Sprint Grand Prix podejście drugie. „Zupełnie inne uczucie, emocje, dramaturgia”
Autor: Jakub Bielak
Sprint Grand Prix podejście drugie. „Zupełnie inne uczucie, emocje, dramaturgia”
Przed nami kolejne zawody z cyklu FIM Speedway Grand Prix. Najlepsi żużlowcy świata tym razem zjadą się do Wielkie Brytanii, gdzie będą rywalizować na jednym z najbardziej legendarnych obiektów w całym cyklu, a więc na Principality Stadium w Cardiff.
W piątek o godzinie 16:00 czasu polskiego rozpoczną się kwalifikacje zakończone wyścigiem sprinterskim. To druga i ostatnia już w tym roku taka odmiana dla zwykłych serii kwalifikacyjnych. Żużlowcy wyjadą na tor w czterech grupach. Z każdej grupy do wyścigu sprinterskiego awansuje zawodnik z najlepszym czasem uzyskanym w jeździe indywidualnej. Potem rzeczona czwórka stanie pod taśmą startową, wcześniej wybierając pola zgodnie z kolejnością uzyskanych czasów. Zwycięzca biegu otrzyma cztery punkty do klasyfikacji generalnej cyklu, drugi zawodnik trzy, trzeci dwa, a czwarty jedno „oczko”.
To zupełna nowość w świecie żużla, która zadebiutowała w maju przy okazji GP Polski w Warszawie. Wówczas w pierwszym w historii biegu sprinterskim na koniec kwalifikacji wystąpili Daniel Bewley, Leon Madsen, Tai Woffinden oraz Robert Lambert. Pierwszy z nich wygrał ten wyścig i zapisał się w historii jako pierwszy zwycięzca takiego wydarzenia. Kilka tygodni później w rozmowie na naszym kanale YouTube BestSpeedwayTV Brytyjczyk przyznał jednak, że nie czuje potrzeby organizacji takiego sprintu kwalifikacyjnego.
Żużel coraz częściej idzie drogą królowej Motosportu, a więc Formuły 1. Pomysł ze sprintem kwalifikacyjnym nawet samym nazewnictwem wprost nawiązuje właśnie do najpopularniejszej serii wyścigowej. Czy jest on jednak konieczny i utrzyma się w kalendarzu na stałe? To się okaże. Fakty są jednak takie, że w piątkowe popołudnie będą do zdobycia aż cztery „oczka”, które mogą zaważyć na medalach czy też pozycjach dających utrzymanie w cyklu.
O swoich odczuciach z pierwszego sprintu kwalifikacyjnego opowiadał w podcaście No breaks, no fear dyrektor cyklu, Phil Morris.
„Uczucie z Warszawy to coś, czego nie czułem nigdy wcześniej podczas kwalifikacji. Zupełnie inne uczucie, emocje, dramaturgia. Działo się. To na pewno inny „vibe”. Żużlowcy są zdesperowani, by pojechać najszybciej, jak to tylko możliwe. To już pierwsza część […] Potem muszą zmienić tryb na ściganie na jeden wyścig. Jestem pewny, że to nie jest łatwe„.
Grand Prix na żużlu wywołuje wiele emocji, ale póki co wydaje się, że kibice nie są wielkimi fanami samego pomysłu sprintu, który jest nie do końca zrozumiały w żużlu. Może jednak piątkowe ściganie w Cardiff da nam argumenty, by nieco zmienić pogląd na tę sytuację.
Dołącz do nas na Facebooku – kliknij TUTAJ
- Kolejarz Opole przedłuża współprace ze swoim trenerem. Klub zabiera głos
- Stal Gorzów przedstawiła plan naprawczy. Optymistyczne prognozy finansowe
- Oskar Fajfer przedłuża kontrakt ze swoim zespołem! Pojedzie kolejny sezon w tych barwach
- Żużel. Zawodnicy Motoru przeszli z toru na parkiet. Celem pomoc dla domów dziecka
- Ambitne plany sparingów Speedway Kraków. Mają podjąć mistrza Polski