Chaos w żużlu po wypadku Woffindena. Działacz odpowiada Musielakowi

Autor: Redakcja
Spis treści
Chaos w żużlu po wypadku Woffindena. Działacz odpowiada Musielakowi
Dramatyczny wypadek Taia Woffindena podczas niedzielnego sparingu w Krośnie wstrząsnął całym żużlowym środowiskiem. Trzykrotny mistrz świata trafił do szpitala z licznymi złamaniami i urazami wielonarządowymi, a lekarze wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej. Tymczasem w mediach społecznościowych rozpętała się burza. Pojawiły się pytania, czy tego tragicznego zdarzenia można było uniknąć i czy obecne zabezpieczenia torów żużlowych rzeczywiście zapewniają odpowiednią ochronę.
Woffinden ciężko kontuzjowany. Brytyjskie media w szoku po wypadku w Krośnie
Awantura w Rybniku. Unia Leszno odmówiła jazdy, sparing odwołany
Musielak apeluje: „Możemy te bandy przytwierdzić do ziemi?”
Pierwszym, który otwarcie skrytykował obecne standardy bezpieczeństwa, był Tobiasz Musielak, lider Cellfast Wilków Krosno. Żużlowiec od lat startujący na polskich torach zwrócił uwagę na kwestię dmuchanych band, które – choć mają chronić zawodników – w niektórych sytuacjach mogą wręcz pogarszać skutki wypadków.
— Możemy te dmuchane bandy przytwierdzić w końcu do ziemi? Są na to gotowe projekty, a my nadal nic z tym nie robimy i przykro, że taka legenda tego sportu, jak Tai, leży teraz w szpitalu — napisał Musielak na platformie X.
Jego wpis odbił się szerokim echem i wywołał dyskusję wśród zawodników, kibiców oraz działaczy żużlowych. Część środowiska poparła jego stanowisko, argumentując, że obecne bandy nie zawsze spełniają swoje zadanie i czasami mogą wręcz przyczynić się do większych obrażeń.
Działacz GKSŻ odpowiada: „To nie wina bandy”
Na słowa Musielaka szybko zareagował Dariusz Cieślak, działacz Głównej Komisji Sportu Żużlowego. W jego ocenie problem nie leżał w samej bandzie, lecz w okolicznościach wypadk — Tobiasz. Pogadaj z ludźmi z branży. Powiedzą, że obrażenia Taia to nie wina „źle” zamontowanej bandy. Ona była dobrze zamontowana. Dopóki bandy nie wkopiesz na pół metra, to przy takim dzwonie zawsze „podskoczy” — napisał.
Jego zdaniem główną przyczyną dramatycznych skutków wypadku było to, że motocykle Woffindena i Franciszka Majewskiego sczepiły się ze sobą, uniemożliwiając Brytyjczykowi kontrolę nad sytuacją — A nie miał możliwości zeskoczenia, bo miał motocykl kolegi z lewej strony. Prawa fizyki pchały go w prawo! Dlatego stało się to, co się stało! Niestety!!! — dodał Cieślak.
Eksperci pod lupą sprawdzili bandę
Do Krosna natychmiast po wypadku udał się inny członek Głównej Komisji Sportu Żużlowego, Leszek Demski. W poniedziałek dokładnie obejrzał tor i bandy, po czym wydał jednoznaczne oświadczenie. — Mogę powiedzieć, że banda była należycie zamontowana do zawodów — stwierdził Demski.
To jednak nie uspokoiło środowiska. Wiele osób zadaje sobie pytanie, czy obecne przepisy dotyczące zabezpieczeń torów są wystarczające. Bo choć technicznie bandy mogą być zgodne z regulaminem, to ich skuteczność w ekstremalnych przypadkach – jak ten z Krośna – nadal pozostaje pod znakiem zapytania.
Czy żużel jest wystarczająco bezpieczny?
Nie jest tajemnicą, że żużel to sport ekstremalnie niebezpieczny. Brak hamulców, ogromne prędkości i fizyczny kontakt między zawodnikami sprawiają, że każda kolizja może skończyć się dramatem. Mimo to, na przestrzeni lat wprowadzono wiele rozwiązań poprawiających bezpieczeństwo, w tym właśnie dmuchane bandy.
Problem polega jednak na tym, że bandy, choć skuteczne w wielu przypadkach, nie zawsze działają tak, jak powinny. Wypadek Woffindena pokazał, że w określonych sytuacjach ich podskoczenie może doprowadzić do kontaktu zawodnika z twardym ogrodzeniem, co prowadzi do poważnych obrażeń.
Warto wspomnieć, że podobne głosy o poprawie bezpieczeństwa pojawiały się już wcześniej. Niektórzy eksperci sugerowali, że należy pracować nad systemem mocowania band, tak aby zmniejszyć ryzyko ich uniesienia w momencie uderzenia motocykla.
Czy coś się zmieni?
Pytanie brzmi: czy dramat Woffindena skłoni działaczy do zmian? Żużel ma już na koncie wiele tragicznych wypadków, a mimo to często zmiany w regulaminach i zabezpieczeniach torów następują zbyt wolno. Teraz, gdy temat bezpieczeństwa znów znalazł się na pierwszym planie, środowisko żużlowe musi podjąć decyzję – czy pozostawić sytuację bez zmian, czy wprowadzić nowe rozwiązania, które realnie zwiększą bezpieczeństwo zawodników.
Jedno jest pewne: wypadek Woffindena to kolejny sygnał ostrzegawczy dla całego żużlowego świata. Jeśli nie zostaną podjęte konkretne działania, prędzej czy później może dojść do kolejnej tragedii. Tymczasem Tai Woffinden wciąż walczy o zdrowie. Całe środowisko trzyma kciuki za jego powrót do pełni sił, ale jednocześnie zastanawia się, czy dało się tego uniknąć. Czy dramatyczne wydarzenia w Krośnie będą punktem zwrotnym dla bezpieczeństwa żużla? Czas pokaże.

- Żużel na żywo. Czas na start rywalizacji na Startym Kontynencie! Gdzie oglądać półfinał IME U19?
- Żużel. Antoni Kawczyński o wsparciu Lamberta „Zdziwiłem się, że jestem przed Robertem”
- Żużel. Znana długość przerwy lidera Unii Leszno! Australijczyk przeszedł operację
- Liga angielska. Witches uciekają Lwom w końcówce! Ipswich wywozi wygraną z gorącego terenu
- Żużel. Czy Włókniarzowi grozi spadek? Niekorzystne statystyki dla częstochowian