Betard Sparta Wrocław nie radzi sobie na wyjeździe. Niemoc wrocławian w delegacjach
Autor: Krzysztof Choroszy
Spis treści
Betard Sparta Wrocław nie radzi sobie na wyjeździe. Niemoc wrocławian w delegacjach
Betard Sparta Wrocław aktualnie zajmuje drugą pozycję w tabeli PGE Ekstraligi. Warto jednak zwrócić uwagę na to, w jakich meczach zdobywali oni punkty w tym sezonie. Zdecydowana większość pochodzi bowiem ze spotkań rozgrywanych przed własną publicznością. Na swoim terenie wrocławianie są arcy mocną drużyną, inaczej jest w przypadku spotkań wyjazdowych. Nie są one mocną stroną podopiecznych Dariusza Śledzia, a wręcz można powiedzieć, że jest to prawdziwa zmora wrocławskiej drużyny w tegorocznych rozgrywkach.
Komplet zwycięstw przed własną publicznością
Wrocławianie są jedną z mocniejszych ekip w najlepszej żużlowej lidze świata, co potwierdza ich wysokie miejsce w tabeli. Rzeczywiście, widać to również podczas domowych spotkań wicemistrza Polski. Do tej pory czterokrotnie „Spartanie” czterokrotnie mierzyli się z rywalami przed własną publicznością i każdy z tych pojedynków kończył się zwycięstwem. Początkowo widać było pewne problemy, jak w przypadku inauguracji z NovyHotel Falubazem Zielona Góra, ale z każdym meczem zespół ze stolicy Dolnego Śląska zdawał się wchodzić na jeszcze wyższy poziom. Ostatnie starcie na Stadionie Olimpijskim, w którym żółto-czerwoni podejmowali ebut.pl Stal Gorzów, było już znakomite w wykonaniu Sparty. Zdeklasowała ona drużynę z Gorzowa, wygrywając aż 56:34. Na tle tak wysoko notowanego rywala był to pokaz siły.
Sparta inną drużyną u siebie i na wyjeździe
Bardzo dobre wyniki na własnym stadionie i komplet punktów zdobyty przed własną publicznością nie oznacza jednak, że przekłada się to na dyspozycję w meczach wyjazdowych. W żużlu często podkreśla się, jak ważna jest dobra znajomość swojego domowego toru przez zawodników danej drużyny. Po starciu z gorzowianami można stwierdzić, że we Wrocławiu nie ma z tym problemu. Takowy pojawia się, jednak kiedy drużyna prowadzona przez Dariusza Śledzia rozgrywa swoje wyjazdowe spotkania. Wtedy wrocławianie stają się zupełnie innym zespołem, takim, który nie potrafi pokazać pełni swoich możliwości.
Na cztery mecze wyjazdowe Betard Sparta Wrocław przegrała trzy z nich, a jeden skończył się remisem. Pamiętne spotkanie z Krono-Plast Włókniarzem Częstochowa, kiedy „Spartanie” w ostatnich dwóch gonitwach wyrwali punkt meczowy, z przebiegu meczu można nazwać „zwycięskim” remisem i na pewno przyniosło ono wiele radości kibicom z Wrocławia. Warto tutaj wspomnieć, że prócz świetnej postawy Artema Łaguty, Daniela Bewleya i Macieja Janowskiego, solidne punkty do dorobku drużyny dorzucił również Jakub Krawczyk, a jeden z wyścigów wygrał również Tai Woffinden. To również miało przełożenie na końcowy podział punktów. W kolejnych meczach punktów zaczęło już brakować.
Po remisie było już gorzej
Mecz w Częstochowie był pierwszym, a zarazem najlepszym wyjazdowym spotkaniem żółto-czerwonych w tym sezonie. Trzy dni później pojechali oni do Torunia, gdzie zdołali zdobyć 38 punktów. Nie był to dobry wynik, a sama Sparta w tym starciu była bardzo bezbarwna. Po serii dwóch wygranych u siebie podopieczni Dariusza Śledzia pojechali do Lublina. Oczywiście, nikt w tamtym meczu nie spodziewał się zwycięstwa, a 40 punktów zdobyte na terenie niepokonanego w tym sezonie Orlen Oil Motoru Lublin budził pewien optymizm. W końcu wrocławianie postawili się liderowi tabeli, jak żadna inna drużyna do tamtego momentu. Wydawało się, że może w kolejnym pojedynku przyjdzie czas na pierwsze wyjazdowe zwycięstwo.
W ubiegłą niedzielę Sparta pojechała do Zielonej Góry, by zmierzyć się z beniaminkiem PGE Ekstraligi. Drużyna ze stolicy Dolnego Śląska była rozpatrywana jako kandydat do zwycięstwa, ale rzeczywistość okazała się zgoła odmienna. Wrocławianie przegrali, a na dodatek stracili również szansę na punkt bonusowy. Jedynie Maciej Janowski nie miał problemów na zielonogórskim torze. Reszta zawodników nie potrafiła znaleźć odpowiedniej prędkości i nie była w stanie pokazać się z dobrej strony, co przełożyło się na taki wynik końcowy i kolejną wyjazdową porażkę w tym sezonie.
Niemoc wrocławian na wyjazdach – co na to się przekłada?
Warto tutaj przytoczyć pewną statystykę. Otóż od początku sezonu Betard Sparta Wrocław nie prowadziła przez ani jeden moment w spotkaniu rozgrywanym na wyjeździe. Taka statystyka może niepokoić kibiców z Wrocławia. Były momenty, w których żółto-czerwoni mieli tyle samo punktów, co przeciwnik lub dzieliła ich mała różnica przykładowo dwa „oczka”, ale ani razu nie byli oni bliżej zwycięstwa od przeciwnika na jego terenie. To pokazuje, że wrocławianom rzeczywiście nie wychodzą w tym roku spotkania rozgrywane na innym terenie niż Stadion Olimpijski, jednak co przekłada się na taki stan rzeczy?
Prawie każdy z zawodników ekipy prowadzonej przez Dariusza Śledzia ma gorszą średnią biegową na wyjazdach niż na Stadionie Olimpijskim. Co zaskakujące tylko Maciej Janowski radzi sobie lepiej na wyjazdach (2,000) niż przed własną publicznością (1,750). U liderów Artema Łaguty i Daniela Bewleya nie są to natomiast złe wyniki, ponieważ są to kolejno 2,136 i 2,000. Gorzej jest w przypadku drugiej linii i młodzieżowców. Przypadek Bartłomieja Kowalskiego jest doskonale wszystkim znany. 22-latek przed własną publicznością notuje znakomite występy (jego średnia wynosi 2,316), a zawodzi na wyjazdach, gdzie ma problem ze zdobywaniem punktów (średnia 0,333). Podobnie jest w przypadku Taia Woffindena. Nie jest to tak duża rozbieżność, ale Brytyjczyk zdecydowanie gorzej czuje się na obcym ternie (1,059), niż na Stadionie Olimpijskim (1,824).
Młodzieżowcy wrocławskiej drużyny również nie pomagają. Prócz występu Jakuba Krawczyka w meczu z Krono-Plast Włókniarzem Częstochowa, na wyjazdach zdobywają oni pojedyncze punkty. Trzykrotnie w biegach młodzieżowych przegrywali oni podwójnie, ulegając juniorom Apatora, Motoru i Falubazu. Po zawodnikach drugiej linii jest to również problem dla żółto-czerwonych. Sparta Wrocław musi bowiem odrabiać straty z drugiego wyścigu zawodów, co również przekłada się na wynik. Patrząc, na ostatnie spotkanie w Zielonej Górze doszła również gorsza dyspozycja Daniela Bewleya i Artema Łaguty, co także miało duże znaczenie przy końcowej porażce.
Każdemu zawodnikowi może przydarzyć się słabszy występ, a biorąc pod uwagę klasę i tegoroczną formę obu tych żużlowców, kibice z Wrocławia mogą być spokojni o to, że w kolejnych meczach będą prezentować już poziom, do jakiego przyzwyczaili wszystkich przez cały sezon. Największą wyjazdową bolączką drużyny ze stolicy Dolnego Śląska i zarazem najbardziej prawdopodobnym powodem braku zwycięstw na wyjeździe jest gorsza postawa zawodników drugiej linii, a także juniorów. Wrocławianom szczególnie bardzo brakuje punktów Bartłomieja Kowlaskiego, co przyczynia się do różnicy względem wyników domowych a wyjazdowych.
Kolejne spotkania szansą na przełamanie
Betard Sparta Wrocław kolejny wyjazdowy mecz pojedzie 5 lipca z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz. Według pierwszych prognoz lekarzy do tego czasu wrócić na motocykl powinien już Kowalski, który doznał kontuzji łopatki w Zielonej Górze. Starcie z grudziądzanami może być przełamaniem dla wrocławian i pierwszym zwycięstwem w delegacji w tym sezonie. Łatwo nie będzie, gdyż GKM walczy o to, by utrzymać się w PGE Ekstralidze. Później czekają ich jeszcze wyjazdy do Leszna i Gorzowa Wielkopolskiego. W starciu z Fogo Unią ich zwycięstwo również wydaje się w zasięgu, jednak „Byki” pokazały już, że nawet w osłabieniu potrafią walczyć z najlepszymi zespołami. Nie zmienia to faktu, że Sparta na pewno będzie chciała z Leszna wywieźć komplet punktów.
MAGAZYN ŻUŻLOWY Best Speedway TV
- Żużel. Lebedevs to gwarant spadku z ligi? „U mnie niestety to fakty”
- Żużel. Rusiecki ostro o Stali Gorzów! „Zadłużyć klub na takie pieniądze to istne mistrzostwo świata”
- Oto najnowszy transfer ROW Rybnik! To dwukrotny mistrz świata juniorów
- Timo Lahti zostaje w Unii Tarnów na sezon 2025 w Metalkas 2. Ekstralidze
- Jakub Miśkowiak dużo kosztował GKM Grudziądz. Transfer 23-latka im się opłaci?