Najstabilniejsi zawodnicy w żużlowej Ekstralidze! Kto cały czas trzyma podobny poziom?

Autor: Piotr Ziomek
Najstabilniejsi zawodnicy w żużlowej Ekstralidze! Kto cały czas trzyma podobny poziom?
Tajemnicą nie jest, że żużlowcy ze stabilną formą są dla prezesów najcenniejsi. Bardzo dużym komfortem jest wiedzieć, czego można spodziewać się po danym zawodniku. Mało który zawodnik potrafi utrzymać podobny poziom na przestrzeni kilku lat. Bardzo pospolitym przypadkiem są wahania formy, czyli tzw. sinusoida formy. Jest jednak kilku żużlowców, którzy od kilku sezonów prezentują bardzo podobny poziom. To właśnie na nich się dzisiaj skupimy.
Żeby oddać cesarzowi co cesarskie, trzeba wspomnieć o zawodnikach, którzy trzymają poziom w ścisłej czołówce. Tutaj tylko pokrótce, bo wielką filozofią nie jest powiedzieć, że Zmarzlik czy Madsen trzymają równy i wysoki poziom. Na szczególną uwagę zasługuje jednak ten drugi, który od pięciu lat nie wypadł z czołowej piątki najlepszych zawodników PGE Ekstraligi. Synonimem stabilności można nazwać także Martina Vaculika, a godna uznania jest postawa Artema Laguty i Emila Sayfutdinova.
PIOTR PAWLICKI: śr. 2021 – 1.667, śr. 2022 -1.820, śr. 2023 – 1.707, śr. 2024 – 1.675.
Trzeba przyznać, że stabilność była jego celem, ale z pewnością nie na takim poziomie. Prawdą obecnie jednak jest to, że Pawlicki to po prostu ligowy średniak. Od kilku lat utrzymuje on średnią, która pozwala zdobywać około osiem punktów na mecz. Sufit samego żużlowca jest jednak znacznie wyżej, o czym wiedzą wszyscy, także on sam. Czy karta odwróci się w ekipie Krono-Plast Włókniarza Częstochowa? Na to pytanie odpowiedź poznamy dopiero po sezonie 2025.
FREDRIK LINDGREN: śr. 2021 – 1.652, śr. 2022 – 1.955, śr. 2023 – 2.052, śr. 2024 – 1.935.
Zimnokrwisty Szwed to idealny przykład kogoś, po kim od razu wiemy czego się spodziewać. Zawsze bardzo solidny, ale nigdy w największym świetle reflektorów. Bardzo podobnie wygląda to w cyklu Speedway Grand Prix, gdzie „Freddie” także jest niesamowicie regularny. Gorszy sezon przytrafił mu się w roku 2021, kiedy zawodził praktycznie cały zespół Włókniarza Częstochowa. Ustabilizował swoją formę na poziomie, która pozwala mu zdobywać 9-10 punktów na mecz. Poza tym, że jeździ widowisko, jest także „królem bonusów”, które zdobywa wręcz taśmowo.
JAIMON LIDSEY: śr. 2021 – 1.403, śr. 2022 – 1.628, śr. 2023 – 1.622, śr. 2024 – 1.564.
Powszechnie jest on uznawany za jednego z najbardziej przypadkowych mistrzów świata juniorów w historii. Talentu odmówić mu jednak nie można, co dobitnie pokazał rok 2020. Co później? Obniżka lotów, która stała się smutnym standardem. Do Lidseya przylgnęła łatka zawodnika nieco strachliwego, oraz niespójnego w swoich torowych wyborach. Wydaje się, że „Kangur” nigdy nie przeskoczy już pewnego poziomu, co z pewnością było w jego zasięgu. Został on przecież zauważony przez samego Leigh Adamsa.
SZYMON WOŹNIAK: śr. 2021 – 1.797, śr. 2022 1.850, śr. 2023 – 1.974, śr. 2024 – 1.700.
Kariera Szymona Woźniaka przebiega wręcz harmonijnie. Po nieudanym epizodzie w Betard Sparcie Wrocław trafił do Gorzowa, gdzie odnalazł sposób na dalszy rozwój. Woźniak ustabilizował się na poziomie, który pozwala zdobywać około dziewięciu punktów na mecz. Odrobinę gorszy był sezon 2024, co mogło być spowodowane awansem do cyklu Speedway Grand Prix. Zawodnik spełnił dziecięce marzenie, ale zapłacił frycowe debiutanta. Przyszły sezon spędził w Metalkas 2 Ekstralidze, gdzie będzie reprezentował barwy macierzystego klubu z Bydgoszczy.



- Żużel. Pomoc Stanisława Chomskiego nie przyniosła skutków
- Żużel. Były mistrz świata wierzy w sukces beniaminka? „Możemy wprowadzić tutaj team spirit”
- Żużel. Paweł Przedpełski po debiucie w barwach Stali Rzeszów. Nowe doświadczenia dla Polaka
- Żużel. Historia, która wraca, jak bumerang „Nie chciałbym dostać w gębę za to, że zmieniłem barwy klubowe”
- Żużel. Triumfowali na inaugurację. Czy zdołają sprawić kolejną niespodziankę?