Andrzej Lebiediew o swoich startach w Grand Prix 2022
Zeszłoroczny sezon okazał się spełnieniem marzeń dla ekipy Cellfast Wilków Krosno, które po raz pierwszy w historii awansowały do Ekstraligi. Wiodącą postacią zespołu był ich kapitan Andrzej Lebiediew, najlepszy indywidualnie zawodnik na pierwszoligowych torach. Jednak nie tylko same ligowe starty wypełniały kalendarz łotewskiego żużlowca, ponieważ będąc pierwszym rezerwowym zeszłorocznego cyklu Grand Prix, doczekał się swoich startów, które jak się okazało nie były jednorazowym zastępstwem.
Ze względu na różne okoliczności Andrzej Lebiediew w zeszłorocznych zawodach Grand Prix pokazał się aż pięciokrotnie będąc jedynie zawodnikiem pierwszej rezerwy. Kontuzje najpierw Martina Vaculika a potem Andersa Thomsena umożliwiły starty reprezentantowi Łotwy w najważniejszych indywidualnych zawodach. Czy zawodnik ma żal do organizatorów imprezy rangi mistrzowskiej z powodu braku otrzymania stałej dzikiej karty na rok 2023? – Nie, za co mi mieli dać tą dziką kartę? Nie zrobiłem niczego wybitnego, w lidze jechałem dobrze czy to była Polska, Szwecja czy Dania ale indywidualnie to nie za bardzo mi poszło. Fajnie przeszedłem jedynie eliminacje do Mistrzostw Europy, też bezproblemowo wszedłem do GP Challenge ale tam też mi później nie poszło.
Andrzej Lebiediew bez ogródek mówi o tym czego mu zabrakło by osiągnąć lepszy wynik podczas swoich startów w cyklu Grand Prix. – Z każdą rundą było coraz lepiej i tak naprawdę już w Szwecji miał być półfinał ale niestety zerwał mi się łańcuch a do Torunia to już przyjechałem bez presji. Powiedziałem do swoich chłopaków z teamu, że dzisiaj cieszymy się żużlem i jedziemy żeby pożegnać ten sezon i z dobrym humorem wrócić. Trochę zabrakło jeśli chodzi o koncentrację z regulacją sprzętową przed półfinałami i to było ogólnie fajne doświadczenie było ale uważam, że nie zasłużyłem na stałą dziką kartę. Myślę jednak, że znowu o to powalczymy w tym roku.
Andrzej Lebiediew zapytany w naszym magazynie żużlowym czy indywidualnym celem na ten rok jest awans do Grand Prix, odpowiada bardzo pragmatycznie. – Moim celem na ten rok jest awans do finałów Mistrzostw Europy i zawalczyć tam o jak najwyższe miejsce a najlepiej to wrócić tam gdzie kiedyś byłem parę lat temu i powalczyć o ten medal. Co do Grand Prix to myślę, że realnie z moim teamem powalczymy o przepustkę do tego cyklu w kolejnym sezonie 2024.
Łotewski żużlowiec Andrzej Lebiediew startując dopiero od połowy cyklu Grand Prix a mając wcześniej na koncie jedynie starty z jednorazowymi dzikimi kartami został rzucony w otchłań nowego wymagającego doświadczenia. Żużlowiec jest zdania, że gdyby miał możliwość startów od samego początku, jego wyniki mogły by być znacznie lepsze. – Myślę, że to wyglądałoby trochę inaczej gdybym zaczynał jeździć w Grand Prix od początku sezonu. Logistycznie nie radziłem z tym sobie zbyt dobrze np. taki Cardiff gdzie pojechaliśmy nie przyszedł mi sprzęt przed treningiem i jechał na pożyczonym motocyklu by tylko zaliczyć kwalifikacje. Tam również pierwszy raz w życiu wyjechałem do jazdy na sztucznym torze i mówię kurczę, jak tu w ogóle się jedzie.
Nawet dla tak doświadczonego zawodnika jak Andrzej Lebiediew, rzeczywistość cyklu GP okazała się dosyć twardym zetknięciem się z przysłowiową ścianą. – Logistyka, dużo stresu to wszystko obciążało moją głowę gdzie trochę nie mogłem się odnaleźć w parku maszyn, patrzyłem się na tych wszystkich chłopaków z dolnej pozycji mimo iż mam z nimi wszystkimi dobre relacje i zawsze z tyłu głowy stawiałem siebie dużo niżej od nich. Gra mentalna w Grand Prix bardzo mocno się liczy i myślę, że zupełnie inaczej bym do tego podchodził gdybym miał możliwość startowania w tym cyklu od samego początku. Inaczej bym do tego podchodził inaczej bym zbudował siebie a kiedy cię wsadzają na tak głęboką wodę tak od razu, to naprawdę jest ciężko.
Łotewski żużlowiec uważa, że sfera mentalna miała znaczący wpływ na jego nie zawsze dobre decyzje podczas biegów. – To jest w większości gra mentalna i dużo też pozycji straciłem na trasie przez własne błędy, że zbyt zachowawczo jeździłem. Miałem wiele takich startów, że zaczynałem będąc pierwszym a kończyłem będąc trzeci albo czwarty. Trzeba po prostu zmienić się mentalnie na ten cykl i wtedy będzie dobrze. Andrzej Lebiediew mimo wszystkich trudności jakie go napotkały w tegorocznych startach o IMŚ podsumowuje swoje występy w dość optymistycznym tonie. – Z każdą rundą czułem się coraz lepiej oraz pewniej pod taśmą i myślę, że to była kwestia czasu by zacząć wyglądać solidniej w tej światowej stawce.
Foto: Paweł Wilczyński
BEST SPEEDWAY TV NA YouTube – CIEKAWOSTKI, NEWSY I WIELE WIĘCEJ
- Smektała z wygraną w Memoriale Alfreda Smoczyka w Lesznie
- Oświadczenie w sprawie relacji z 49. Memoriału Bronisława Idzikowskiego i Marka Czernego w Częstochowie
- W Częstochowie przegrali z pogodą. Sparing odwołany po jednym wyścigu
- „Wygraliśmy sprawę w sądzie” – gorzowski radny apeluje do władz Motoru o wypłacenie pieniędzy
- Daniel King zwycięża na wyspach