Maciej Janowski wrócił na motocykl po upadku i błysnął „Było to dla mnie bardzo ważne”
Autor: Karol Kołcz
Maciej Janowski wrócił na motocykl po upadku i błysnął „Było to dla mnie bardzo ważne”
Mecze Sparty i Stali w ostatnich latach zawsze budziły dodatkowy dreszcz emocji. Nie inaczej było w środowy wieczór. Po emocjonującym spotkaniu Betard Sparta Wrocław triumfowała nad Ebut.pl Stalą 50:40 i zapewniła sobie miejsce w finale PGE Ekstraligi drugi rok z rzędu. Ostatnim razem klub z Wrocławia dokonał tego w sezonach 1994 i 1995. Jest więc to wielki sukces dla całego wrocławskiego żużla oraz przede wszystkim dla samych zawodników. Mimo to przed środą nie wszystko wyglądało tak kolorowo. Po upadku w Chorzowie kibice z Wrocławia mogli być w bardzo uzasadnionym strachu.
Wielu więc było zaskoczonych gdy Maciej Janowski ogłosił, że wystąpi w środowym meczu półfinałowym z Ebut.pl Stalą Gorzów. Po makabrycznie wyglądającym upadku podczas ostatniej rundy SEC na Stadionie Śląskim w Chorzowie mało kto sobie wyobrażał, że Janowski już po zaledwie kilku dniach od poważnego wypadku, nie tylko pojedzie w meczu ale i zdobędzie 10 punktów plus bonus. Wrocławianin był bardzo ważnym ogniwem Betard Sparty a kibice mogli cieszyć się jego niesamowicie widowiskową jazdą. Po meczu Janowski odpowiedział na kilka pytań.
– Oczywiście, to było bardzo trudne spotkanie. Od początku wiedzieliśmy, że tak będzie. Na szczęście byliśmy skupieni i nawet jak goście nas naciskali, to dobrze się broniliśmy i pokazaliśmy naszą siłę w domu, więc bardzo się cieszę. Fajna dyspozycja całego zespołu, więc mamy powody do zadowolenia – mówił po meczu Maciej Janowski.
Kapitan Betard Sparty nie krył zadowolenia z postawy swojego zespołu. Wrocławianie odjechali kolejne genialne spotkanie i nadal podtrzymują miano niepokonanych na swoim torze od początku sezonu. Ulubieniec publiczności ze Stadionu Olimpijskiego może więc czuć dumę z postawy swoich kolegów z drużyny. Janowski zapytany o to, jakie są jego odczucia co do jazdy po wypadku odpowiedział następująco:
– Ogromne podziękowania dla Eliasza Zientary i doktora, którzy zrobili wszystko, żeby mógł dzisiaj wystartować. Szczerze mówiąc, w sobotę, jak leżałem w karetce, byłem przekonany, że to jest koniec sezonu dla mnie, a z dnia na dzień ręka naprawdę dochodziła do siebie i dzisiaj może 4 godziny rehabilitacji jeszcze rano. Cieszę się, że mogłem wystąpić, było to dla mnie bardzo ważne, żeby być z drużyną i walczyć o ten finał, ponieważ trudny sezon, jedziemy dłuższy okres bez Taia, więc ten finał na pewno smakuje bardzo dobrze.
Kapitan drużyny z Wrocławia cały czas trzymał lewą rękę w rękawiczce. Nie ma się co dziwić, wychowanek Sparty praktycznie z marszu wsiadł na motor, a do tego musiał pojechać w arcyważnym spotkaniu. Zapytany został więc, czy odczuwa mecz odpowiedział:
– Jak założyłem rękawiczkę w szatni i gdzieś ją tam opatrzyliśmy, to nie mogłem jej ściągnąć przez całe zawody, ponieważ ręka jest spuchnięta. Duża część jest oparzona, więc teraz już czuję dość mocno skutki tego meczu, ale do finału mamy parę dni. Jeszcze przede mną Grand Prix, więc teraz dwa dni znowu na rehabilitację i wierzę, że będzie tylko lepiej – przyznał Maciej Janowski.
- Gala PGE Ekstraligi za nami! Do kogo powędrowały Szczakiele?
- Landshut Devils na dłużej z Włochem w składzie! Zawodnik zyskał zaufanie klubu
- Znamy pełną listę uczestników Turnieju o Łańcuch Herbowy! Na starcie wiele ciekawych nazwisk
- Stal Rzeszów wzmacnia sztab szkoleniowy! Nowy trener pomoże młodym zawodnikom
- Żużel. Spowodował tragedię, a teraz ma wrócić do ścigania?