Kontrakty żużlowców są za wysokie i nadwyrężają budżety klubów
Autor: Redakcja
Kontrakty żużlowców są za wysokie i nadwyrężają budżety klubów
Krzysztof Cegielski, ekspert żużlowy, wskazuje, że wynagrodzenia zawodników w polskim żużlu osiągnęły zbyt wysoki poziom, który nadmiernie obciąża budżety klubów. Uważa, że jeśli nie dojdzie do zmian, może to doprowadzić do poważnych problemów finansowych w całej dyscyplinie.
– „Zgadzam się. Ja uważam, że nas nie stać na takie kontrakty. Ja uważam, że kontrakty są za wysokie. Uważam, że klubów nie stać na to, żeby temu sprostać. I myślę, że następuje teraz czas weryfikacji. Nie żyjemy już w jakiejś abstrakcyjnej rzeczywistości właśnie regulaminów finansowych, gdzie wszyscy udawali, że jest w porządku, a pod spodem zawodnicy szarpali się z klubami, próbując odzyskać jakby też zarobione pieniądze,” – mówi Cegielski dla Radia Freee, w audycji Pięć Jeden.
Zdaniem Cegielskiego najwyższe obecnie kontrakty w polskim żużlu osiągnęły granice, które są dla klubów trudne do zaakceptowania. Zauważa, że Bartosz Zmarzlik wyznacza dziś tzw. „sufit” płacowy, ale trudno będzie innym zawodnikom zbliżyć się do jego poziomu.
– „Więc teraz mamy wszystko na stole. Okazuje się moim zdaniem, że te kontrakty są absolutnie za wysokie, bo ten Bartek Zmarzlik to jest ten sufit. Nie wierzę w to, że ktoś go tam wyprzedził w jakiejkolwiek klasyfikacji, bo to jest nieprawda, czy sportowej, czy finansowej. Tak jak Tomek Gollob wyznaczał ten sufit i były takie czasy, że Tomek Gollob nie mógł powiedzieć, że ja chcę 2 miliony, ja chcę 5, ja chcę 8 czy 10. Miał najwyższy kontrakt, tak jak rynek go wycenił, tak jak możliwości klubów pozwalały. Teraz jest Bartek Zmarzlik, ale uważam, że generalnie ten Bartek Zmarzlik będzie ciągle wyznaczał” – zaznacza.
Cegielski nie kryje zaskoczenia, że zawodnicy bez większych sukcesów, czy doświadczenia oczekują tak wysokich wynagrodzeń. – „A jak widzę zawodników… Aż prosi się, żeby podpisali kontrakty za ten przysłowiowy milion, który dostanie dzisiaj. I oni jeszcze kręcą nosem i to jest zawodnik, który w życiu jeszcze łuku poprawnie jednego nie przejechał, no to ja sam się zastanawiam, że coś jest nie tak” – komentuje.
Według Cegielskiego odpowiedzialność za sytuację leży nie tylko po stronie zawodników, ale też klubów, które same zgadzają się na niebotyczne płace, nawet jeśli ich budżet jest ograniczony.
– „Więc trochę to jest wina sytuacji, wina klubów, które są jakby… Ja nie tłumaczę prezesów, bo to albo idziesz na to stanowisko i wiesz, z czym to się je, więc nie narzekaj później, że masz presję kibiców, presję samorządu, presję sponsorów i musisz płacić. Albo się za to zabierasz i grasz w tej grze, albo po prostu nie narzekaj, bo zawodników jest wielu, tylko trzeba trochę podjąć ryzyko też czasami, ale niewątpliwie reasumując, uważam, że kontrakty są za wysokie, powinny być niższe i myślę, że będą niższe. Jeśli sytuacja będzie tak trudna w klubach, to muszą się one zmniejszyć” – mówi dla Radia Freee, w audycji Pięć Jeden.
Ekspert dodaje, że nawet w razie problemów finansowych żużel przetrwa, chociaż niektóre kluby mogą upaść. Historia dyscypliny pokazuje, że zawodnicy znajdą sposoby, by dalej startować, mimo kryzysów finansowych.
– „Ja się nie boję, że dyscyplina upadnie. Może upadnie jeden klub, może dwa, może trzy. Ale dyscyplina na pewno nie, bo zawodnicy dalej będą jeździć. Tomek Gollob, o którym wspomniałem przed chwilą. Czy są tacy zawodnicy? Nie wiem, Jarek Hampel teraz, Janusz Kołodziej. Ci starsi, którzy przeszli chyba każdy żużel w ostatnich latach. Nie było żadnych pieniędzy, były tylko długi, były większe pieniądze, mniejsze. I teraz akurat jeszcze na koniec kariery też korzystają z takiej koniunktury dobrej. Ale oczywiście to się zapędziło za bardzo, za daleko. Te kontrakty są za wysokie,” – podsumowuje Cegielski.
- Menadżer Stali Gorzów zabiera głos! „Zostawiliśmy serducho na torze”
- GKM Grudziądz zachwyca formą juniorów! Jest dobrze, ale chcą więcej!
- Żużel. Stadion w Pile znów otwarty. Drugi etap modernizacji zakończony
- Żużel. Rekord toru i wymagające warunki w Krośnie „Nie spodziewałem się tego”
- Żużel. Artur Mroczka odpiera zarzuty „Klub otrzymał ode mnie informację”