Jan Konikiewicz: co jest prawdą, a co manipulacją
Nie milknął echa drugiego odcinka serialu „To jest żużel. Jedziemy dalej!”, który jest realizowany przez CANAL+. Wielu kibiców oraz ekspertów zarzuca realizatorom, że odcinek został on nagrany pod tezę. Na produkcji suchej nitki nie pozostawił między innymi Jan Konikiewicz.
Powiedzieć, ze kibice i eksperci są podzieleni w sprawie drugiego docinka produkcji CANAL+, to nic nie powiedzieć. Internet zapłonął, a skrajne opinie wyświetlają się obok siebie, chociażby na Twitterze. Z jednej strony kibice zwracają uwagę, że realizatorzy dali jedynie szanse wypowiedzenia się wszystkim głównym zainteresowanym, a fakt, że część z nich wypadła, delikatnie mówiąc kompromitująco, jest jedynie ich winą. Zwracają, chociażby uwagę na to, że Artiom Łaguta pytany o to, czy w Ukrainie toczy się wojna odpowiedział:
– Nie wiem, co tam jest – powiedział Artiom Łaguta który wystąpił w tym odcinku serialu „To jest żużel”.
Kibice zwracają uwagę, że taka wypowiedź jest strzałem w kolano w wykonaniu Rosjanina, który sądzi się przecież z PZM w sprawie swoich startów. Łagutę za takie zachowanie krytykował również Gleb Czugunow, który wystąpił w tym odcinku.
Druga strona, zarzuca natomiast realizatorom, że odcinek był ich subiektywną opinią i nie przypadkowo został wyemitowany w takim momencie, bowiem niedługo ma zapaść decyzja odnośnie startu Rosjan w naszej lidze. Podobną opinią podzielił się za pośrednictwem swojego Twittera między innymi Jan Konikiewicz, który napisał:
Jan Konikiewicz to znany menedżer sportowy, współwłaściciel firmy One Sport organizującej swego czasu mistrzostwa Europy oraz mistrzostwa świata, zaangażowany także w cykl Grand Prix oraz Speedway of Nations.
Przypominamy, że po agresji Federacji rosyjskiej na Ukrainę FIM zawiesił federację rosyjską i białoruską. Efektem tej decyzji było wykluczenie zawodników i reprezentacji ze wszystkich rozgrywek o randze mistrzostw świata, czyli również SGP. Podobnie zareagował PZM. Rosjanie i Białorusini zostali wykluczeni z zawodów motorowych na terenie naszego kraju, a zawodnicy z polską licencją nie mogli brać udziału w rozgrywkach na terenie Rosji i Białorusi.
Decyzja PZM na temat tego, czy rosyjscy żużlowcy z polskim obywatelstwem będą startować w przyszłym sezonie w Polsce miała zapaść przed końcem bieżącego sezonu. Choć jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że będzie ona dla nich korzystna i będą oni mogli wrócić na polskie tory, to ostatnie tygodnie sugerują, że zawieszenie zostanie utrzymane.
Fot. Emilia Hamerska-Lengas
MAGAZYN ŻUŻLOWY: Markowski i Kościecha
- W Częstochowie przegrali z pogodą. Sparing odwołany po jednym wyścigu
- „Wygraliśmy sprawę w sądzie” – gorzowski radny apeluje do władz Motoru o wypłacenie pieniędzy
- Daniel King zwycięża na wyspach
- Żużlowa niedziela. Gwiazdy w Kryterium Asów, sparing Włókniarza i memoriał w Lesznie
- Janowski – Staram się bezpiecznie startować i spokojnie wejść w sezon. Nie czas, abym jeszcze wygrywał