zrobiła się moda na żużel
Autor: Jakub Bielak
Prezes PSŻ Poznań o budowaniu żużla w wielkim mieście. Wie, czego brakuje, by zrobiła się moda na żużel
#OrzechowaOsada PSŻ Poznań to klub, który dostał od losu drugą szansę na utrzymanie się w Metalkas 2. Ekstralidze. W ubiegłym roku pożegnali się z tym poziomem rozgrywkowym, jednak do rywalizacji nie mogła przystąpić ekipa z Niemiec, Landshut Devils. Dzięki temu w Poznaniu nadal próbują zbudować modę na żużel na zapleczu PGE Ekstraligi. O trudach tego zadania, a także o przepaści finansowej między ligami mówił w naszym Magazynie Best Speedway TV Jakub Kozaczyk, prezes klubu.
Wielu kibiców oraz ekspertów mówi o tym, że trudno jest prowadzić klub żużlowy w dużym mieście. Zwłaszcza w mieście, gdzie piłka nożna jest na najwyższym, ekstraklasowym poziomie. Tak naprawdę jedynym takim ośrodkiem, w którym żużel przebił się do mas, jest Wrocław. Wszystkie inne największe miasta Polski to albo całkowity brak speedwaya albo niższy poziom rozgrywek i mało kibiców na trybunach.
– Wrocław też był klubem, gdzie na mecz chodziło trzy, cztery tysiące kibiców. Ja często rozmawiam z prezesem Andrzejem Rusko. Fenomen Wrocławia zaczął się w momencie, kiedy miasto przebudowało stadion. Wtedy zaczął się boom na żużel we Wrocławiu. No i dzisiaj widzimy, że w 15 minut wyprzedane są wszystkie miejsca na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu. To samo podejrzewam mogłoby być w Poznaniu, też jest to wielkie miasto. Tylko potrzeba infrastruktury. Będąc kibicem i mając w perspektywie obejrzeć mecz w Canal+ wygodnie przed telewizorem w klimatyzacji, a na przestarzałym stadionie, na którym niewiele widać, w pełnym słońcu, to wielu ludzi wybierze Canal+ – tłumaczy powody takiego stanu rzeczy Kozaczyk w Magazynie Best Speedway TV.
Prezes #OrzechowaOsada PSŻ Poznań zaskoczył, mówiąc o finansach w polskim żużlu. W jego opinii nie wszystkie kluby w Metalkas 2. Ekstralidze są w pełni wypłacalne, a na najniższym poziomie rozgrywkowym w ogóle ciężko o pieniądze na czas.
– W 1. lidze siedem na osiem klubów jest wypłacalnych, które wypłacają pieniądze regularnie, natomiast w Krajowej Lidze Żużlowej wypłacalne są jedynie dwie drużyny zagraniczne, tak żeby regularnie były wypłacane – powiedział sternik klubu z Poznania.
Jakub Kozaczyk zwrócił także uwagę na bardzo duży problem, jeśli chodzi o różnicę dochodów klubów między PGE Ekstraligą a Metalkas 2. Ekstraligą. Niestety pod tym względem kontrakt telewizyjny jest bardzo niekorzystny dla klubów z niższej ligi. Proporcje w ogóle nie przekładają się na poziom wynagrodzeń dla zawodników. Wobec tego kluby spoza PGE Ekstraligi mają naprawdę trudne zadanie, by „dobić” finansowo do tych najlepszych po awansie do elity.
– Nie ma co oszukiwać, jest przepaść. Kluby PGE Ekstraligi od sponsora tytularnego mają około 6,5/7 milionów, natomiast nasz kontrakt telewizyjny i sponsora tytularnego opiewa na 200 tysięcy złotych, czyli jesteśmy gorsi jakieś 35 razy od Ekstraligi. A zawodnicy zarabiają połowę tego co w Ekstralidze, także jest tu problem. Uważam, że koszt utrzymania klubu pierwszoligowego dla takich jak my, jest wyższy aniżeli dla prezesa Rusieckiego w Unii Leszno. On musi znaleźć mniej pieniędzy, aniżeli my.
MAGAZYN ŻUŻLOWY Best Speedway TV
- Texom Stal Rzeszów buduje zespół na awans. Kolejny kontrakt podpisany
- Żużel. Ostre słowa Witolda Skrzydlewskiego „Pana do sądu ku*wa podam, bo kłamie pan!”
- Sparta Wrocław z wieloma osiągnięciami na swoim koncie „To był dobry sezon dla nas”
- Żużel. Zawodnik Sparty Wrocław o krok od wygranej! Puchar MACEC w Świętochłowicach [RELACJA]
- Żużel. Mroczka wrócił do ścigania z przytupem! Walka do końca w Memoriale Krystiana Rempały