Andrzej Lebiediew zły na siebie po Grand Prix na żużlu we Wrocławiu „Przez własne błędy straciłem ten półfinał”
Autor: Krzysztof Choroszy
Andrzej Lebiediew zły na siebie po Grand Prix na żużlu we Wrocławiu „Przez własne błędy straciłem ten półfinał”
Sobota przyniosła nam kolejną, już ósmą, rundę cyklu FIM Speedway Grand Prix. Miała ona miejsce na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu. Po przyjemnych dla oka zawodach triumfował Martin Vaculik. Podium uzupełnili natomiast Fredrik Lindgren i Robert Lambert. Wiele pretensji, ale do samego siebie, miał Andrzej Lebiediew. Łotysz przez swoje błędy nie miał szansy rywalizacji w półfinałach.
Dla łotewskiego zawodnika turniej we Wrocławiu rozpoczął się fatalnie. 29-latek w pierwszych dwóch biegach bardzo utrudnił swoją sytuację w walce o awans do półfinału, ponieważ w obu przyjechał na ostatniej pozycji. Później już do samego końca było o wiele lepiej, gdyż w trzech pozostałych biegach zdobył siedem punktów. Zapytany o swoją dyspozycję Lebiediew przyznał, że stracił półfinały przez własny błędy.
– W żużlu chodzi o ustawienia. Na takim poziomie to najmniejszy błąd w ustawieniach przy motorze, kosztuje cię słono i tak było w moim przypadku. Przegapiliśmy razem z teamem z ustawieniami. Dobrze, że chociaż coś udało się wrócić na ścieżkę taką konkurencyjnie mocną i mogłem nawiązać walkę. Tak naprawdę przez własne błędy straciłem ten półfinał. Okej, te dwa zera, ale mogły być trzy trójki pod rząd i półfinał – powiedział po zawodach Andrzej Lebiediew.
Dla zawodnika, który startował w tym sezonie w barwach Fogo Unii Leszno, mógł to być czwarty z rzędu awans do półfinałów. W dwóch biegach popełniał on błędy. Zaważyły one, że przyjeżdżał dwukrotnie na drugiej pozycji raz za Maciejem Janowskim, a drugi za Bartoszem Zmarzlikiem. Swój ostatni wyścig udało mu się wygrać, co było małym pocieszeniem dla Łotysza.
– Popełniłem błąd z Maćkiem, popełniłem błąd z Bartkiem i w ostatnim byłem nastawiony, że muszę zamknąć mocniej drzwi za sobą i z takim mocniejszym akcentem pojechać do domu i to się udało, ale zabrakło. Niestety dzisiaj turniej był bardzo wyrównany i z tymi siedmioma punktami były takie turnieje, że wchodzisz, ale no nie dzisiaj – mówił Lebiediew.
Runda Speedway Grand Prix we Wrocławiu była kolejną, która należała do wyrównanych. Wcześniej w Cardiff nawet 9 punktów nie wystarczyło do awansu do czołowej ósemki. Na Stadionie Olimpijskim natomiast, aby jechać w półfinałach trzeba było zdobyć właśnie 9 „oczek”. Andrzej Lebiediew zdobył o dwa za mało i skończył ostatecznie na 9 miejscu. Po zawodach wspomniał, że niedosyt jest, ale to są Indywidualne Mistrzostwa Świata, gdzie błędów popełniać nie można.
– Pewnie, jakbym jeszcze nic nie znalazł na sam koniec, to czułbym się inaczej, ale rozumiem, że popełniliśmy wielbłąd co do ustawień w motocyklu i po zmianie było widać ogromną różnicę w mojej jeździe i udało się nawet wygrać ze zwycięzcą turnieju, także to pokazuje, jak Grand Prix jest mocne. To są po prostu Mistrzostwa Świata, nie możesz popełnić błędu w żadnym momencie – zaznaczył Andrzej Lebiediew.
Na kolejną rundę FIM Speedway Grand Prix nie będzie trzeba długo czekać. Już w najbliższą sobotę czeka nas kolejny turniej elitarnego cyklu. Areną zmagań będzie Ryga. Zawody na Łotwie będą szczególne dla Andrzeja Lebiediewa, który pojedzie przed własną publicznością.
Dołącz do nas na Facebooku! – kliknij TUTAJ
- Polonia Piła uzupełnia kadrę. Kolejni juniorzy w zespole
- Żużel. Nowe władze w Gorzowie! Stowarzyszenie powołało zarząd
- Kolejarz Opole przedłuża współprace ze swoim trenerem. Klub zabiera głos
- Stal Gorzów przedstawiła plan naprawczy. Optymistyczne prognozy finansowe
- Oskar Fajfer przedłuża kontrakt ze swoim zespołem! Pojedzie kolejny sezon w tych barwach