Przejdź do treści
Aktualności żużlowe | Best Speedway TV/PGE Ekstraliga żużlowa Polska - Aktualności

Jak wygląda dzień meczowy żużlowca GKM-u?

Mateusz Szczepaniak
Fot. Michał Szmyd

Autor: Jakub Bielak

Jak wygląda dzień meczowy żużlowca GKM-u?

Przy okazji otwarcia sezonu ekstraligowego w Grudziądzu, oficjalny kanał YouTube PGE Ekstraligi zapytał Mateusza Szczepaniaka o to, jak wygląda jego dzień meczowy. Zawodnik ZOOleszcz GKM-u Grudziądz opowiedział o swoich rytuałach, a także czego unika w dzień meczowy.

Bez życzeń urodzinowych dla Zmarzlika. Podwójne standardy Stali Gorzów

Szczepaniak zaskoczył wyznaniem, że bardzo mało je przed meczem. Jasne jest to, że powinno się unikać ciężkiego jedzenia na kilka godzin przed wysiłkiem fizycznym, jednak polski senior GKM-u przyznaje, że u niego tego jedzenia jest w dniu meczowym naprawdę mało.

„W dniu meczowym jest mało tego jedzenia. Staram się jak najmniej jeść, żeby organizm był świeży. Trochę orzechów wiadomo, trochę energii jest potrzebne, ale nie chcę się zapychać. […] Wstaję normalnie, dzień jak co dzień. Wstaję z córeczką i coś tam się bawimy, więc na pewno ta głowa musi być spokojna”

Zapytany o swoje rytuały, jeśli chodzi o dzień meczowy, młodszy z braci Szczepaniaków mówi o smarowaniu linek sprzęgłowych. To jest jedna z rzeczy, którą zawodnik musi zrobić przed meczem w myśl swojej własnej tradycji.

„Są takie rytuały. Zawsze przed meczem ja muszę nasmarować linki sprzęgłowe. Mam to w swojej głowie, że muszę to zrobić i staram się tego pilnować”

Zawodnik GKM-u zwraca szczególną uwagę, żeby unikać telefonu bardziej niż zwykle. Mówi o tym, że zerkanie w ekran tylko rozprasza.

„Staram się w dniu meczowym jak najmniej tykać telefon, bo gdzieś tam jest dużo rozpraszaczy. Wiadomo, sprawdzić wyniki innych meczów na żywo to tak, ale mało odpisywać na wiadomości i zajmować się sprawami poza tym, bo trochę denerwuje mnie dźwięk Messengera”

Co do pracy na bieżąco przy sprzęcie i samych przełożeniach Szczepaniak przyznaje, że to on podejmuje najważniejsze decyzje. Taki sposób pracy mu odpowiada – wie, że ewentualne pretensje może mieć potem tylko do siebie samego.

„Rozmawiamy między sobą, ale ostateczna decyzja należy do mnie. Potem mogę być wkurzony na siebie, a nie na kogoś, że mi źle podpowiedział. Wolę tak do tego podchodzić, że ja decyduję i potem ja jestem winny wszystkiemu”.

Fot. Michał Szmyd

MAGAZYN ŻUŻLOWY Best Speedway TV

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *