Robert Sawina po meczu ze Stalą Gorzów: Bardzo wierzę w każdego zawodnika

Autor: Sebastian Krauz
Robert Sawina po meczu ze Stalą Gorzów: Bardzo wierzę w każdego zawodnika
Apator Toruń w pierwszym meczu ćwierćfinałowym PGE Ekstraligi pokonał na własnym obiekcie Stal Gorzów 46:44. Wynik, biorąc pod uwagę to, że Stal jechała do Torunia bez niemal całego swojego trzonu, jest kompromitujący dla miejscowych. Kilka słów po spotkaniu powiedział trener miejscowych, Robert Sawina.
Stal Gorzów do meczu w Toruni podeszła bez Martina Vaculika, za którego było stosowane zastępstwo zawodnika, Andersa Thomsena którego zastępował Wiktor Jasiński, oraz Oskara Palucha za którego jechał Oskar Hurysz. Nietrudno było zatem wskazać faworyta tego spotkania. Zdaniem ekspertów, Apator powinien rozjechać tak osłabioną Stal. Od początku jednak goście mono postawili się miejscowym, ostatecznie przegrywają różnią raptem dwóch punktów.
W drużynie gości najskuteczniejszym zawodnikiem był Bartosz Zmarzlik (19 pkt). Świetne na toruńskiej MotoArenie zaprezentował się Patrick Hansen (9 pkt). Wśród miejscowych najlepiej spisał się Robert Lambert (12+1) oraz Patryk Dudek (11+1), który fantastyczną szarżą w 15 biegu uratował Apator. Rewanż za tydzień w Gorzowie być może z Martinem Vaculikiem i Oskarem Paluchem w składzie.
Mimo wygranej, trener torunian Robert Sawina w rozmowie ze speedwayekstraliga.pl nie krył niezadowolenia ze swojej drużyny.
– Liczyliśmy na to, że ta zaliczka małych punktów będzie o wiele wyższa, niż stało się w rzeczywistości. W tej chwili będziemy analizować, jak doszło do takiej, a nie innej sytuacji. Jedynym usprawiedliwieniem może być tor, który był troszkę inaczej przygotowany niż zwykle, z uwagi na zagrożenie deszczem. Od piątku musieliśmy przykryć co najmniej 1/2 toru. Myślę, że to miało jakiś wpływ, ale uważam, że przez piętnaście wyścigów trudno było nie dopasować się do tego toru – mówił trener Apatora.
Zwracał również uwagę na to, że Stal przyjechała na ten mecz zdeterminowana, z uwagi na brak trzech zawodników. Jechali bez wielkiego stresu, mieli pojechać najlepiej jak potrafią i tak zrobili. Wykorzystali wszystko, co było możliwe, jeżeli chodzi o rezerwy zastępujące i taktyczne.

Przed rozpoczęciem 10 biegu, na 20 sekund przed startem, Australijczyk Jack Holder postanowił zmienić motocykl, w efekcie czego ostatecznie spóźnił się na rozpoczęcie wyścigu i został wykluczony.
– Stało się to, że motocykl zdefektował. Nie był w stanie na nim podjechać do startu. Czasu było za mało, żeby ten motocykl wymienić. W efekcie wyglądało to, jak wyglądało. To żenująca sytuacja. To zawodnik, który aspiruje do grona najlepszych, co zresztą poparł wynikiem w Glasgow. Liczyliśmy na jego bardzo dobry występ na dopasowanym do niego torze, gdyż on lubi takie tory lekko twardsze. Efekt widzieliśmy wszyscy. Jesteśmy bardzo zasmuceni postawą Holdera – wyjaśniał Robert Sawina.
Robert Sawina zapewnił również, że zmiana motocykla była konieczna, ponieważ uszkodzeniu uległ element, bez którego Holder nie mógł kontynuować jazdy. Gdyby wystartował, prawdopodobnie koło by zostało zablokowane.
– Liczymy, że będziemy tą drużyną, która się postawi w Gorzowie i pokaże charakter. Bardzo wierzę w ten zespół i w każdego zawodnika. Do końca tego sezonu będę liczył, że przyjdzie ten lepszy czas, gdzie w momentach, kiedy musimy zrobić więcej, to zrobimy więcej, jak chociażby tu. Coś, co wydawało nam się rzeczą łatwą do zrobienia, okazało się bardzo trudną. Play-off mają taki, a nie inny układ i mam nadzieję, że te dwa punkty zagwarantują nam udział w półfinale, a to, co zrobimy więcej w Gorzowie, potraktujemy jako bonus – zakończył Robert Sawina, szkoleniowiec torunian.
Fot. Własne
- Żużel. Janusz Kołodziej nie próżnuje poza sezonem. Zajął miejsce na podium
- To może być hitowy odcinek. Znany kolejny gość “Mówi się żużel”
- Żużel. Z kim pościgałby się Dan Bewley? Odpowiedź zaskakuje
- Żużel. Ile pieniędzy otrzyma Motor? Radni wystosowali prośbę, jest odpowiedź z miasta
- Wiadomo, ilu kibiców na tę chwilę obejrzy żużel na Narodowym