Marek Grzyb vs Jerzy Synowiec, czyli „uderz w stół, a nożyce się odezwą”
Autor: Edyta Wojdeł
Marek Grzyb vs Jerzy Synowiec, czyli „uderz w stół, a nożyce się odezwą”
Sprawa Marka Grzyba, to najprawdopodobniej najbardziej burzliwy temat ubiegłego roku. W ostatnim czasie w mediach doszło do ostrej wymiany komentarzy pomiędzy głównym zainteresowanym, a prawnikiem i zarazem radnym Gorzowa Wielkopolskiego.
Marek Grzyb w rozmowie z sportowefakty.wp.pl ewidentnie zasugerował związek pomiędzy obciążającymi go zarzutami, a chęcią kandydowania do senatu. Według byłego prezesa Stali, jego polityczne plany stały się na tyle niewygodne, że postanowiono się go pozbyć.
– W tej całej sprawie od początku chodziło o wykluczenie mnie z życia publicznego. Wszystkie moje problemy zaczęły się w momencie, kiedy ogłosiłem, że interesuje mnie polityka. Był czas, kiedy przyznałem otwarcie, także na łamach waszego portalu, że będę chciał zostać senatorem. To wtedy zaczęła się nagonka na mnie. Żadnego innego sensownego motywu znaleźć nie potrafię.
Marek Grzyb bardzo sugestywnie wskazał winowajcę jego problemów.
– Moje wszystkie problemy zaczynają się w jednym miejscu – w Szczecinie. Idąc po nitce do kłębka można też bez problemu zauważyć, że są spowodowane zeznaniami osób, pomiędzy którymi występują relacje zawodowe. Chodzi o ludzi, którzy są związani z jednym z gorzowskich mecenasów lub jego najbliższym otoczeniem. Proszę jednak nie pytać o nazwisko, bo go nie wymienię. Poza tym nie muszę, bo wiele osób kojarzy fakty. Dodam, że zanim do tego wszystkiego doszliśmy i zrozumieliśmy źródło moich problemów, minęło sporo czasu. Teraz jest już to dla mnie oczywiste. Zapewniam, że nie ma mowy o zbiegu okoliczności.
Chociaż Grzyb nie podał nazwiska, to jak sam podkreślił nie musiał i miał rację, bo jego komentarz, spotkał się z natychmiastową odpowiedzią Jerzego Synowca.
– Kluczenie wokół adwokatów i radnego wskazuje na mnie. Pokazuje to jednak, że Marek Grzyb chyba ma problem psychiczny po odpoczynku w Białołęce. Nie potrafi się skupić i sensownie ocenić sytuacji. Mój udział w tym wszystkim jest zerowy. Musiałbym być mocniejszy w sprawach wymiaru sprawiedliwości niż Zbigniew Ziobro, żeby uruchomić Krajową Agencję Skarbową, Prokuraturę Regionalną w Warszawie, Sąd Okręgowy w Warszawie itd. oraz samego prokuratora, który to prowadzi. To jest niewykonalne w Polsce, nawet jakbym bardzo chciał.
Dodatkowo gorzowski radny oprócz sugerowania problemów psychicznych u Marka Grzyba, w rozmowie z sport.interia.pl stanowczo podkreślał, iż nawet jego najlepsze relacje nie mogły mieć żadnego wpływu na przebieg całej sprawy.
– To nie jest tak, że ja mogę kazać aresztować, kogo chcę. Nie znam się też na internetowych kantorach, czyli branży, w której działa były prezes. I nie mam też pojęcia o praniu brudnych pieniędzy. To, że znam adwokatów ze Szczecina i mam życzliwe relacje z tamtejszymi sądami, wynika głównie z tego, że ja nie jestem toksycznym człowiekiem. W ogóle to jestem osobą dość znaną, ale nie na tyle, żeby kierować spiskiem, który miałby wpakować kogokolwiek do więzienia.
fot. FB Jerzy Synowiec
- Texom Stal Rzeszów buduje zespół na awans. Kolejny kontrakt podpisany
- Żużel. Ostre słowa Witolda Skrzydlewskiego „Pana do sądu ku*wa podam, bo kłamie pan!”
- Sparta Wrocław z wieloma osiągnięciami na swoim koncie „To był dobry sezon dla nas”
- Żużel. Zawodnik Sparty Wrocław o krok od wygranej! Puchar MACEC w Świętochłowicach [RELACJA]
- Żużel. Mroczka wrócił do ścigania z przytupem! Walka do końca w Memoriale Krystiana Rempały