Lee Richardson odszedł od nas dwanaście lat temu
Autor: Redakcja
Lee Richardson odszedł od nas dwanaście lat temu
Trzynasty maja to bardzo ważna data dla wielu kibiców sportu żużlowego. To właśnie w ten dzień, już dokładnie dwanaście lat temu, odszedł od nas Lee Richardson. Wypadek Brytyjczyka oglądało w telewizji kilkaset tysięcy widzów, jednak nikt wówczas nie spodziewał się, że będzie on miał tak opłakane skutki.
Było niedzielne pogodne popołudnie, 13 maja 2012. Tego dnia na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu rozgrywano mecz 5. kolejki Enea Ekstraligi pomiędzy miejscową Betard Spartą a PGE Marmą Rzeszów. Wydawało się, że wszystko przebiegało bez większych przeszkód. Tymczasem w trakcie pojedynku zdarzył się feralny wypadek, zakończony śmiercią żużlowca…
W biegu trzecim tego spotkania w niesamowicie niefortunny sposób z wrocławską nawierzchnią zapoznał się Lee Richardson. Ówczesny jeździec rzeszowskich „Żurawi” na przeciwległej prostej przypadkowo zahaczył o tylne koło reprezentanta miejscowego zespołu, Tomasza Jędrzejaka. Następnie nie opanował motocykla i z impetem uderzył w drewnianą część bandy.
Na torze natychmiast pojawiły się służby medyczne. Zawodnik skarżył się na ból w nodze. Wstępne badania wykazywały, że Anglik mógł złamać jedną z kości. Z podejrzeniem takiego urazu został przetransportowany do szpitala. W karetce jego stan znacznie się pogorszył. Od razu po przyjeździe do ośrodka leczniczego przystąpiono do operacji 33-letniego wówczas sportowca. Jak się później okazało, próby ratowania podjęto za późno. Lee zmarł, a cały żużlowy świat ogarnęła żałoba.
Pogrzeb brytyjskiego speedway rajdera miał miejsce – niespełna miesiąc po dramatycznym wypadku w województwie dolnośląskim – 7 czerwca w jego rodzinnym mieście, Hastings. Ciało skremowano. Według przeprowadzonej sekcji zwłok przyczyną zgonu były wielonarządowe obrażenia klatki piersiowej, pęknięte płuco oraz krwotok wewnętrzny.
Na torach w kraju nad Wisłą Lee Richardson pojawił się w 1999 roku, gdy przywdział plastron Polonii Piła. Już wtedy mógł pochwalić się pierwszym medalem Drużynowych Mistrzostw Polski. Razem z drużyną z województwa wielkopolskiego wywalczył złoto. Kolejne krążki tych rozgrywek zdobywał z Atlasem Wrocław (brązowy w 2002 r.) oraz Włókniarzem Częstochowa (srebrny w 2006 i – ponownie – brązowy w 2009).
Jego pierwszym międzynarodowym sukcesem było Indywidualne Mistrzostwo Świata Juniorów, osiągnięte w sezonie 1999 na „owalu” w duńskim Vojens. W związku z tym faktem ogłoszono Richardsona nową nadzieją brytyjskiego żużla.
Był pełnoprawnym uczestnikiem Speedway Grand Prix w latach 2003-2006. Dwa razy udało mu się stanąć na podium w pojedynczych turniejach. Najpierw dokonał tego w sezonie 2004 w czasie eliminacji w Cardiff na słynnym Milennium Stadium, kiedy zajął trzecie miejsce. Jeszcze lepiej spisał się rok później podczas rywalizacji w Bydgoszczy. W mieście Tomasza i Jacka Gollobów przypadła mu druga lokata.
Przez kilka lat był członkiem kadry narodowej w Drużynowym Pucharze Świata. W żużlowym mundialu wraz z brytyjską reprezentacją sięgnął po srebro (2004) i brąz (2006). Jeśli chodzi o jazdę indywidualną, sporo wyczynów na swoim koncie miał także na krajowym podwórku. Czterokrotnie nosił miano młodzieżowego wicemistrza Wielkiej Brytanii (1997-2000). Ponadto raz sklasyfikowany został na drugiej pozycji w finale IMWB w kategorii seniorów. Doszło do tego w 2002 r. w Coventry. Popularny „Rico” uległ w tej imprezie jedynie Scottowi Nichollsowi.
Na zawsze pozostanie w naszej pamięci!
Dołącz do nas na Facebooku – kliknij TUTAJ
- Żużel. Pamiętna wymiana zdań na Moto Arenie! Skrzydlewski kontra kibice
- Speedway Kraków pozyskuje lidera! Duńczyk pomoże dobrymi wynikami?
- Unia Leszno organizuje specjalną akcję! W planie również niespodzianka dla kibiców
- Żużel. Jednak nie Rosjanie, a inny zawodnik! To on pojedzie z chorwacką licencją
- Żużel. Zawodnik GKM-u wziął ślub. Australijczyk pochwalił się ważnym wydarzeniem.