Przejdź do treści
Aktualności/Wywiady

Wielki „comeback” – czy to już? Kamil Bortniczuk minister sportu i turystyki krytykuje PZM – „Moim zdaniem PZM w tej sprawie postąpił niezgodnie z prawem”

Kamil Bortniczuk

Autor: Edyta Wojdeł

Wielki „comeback” – czy to już? Kamil Bortniczuk minister sportu i turystyki krytykuje PZM – „Moim zdaniem PZM w tej sprawie postąpił niezgodnie z prawem”

Nie możemy łamać ludziom kręgosłupów, trzeba postępować mądrze – taki słowami minister sportu i turystyki, Kamil Bortniczuk, odnosi się do sytuacji rosyjskich sportowców.

Przez rosyjski najazd na Ukrainę wielu sportowców, w sezonie 2022, utraciło możliwość wykonywania swojego zawodu. Sytuacja ta dotyczy również sportu żużlowego, w którym tak na prawdę nałożono najostrzejsze sankcje dla sportowców pochodzenia rosyjskiego. Polski Związek Motorowy jako jedyny wyjątek potraktował reprezentanta BETARD Sparty Wrocław – Gleba Czugunowa. Wyjaśnieniem dla tej indywidualności ma być fakt, iż Gleb Czugunow już sezon wcześniej zdecydował się reprezentować polskie barwy na arenie międzynarodowej.

Po prawie półrocznym zawieszeniu rosyjskich zawodników, na łomach „Rzeczpospolitej”, decyzję PZM krytykuje minister sportu i turystykiKamil Bortniczuk.

Moim zdaniem PZM w tej sprawie postąpił niezgodnie z prawem, przynajmniej w kwestii tych żużlowców z Rosji, którzy mają polskie obywatelstwo. Nie wyobrażam sobie, jak można ograniczać prawa obywatela Polski, który tu mieszka, tu płaci podatki, tylko dlatego, że ma drugi paszport. A już tym bardziej że w jednym przypadku doszło do zawieszenia rosyjskiego żużlowca przez tamtejszą federację.

W najbardziej skomplikowanej sytuacji są obecnie Artem Laguta oraz Emil Sajfutdinow. Zarówno reprezentant wrocławskiej Sparty jak i ten Apatora Toruń, od lat żyją na polskiej ziemi i posiadają nasze obywatelstwo. Jak zauważył Kamil Bortniczuk jeden z żużlowców został zawieszony przez federację rosyjską. Chodzi tu o ubiegłorocznego Mistrza Świata na żużlu Artema Lagutę, który na łomach prasy oficjalnie skrytykował działania Władimira Putina, co spotkało się z bardzo konkretną decyzją rosyjskiej federacji. Minister sportu fakt ten skomentował bardzo trafnie:

Jeżeli ktoś poniósł w Rosji karę za to, że skrytykował Putina, a my jednocześnie go karzemy w Polsce za to, że jest Rosjaninem, to coś jest nie tak.

Wątpliwości budzi również fakt braku oficjalnego pisma dotyczącego zawieszenia reprezentanta BETARD Sparty Wrocław, co Kamil Bortniczuk skomentował dość jednoznacznie.

Czy PZM musiał dostawać pismo z Rosji w odniesieniu do Polaka? Ta sprawa była bardzo delikatna. Ja się w nią nie angażowałem, bo miałem wrażenie, że tam nie ma przestrzeni na merytoryczną dyskusję, tylko każdy trzyma swoją stronę, w zależności od tego, jakiemu klubowi kibicuje i czy jego klub akurat ma Rosjanina w składzie.

Czy znakiem tego możemy dojść do wniosku, że nawet w najwyższych organach zarządzających sportem żużlowym brak obiektywności i profesjonalizmu? Oceńcie sami.

Jak wiadomo od tygodnia, zarówno Artem Laguta, jak i Emil Sajfutdinow postanowili złożyć w sądzie pozwy przeciwko Polskiemu Związkowi Motorowemu. W odniesieniu do czego minister sportu i turystyki wyraził swoją aprobatę.

W tym przypadku tak. Nie znam szczegółów, ale jako obywatel Polski ma prawo do pracy tutaj, a polski związek mu to uniemożliwił bez wyraźnej przyczyny – bo przecież nie wypowiadał się pochwalnie o Putinie czy jego działaniach wojennych w Ukrainie.

W sporze dotyczącym rosyjskich żużlowców pojawiało się wiele komentarzy dotyczących „hańbiącego” dla nas „przechrzczenia z Rosjanina na Polaka”. „Rzeczpospolita” zapytała wprost Kamila Bortniczuka, czy niemiałby z tym problemu, a jego odpowiedź powinna skłonić wiele osób do myślenia.

– Myślę, że to byłoby nawet nasze zwycięstwo. Przejęcie od Rosjan czołowego żużlowca świata i jego występ pod polską flagą w obliczu obecnej sytuacji to byłaby wyraźna deklaracja, że ten człowiek stanął po jasnej stronie mocy. Uważam, że to byłby bardzo duży wizerunkowy cios dla Rosjan. Myślę więc, że gdyby była taka możliwość, to wręcz powinniśmy o to zabiegać.

Zastanawia tylko jedno. Dlaczego potrzebne było, prawie pół roku by wreszcie usłyszeć taką wypowiedź?

fot. mat. pras.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *