Wiktor Lampart przed rewanżem o brąz DMP w Częstochowie: „10 punktów to dość spora zaliczka, ale nie ma co spoczywać na laurach”
Autor: Norbert Giżyński
Wiktor Lampart przed rewanżem o brąz DMP w Częstochowie: „10 punktów to dość spora zaliczka, ale nie ma co spoczywać na laurach”
For Nature Solutions KS Apator Toruń wykonał poważny krok w stronę wywalczenia brązowego medalu Drużynowych Mistrzostw Polski w trwającym jeszcze sezonie. Takowym było zwycięstwo nad Tauron Włókniarzem Częstochowa 50:40 w pierwszym meczu o trzecie miejsce w PGE Ekstralidze A.D. 2023 w niedzielę (17 września).
Choć przed rewanżem pod Jasną Górą, do którego dojdzie w najbliższą sobotę, torunianie mają dość pokaźną, dziesięciopunktową, zaliczkę, w „anielskim” obozie nie popadają w huraoptymizm. Podkreślał to w rozmowie z naszym portalem krajowy senior „Żółto-Niebiesko-Białych”, Wiktor Lampart. – Mamy 10 punktów przewagi w dwumeczu. Wiadomo, że jest to pozytywne, ale nie ma co spoczywać na laurach. Trzeba skupić się przed kolejnym meczem i – tak jak pierwszy – wygrać go – mówił 22-latek.
Czy zdaniem Wiktora, 10 „oczek” to wystarczająca przewaga, by ją bez problemu obronić w drugim spotkaniu o najniższy stopień podium tegorocznej PGEE? – Ciężko mi wprost to stwierdzić. Szczerze mówiąc, za bardzo nie analizuję zbytnio meczów, jakie miały miejsce w przeszłości. Myślę jednak, że mimo wszystko 10 punktów to dość sporo – oznajmił zawodnik.
Częstochowska nawierzchnia wydaje się być trudnym terenem dla zespołu Apatora. Tym bardziej że od czasu powrotu Włókniarza do elity (sezon 2017), rajderzy z grodu Kopernika nie odnieśli ani jednego tryumfu na „Arenie zielona-energia.com”. Jak jednak młodszy z braci Lampartów przyznawał, jemu tor przy Olsztyńskiej odpowiada. – Ja osobiście lubię częstochowski tor. Jako drużyna zaś chcemy dobrze przełożyć się i pojechać jak najlepszy mecz w rewanżu – dodawał.
Swoją postawą wychowanek Stali Rzeszów znacząco przyczynił się do pokonania „Lwów” przez ekipę z kujawsko-pomorskiego w pierwszej części dwumeczu o brązowy krążek najwyższej klasy rozgrywkowej. Wskazywał na to, chociażby jego indywidualny rezultat – 9 „oczek” z bonusem. Klasę pokazał m.in. w czternastym biegu zawodów, w którym wspólnie z Pawłem Przedpełskim, przywożąc podwójną wygraną 5:1, doprowadził do zwycięstwa w całym spotkaniu na „Motoarenie im. Mariana Rosego”.
– Nie czułem się bohaterem ostatniego pojedynku. Mogę jednak przyznać, że w końcu pojechałem taki mecz, który by mnie usatysfakcjonował. W niedzielę czułem się dobrze, lecz zdarzały mi się też trudniejsze pola. Dwa razy trafiłem na czwarte pole, które było szczególnie ciężkie. Tak czy inaczej, udało mi się odjechać dobre spotkanie, z czego bardzo się cieszę. Co do toru, uważam, że był bardzo dobrze przygotowany – kontynuował jeździec.
Na początku rozgrywek forma Wiktora Lamparta mocno falowała. Bardzo często dobre starte przeplatał słabymi. Teraz wiele wskazuje na to, że – w najważniejszym momencie ligowego sezonu – w końcu trafił z odpowiednią dyspozycją. – Forma jest taka, jak widać. Wcześniej była gorsza. Szczerze mówiąc w poprzednich meczach, zwłaszcza w fazie zasadniczej, wiele razy nie wiedziałem, jak zareagować. Bywało tak, że po puszczeniu sprzęgła po prostu miałem ciężko z dojazdem do wejścia w łuk. Nie miałem takiej prędkości jak obecnie. Zaszło sporo zmian szczególnie w przełożeniach. Wyszło to na plus – zakończył.
MAGAZYN ŻUŻLOWY – kliknij TUTAJ
- Patryk Dudek triumfuje w Ostrowie. 72. Łańcuch Herbowy [RELACJA]
- Wybrał Wybrzeże Gdańsk, bo oferta była najbardziej konkretna
- Texom Stal Rzeszów buduje zespół na awans. Kolejny kontrakt podpisany
- Żużel. Ostre słowa Witolda Skrzydlewskiego „Pana do sądu ku*wa podam, bo kłamie pan!”
- Sparta Wrocław z wieloma osiągnięciami na swoim koncie „To był dobry sezon dla nas”