Lider GKM Grudziądz rozgoryczony zachowaniem kibiców po swojej taśmie „Z trybuny dostałem kuflem piwa”
Autor: Krzysztof Choroszy
Lider GKM Grudziądz rozgoryczony zachowaniem kibiców po swojej taśmie „Z trybuny dostałem kuflem piwa”
Zakończyła się już przygoda ZOOleszcz GKM Grudziądz w tym sezonie PGE Ekstraligi. „Gołębie” poległy w zarówno domowym jak i wyjazdowym starciu z Betard Spartą Wrocław. Do końca bili się oni o miejsce lucky losera. Ostatecznie jednak ono w szalonych okolicznościach przypadło drużynie z Torunia. Po meczu żalu nie krył jeden z liderów gospodarzy. Wspomniał również, o tym, jak potraktowano go po wjechaniu w taśmę.
Niedzielny ćwierćfinał od początku nie układał się po myśli grudziądzan, którzy od pierwszej serii przegrywali, a ich sytuacja była w pewnym momencie już bardzo zła. Szczególnie że z rąk wymykała im się pozycja „lucky losera”. Przed ostatnimi biegami zarówno w Gorzowie jak i w Grudziądzu GKM miał więcej „małych” punktów od Apatora w tabeli ćwierćfinałowej. Ostatecznie po zakończeniu spotkań był remis, co dało awans do półfinałów torunianom. Podopiecznym Roberta Kościechy zabrakło jednego „oczka” do pełni szczęścia.
– Niedosyt wielki. Staraliśmy się, dawaliśmy z siebie wszystko, pracowaliśmy na to wszystko razem. Ostatni trening, co mieliśmy, to trening pokazał, że musiałem zmienić motor nie ten, co używałem to na co dzień i go zmieniłem. Miałem bardzo dobrą prędkość. Nie wiem, co nas zaskoczyło. Może warunki atmosferyczne, trochę rześkie powietrze. Na pewno początek nas zaskoczył. […] Nie wiem, co mam powiedzieć. Jednego punktu zabrakło i czterech meczów – tak komentował to w pomeczowej mix-zone Wadim Tarasienko.
Sezon 2024 to był prawdziwy rollercoaster dla drużyny podopiecznych Roberta Kościechy. Począwszy od pierwszych słabych meczów, kontuzji Jasona Doyle’a, obustronnego walkowera w Gorzowie i pozyskaniu Michaela Jepsena Jensena po upragniony awans do fazy play-off. Sam zespół może być zadowolony z wyniku, patrząc na cały sezon. Czy tak samo odczuwa to jeden z liderów drużyny?
– Patrząc na to, jaką pracę wykonaliśmy, jak ciężką przeprawę mieliśmy przez ten sezon, można z jednej strony patrzeć obiektywnie, że cieszmy się tym, co mamy, ale jak byliśmy już tak napędzeni i zabrakło tylko jednego punktu, to musimy odczuwać po prostu ten ból porażki. I na wyjeździe mogliśmy zdobyć ten jeden punkt i w domu więcej jeden punkt, więc z tych 30 wyścigów można było wycisnąć więcej – mówił Tarasienko na antenie Canal+ Sport.
W wyścigu ósmym Wadim Tarasienko wjechał w taśmę, co oczywiście oznaczało wykluczenie z powtórki biegu. Na domiar złego dla jego drużyny nie mógł zostać zastąpiony przez juniora, gdyż Kacpra Łobodzińskiego z rezerwy taktycznej zastępował drugi młodzieżowiec Kevin Małkiewicz. W drugiej odsłonie tej gonitwy to wrocławianie wygrali 5:1. 30-latek zapytany o tę zdradził, że po tym, w jego stronę z trybun poleciał kubek po piwie.
– Mogę tylko przyjąć tę taśmę na klatę. Generalnie mój motor fajnie ruszył ze startu i mogłem wygrać ten bieg, jeśli bym nakrył Artema. Później długi przestój, zmiana motocykla, właśnie na ten, co jeździłem tu cały czas, szybko wróciłem na drugi i przywiozłem trzy. A sam nie wiem, czy będę przepraszał za taśmę, bo z trybuny dostałem kuflem piwa, więc nie zamierzam nawet – opowiedział.
Dołącz do nas na Facebooku! – kliknij TUTAJ
- Motor Lublin bardzo blisko tytułu. Sparta musi dokonać wręcz niemożliwego
- Falubaz Zielona Góra przedłuża kontrakt z zawodnikiem! Duńczyk przed kolejnym sezonem w elicie
- Transmisja Grand Prix Challenge 2024! Redaktor reaguje
- Start Gniezno w mocnych słowach zwrócił się do swoich kibiców! Poszło o incydent z meczu finałowego
- Wszystkie oczy żużlowego świata zwrócone na Pardubice! Kto awansuje do Speedway Grand Prix 2025? [ZAPOWIEDŹ]