GKM Grudziądz chce iść za ciosem „Będziemy walczyli po prostu o jak najlepszy wynik”

Autor: Redakcja
GKM Grudziądz chce iść za ciosem „Będziemy walczyli po prostu o jak najlepszy wynik”
Sezon żużlowy 2024 przyniósł dla ZOOleszcz GKM-u Grudziądz historyczny sukces. Ekipa prowadzona przez Roberta Kościechę awansowała do play-off PGE Ekstraligi pierwszy raz w historii klubu. Grudziądzanie mogą być z siebie zadowoleni, ale powoli muszą myśleć już o przyszłorocznych zmaganiach. Między innymi o tym dla Ekstraliga TV wypowiedział się prezes Gołębi.
W przyszłym sezonie czeka nas nieco inny system, niż było to dotychczas. Czekają nas bowiem play-off i play-down, które będą kolejno dla czterech zespołów pierwszej połowy tabeli oraz czterech ekip drugiej połowy. Jedni zmierzą się o Drużynowe Mistrzostwo Polski i o medale, a drudzy o utrzymanie w PGE Ekstralidze. Jak wspomina Marcin Murawski, nie mają oni z tego względu konkretnego celu jako drużyna, ale chcą prezentować się jak najlepiej.
– Jak wiadomo, teraz będzie ta tabela podzielona na dwie czwórki, więc będzie to dla nas nowość, nowa codzienność więc ciężko określić jak dużo będziemy w stanie zrobić. Będziemy po prostu skupiali się na każdym spotkaniu osobno, przygotowywali się do każdego, jak najlepiej potrafimy i walczyli o każde punkty meczowe, aby uzyskać końcowo jak najlepszy wynik w tabeli – mówił.
W zespole z Grudziądza prócz Michaela Jepsena Jensena, który niesamowicie wszedł znów do PGE Ekstraligi, znakomicie prezentował się jeszcze Max Fricke. Australijczyk pojechał świetny sezon dla tamtejszej ekipy, notując średnią biegową na poziomie 2,072. W przyszłym sezonie może być jeszcze lepszy, a GKM Grudziądz wiąże z nim przyszłość, o czym wspomina prezes Murawski.
– Z Maxem wiążemy nadzieję na przyszłość, on cały czas się rozwija, cały czas notuje coraz lepsze występy, ta jego średnia z sezon do sezonu rośnie, więc jest to dla nas taki naturalnie kreujący się lider drużyny i mamy nadzieję, że cały czas będzie się jeszcze bardziej rozwijał, że poprawi lekko wyniki na wyjazdach, bo jak pokazują wyniki w sezonie 2024, Max ten tor grudziądzki poznał chyba z każdej strony jest na nim robić w stanie wszystko – przyznał.
Jednym z największych pozytywów w minionej kampanii dla grudziądzan był ich trener. Robert Kościecha za całą swoją pracę w sezonie 2024 otrzymał nagrodę Szczakiela za bycie najlepszym trenerem/menadżerem wśród wszystkich drużyn PGE Ekstraligi. Trzeba przyznać, że wygrana w tej kategorii była całkowicie zasłużona, a Kościecha wykonał z drużyną sporo pracy. W takich słowach określa go sternik klubu.
– Ja za wiele rzeczy cenię Roberta Kościecha, za podejście, za wytrwałość, za podejście do swojej pracy, do młodych zawodników, przyszłych zawodników, on wkłada w bardzo dużo serca, traktuje to tych chłopaków przede wszystkim, którzy są w szkółce, traktuje jak swoje dzieci, troszczy się, walczy mocno o nich, ja jako prezes też nie mam łatwo, bo stawia duże wymagania, dba o to, żeby mieli jak najlepszy sprzęt, żeby te zakupy były takie, jak należy, więc ja siedzę z tej drugiej strony, ale bardzo dobrze się dogadujemy od wielu lat, od początku w zasadzie współpracy – powiedział Murawski dla Ekstraliga TV.
Wspominając o postaci trenera Gołębi, trzeba powiedzieć również o młodzieżowcach, z którymi Kościecha również wykonał ogrom pracy. Para juniorska w postaci Małkiewicz-Łobodziński radziła sobie naprawdę dobrze i może pochwalić się czołowym wynikiem w najlepszej żużlowej lidze świata. Obaj zawodnicy w kontekście przyszłego sezonu mają jednak jeszcze rezerwy.
-Patrząc na to, jak jeszcze kilka lat temu wyglądaliśmy w formacji młodzieżowej. Trzecia siła ligi to bardzo dobry wynik. Przez moment chyba nawet mieliśmy drugie miejsce, ale to nie ma znaczenia. Najważniejsze jest to, że możemy w końcu liczyć na juniorów na swoich wychowanków przede wszystkim, bo to cieszy podwójnie. Ja nie mam jakichś tutaj żadnych zastrzeżeń do naszych tutaj wychowanków młodzieżowców. Oni robią swoją pracę, rozwijają się krok po kroku. Nie oczekuję od nich od razu zdobyczy na poziomie 80 punktów. Po prostu są lepsze i gorsze mecze. Ale najważniejsze, że się powoli i w swoim tempie rozwijają.
Niektóre aspekty nie były tak kolorowe w ekipie z Grudziądza, a wiele osób wskazywało, że tamtejszy tor nie należy do najatrakcyjniejszych pod kątem liczby mijanek w meczach. Spotkanie na tamtejszym owalu nie przynosiły wyścigów z przetasowaniami na każdym metrze. Prezes wskazuje jednak, że najważniejsze są dla niego zwycięstwa i robienie powtarzalnej nawierzchni.
– Jeśli chodzi o tor, to jako kibic oczywiście wolałbym, żeby był jak najwięcej mijanek na naszym torze, jednak jako prezes muszę patrzeć, żebyśmy po prostu wygrywali. To jest dla mnie najważniejsze. Wiele lat temu, kilka lat temu mieliśmy chyba jeden z najatrakcyjniejszych torów w PGE Ekstralidze. Jednak przegrywaliśmy często spotkania i nic z tego nie mieliśmy jako klub, a w sporcie wiadomo, najważniejsza jest wygrana. Oczywiście chciałbym, żeby to połączyć, żeby było jak najwięcej mijanek, żebyśmy też wygrywali spotkania, ale powiem szczerze, że nie robimy tego umyślnie, aby ta ścieżka wyglądała, jak wygląda, po prostu taki tor pasuje zawodnikom i robimy tor powtarzalny, a zawodnicy bardzo sobie cenią to – wspomniał prezes GKM Grudziądz.


- Żużel. Pomoc Stanisława Chomskiego nie przyniosła skutków
- Żużel. Były mistrz świata wierzy w sukces beniaminka? „Możemy wprowadzić tutaj team spirit”
- Żużel. Paweł Przedpełski po debiucie w barwach Stali Rzeszów. Nowe doświadczenia dla Polaka
- Żużel. Historia, która wraca, jak bumerang „Nie chciałbym dostać w gębę za to, że zmieniłem barwy klubowe”
- Żużel. Triumfowali na inaugurację. Czy zdołają sprawić kolejną niespodziankę?