Arged Malesa Ostrów Wielkopolski – Jedna seria zaważyła na losach sezonu

Autor: Krzysztof Grzęda
Arged Malesa Ostrów Wielkopolski – Jedna seria zaważyła na losach sezonu
Nie tak tegoroczny sezon wyobrażali sobie wszyscy związani z ostrowskim zespołem. Pomimo bardzo dobrej dyspozycji w okresie maj-sierpień, drużyna, która miała walczyć awans poległa już na etapie półfinału.
Okres transferowy
Przed minionym sezonem ostrowianie kompletnie zmienili oblicze drużyny. Spośród seniorskiego składu pozostał jedynie Tobiasz Musielak, a starty w zespole Mariusza Staszewskiego zakończyli: Oliver Berntzon, Matias Nielsen, Grzegorz Walasek, Francis Gusts i Victor Palovaara, jednak w jego przypadku trudno mówić o jakieś znaczącej roli. W ich miejsce pojawiało się czterech zawodników jeżdżących wcześniej w PGE Ekstralidze, Chris Holder, który wrócił po sezonie spędzonym w Lesznie, a nowymi zawodnikami zostali: Frederik Jakobsen, Wiktor Jasiński i Gleb Czugunow. Taki skład stawiał Ostrovię w roli jednego z głównego faworytów do awansu.
Nad ostrowskim zespołem przez sporą część poprzedniego sezonu widniała konieczność zapłaty kary szkoleniowej, bowiem nie wypełnili oni wymogów regulaminu szkoleniowego w sezonie 2022. Absurdu tej sprawie dodaje fakt, że wychowankowie Mariusza Staszewskiego w tamtym sezonie zdobyli brąz DMPJ, MMPPK, czy mieli ogromny udział w wygranej w U24 Ekstralidze, jednak GKSŻ nie poszło na żadne ustępstwa i ostatecznie ostrowianie zapłacili tę karę.
15 grudnia ubiegłego roku typy stawiające ostrowian zostały bardzo mocno zweryfikowane, bowiem tego dnia ogłosili oni, że ostatecznie zapłacą wyżej wymienioną karę, jednak aby zdobyć potrzebne fundusze do tego, wypożyczyli swojego najlepszego juniora, Jakuba Krawczyka do Betard Sparty Wrocław i było pewne, że duet młodzieżowców będą musieli stworzyć Sebastian Szostak oraz jeden z niedoświadczonych zawodników, brat Sebastiana, Gracjan lub Tobiasz Potasznik.
Sparingi wlały nadzieję w serca fanów
Pomimo przedsezonowych perturbacji końcówkę przygotowań do startu sezonu ligowego, czyli mecze sparingowe były bardzo udane dla całego zespołu. Szczególnie formą błyszczeli Gleb Czugunow oraz Wiktor Jasiński. Ten pierwszy na wszystkich test meczach Ostrovii był najlepszym zawodnikiem w talii trenera Staszewskiego, m.in. bardzo dobrze poszło mu w Zielonej Górze, gdzie w czterech startach zdobył cztery “trójki”. Dobrą dyspozycję prezentował Wiktor Jasiński, który dorównywał formie pozostałym seniorom Arged Malesy Ostrów, a ogólnie cała drużyna mogła zaliczyć przedsezonowe jazdy do udanych, dzięki czemu ze sporymi nadziejami podchodzili oni do meczu w Bydgoszczy.
Pechowa inauguracja sezonu oraz spore problemy w pierwszych meczach
Wszystkie nadzieje związane z tym meczem legły w gruzach, bowiem kontuzji już w pierwszej serii startów doznał Gleb Czugunow. Lider Agred Malesy został zaatakowany przez Krzysztofa Buczkowskiego na drugim łuku pierwszego okrążenia, przez co temu pierwszemu wypadł bark i został zmuszony do zakończenia udziału w spotkaniu. Z dobrej strony pokazali się Chris Holder i Frederik Jakobsen, którzy łącznie zdobyli 22 punkty, jednak przy słabej postawie reszty zawodników było to zbyt mało i mecz zakończył się wynikiem 51-38.
Inauguracja sezonu na własnym torze była istnym spacerkiem dla zawodników Ostrovii. Uraz Czugunowa nie okazał się na tyle poważny i był stanie wystąpić w tym spotkaniu. Po pięciu biegach ostrowianie prowadzili aż 25-4, Wybrzeże nie zdobyło nawet wszystkich punktów z “urzędu”, bowiem rywalizacja juniorów zakończyła się wynikiem 5-0. Ostatecznie ostrowianie wygrali 57-32.
Trzecia kolejka przyniosła drugi mecz wyjazdowy i drugi raz rywalem był jeden z faworytów ligi, tym razem w Rybniku. Mecz bardzo długo układał się w wyrównany sposób. Przez trzy pierwsze serie ROW wyszedł maksymalnie na czteropunktowe prowadzenie, a do wyścigów nominowanych było 42-36. Dopiero w nich rybniczanie szybko byli w stanie powiększyć przewagę wygrywając z nich 9-3 ustalając wynik meczu na 51-39.
Na następne spotkanie ostrowianie musieli czekać niecałe dwa tygodnie. Podejmowali we wtedy na własnym torze Texom Stal Rzeszów, jadąc bez swojego kapitana, Tobiasza Musielaka. Zawodnik Ostrovii tydzień wcześniej podczas meczu ligi angielskiej w jednym z wyścigów upadł, czego skutkiem było złamanie obojczyka, więc było pewne, że czeka go kilka tygodni przerwy. Na szczęście gospodarzy, mogli w tym meczu stosować za niego zastępstwo zawodnika.
Dość niespodziewanie beniaminek stawiał ogromny opór faworytowi z Ostrowa. Podopieczni Mariusza Staszewskiego na prowadzeniu znajdowali się tylko 3 razy — po biegach trzecim, czternastym i piętnastym. Zwycięstwo w tym meczu mogli zawdzięczać swojej bardzo dobrej postawie w wyścigach nominowanych, które wygrali 9-3. Już wtedy było pewne, że po dobrym okresie przedligowym w kryzysie jest Wiktor Jasiński, który zdobył zaledwie 2 punkty i bonus.
Z powodu przerwania meczu z Orłem po sześciu wyścigach ostrowianie ponownie mieli dwa tygodnie przerwy. 26 maja stawili się na meczu z Cellfast Wilkami Krosno i z Podkarpacia wywieźli pewne dwa punkty meczowe. Po kontuzji wrócił Tobiasz Musielak, który przywiózł 4 punkty z bonusem, w trzech startach. Od samego początku spotkania goście znajdowali się na prowadzeniu i nie oddali go choćby na moment.
Pogoda po raz kolejny nie rozpieszczała ostrowskiego klubu i z powodu przełożenia meczu przeciwko #Orzechowa Osada PSŻ Poznań na kolejne spotkanie również czekali dwa tygodnie. 7 czerwca odbyło się zaległe starcie z H. Skrzydlewska Orłem Łódź, które miało wręcz identyczny przebieg, do tego z Texom Stalą Rzeszów. Przez znaczną część spotkania to łodzianie prowadzili lub był remis. Oba mecze zakończyły się wynikiem 47-43 dla ostrowian, którzy drugi raz wygrali wyścigi nominowane 9-3. Najbardziej w tym spotkaniu zabrakło punktów Sebastiana Szostaka i Wiktora Jasińskiego, który łącznie zdobyli 5+2.
Tydzień później odbyło się pierwsze spotkanie rundy rewanżowej. Ostrowianie na własnym torze pewnie zwyciężyli z Abramczyk Polonią Bydgoszcz. Po wcześniejszych słabych domowych meczach Ostrovii ciężko było wskazać faworyta tego spotkania, jednak okazało się, że gospodarze bez żadnego problemu sięgneli po dwa punkty meczowe. Pomimo tego, w ich szeregach powstał spory niedosyt, bowiem wygrali jedynie 51-39, a spotkanie w Bydgoszczy zakończyło się rezultatem 51-38. Wydawało się, że ostrowianie wreszcie weszli na odpowiednie tory, jednak okazało się nieco inaczej.
Absolutnie sensacyjnym wynikiem zakończył się zaległy mecz ostrowian przeciwko #OrzechowaOsada PSŻ Poznań. “Skorpiony zdołały wywieźć z Ostrowa Wielkopolskiego aż dwa punkty meczowe. Poznanianie zaczęli mecz bardzo dobrze, bowiem od piątego wyścigu trener Staszewski stosował już rezerwy taktyczne. Gospodarze byli w stanie wyrównać rezultat meczu po dwunastu wyścigach, w którym swoją pierwszą trójkę w lidze od dwóch miesięcy zdobył Wiktor Jasiński, ale dobra końcówka w wykonaniu gości spowodowała, że Ostrovia doznała bardzo zimnego prysznicu.
Koniec słabego okresu i początek jazdy jak z nut.
Po kompromitującym wyniku w starciu z PSŻ-tem już następnego dnia ostrowianie mieli okazję do odkucia się podczas meczu w Gdańsku. To spotkanie nie miało praktycznie żadnej historii, poza nietypowym wynikiem. Goście wygrali 50-38.
Na koniec czerwcowego maratonu na własnym torze, do Ostrowa Wielkpolskiego przyjechał INNPRO ROW Rybnik. Celem dla Ostrovii na ten mecz było odrobienie dwunastupunktowej straty ze Śląska, którą udało się już odrobić po pierwszej serii. ROW wszedł w spotkanie najgorzej jak mógł, bowiem zaczęli od dwóch porażek 1-5, a na domiar złego po biegu juniorskim do szpitala udał się Maksym Borowiak, którego upadek spowodował jego kolega klubowy, Kacper Tkocz. W zespole Ostrovii pojechali absolutnie wszyscy. Nawet jeżdżący najgorzej, Gracjan Szostak i Wiktor Jasiński pokonywali seniorów rywali. Czysty komplet punktów zanotował Gleb Czugunow, a mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 62-28. od tego momentu ostrowianie zostali liderami tabeli.
Następne dwa spotkania Arged Malesa Ostrów odjechała w Rzeszowie oraz Łodzi. W stolicy Podkarpacia poza pierwszą serią startów podopieczni Mariusza Staszewskiego mieli cały czas mecz pod kontrolą. PO czterech pierwszych wyścigach prowadzili oni 13-11, a dwa kolejne wyścigi przyniosły ich wygraną 5-1 i de facto ustawiło to przebieg meczu. Do biegów nominowanych Stal Rzeszów była w stanie zmniejszyć straty do ośmiu punktów, a w dwóch ostatnich wyścigach ostrowianie “dołożyli” sześć “oczek”. Ostateczny wynik meczu to 38-52.
Spotkanie rozegrane w Łodzi miało wręcz identyczny przebieg. Ostrowianie dzięki biegom 4-6 wyszli na dwunastopunktowe prowadzenie, które było praktycznie niezagrożone do 13. biegu. Do Wyścigu 12. Orzeł przegrywał różnicą dziesięciu “oczek”, ale wygrywając w dwunastej gonitwie 5-1 zbliżyli się na sześć punktów i wydawało się, że sprawa wyniku jest jeszcze otwarta. Jednak Gleb Czugunow wygrał ten wyścig i gospodarzom została jedynie matematyka. Ponownie zawodnicy Ostrovii wygrali biegi nominowane w stosunku 9-3.
Ostatnie spotkanie rundy zasadniczej na własnym torze zaczęło się bardzo nerwowo. Pierwszy wyścig zakończył się wynikiem 5-0 dla gości, bowiem upadek własny zanotował Wiktor Jasiński, a w momencie przerwania wyścigu Chris Holder miał defekt i został wykluczony z powtórki. Juniorzy ulegli swoim rówieśnikom 2-4 i tak o to po dwóch wyścigach Wilki Krosno prowadziły 2-9. Jednak okazało się, że były to problemy przejściowe i od siódmego biegu gospodarze byli już na prowadzeniu, które tylko skutecznie powiększali. Kapitalne występy zanotowali Tobiasz Musielak i Gleb Czugunow. Ten pierwszy w czterech startach wywalczył płatny komplet punktów, natomiast ten drugi zanotował drugi czysty komplet z rzędu.
Na zakończenie rundy zasadniczej ostrowian czekał mecz w Poznaniu, w którym mogli przypieczętować zwycięstwo w rundzie zasadniczej. Potrzebowali do tego wygranej za “trzy”, czyli 48 punktów. Nie było to proste zadanie, bowiem PSŻ stawiał twarde warunki od samego początku. W pewnym momencie “skorpiony” miały aż 8 punktów przewagi, ale było to chwilowe. Dzięki ciosom zadanym w biegach 4-6 ze stanu 13-5 zrobiło się 17-19. Do biegów nominowanych ostrowianie przystępowali z prowadzeniem 42-36, a to oznaczało, że potrzebowali dwóch remisów do wygrania rundy zasadniczej. Pierwszy z wyścigów nominowanych zakończył się właśnie remisem, a drugi był istny rollercoasterem.
W pierwszej odsłonie na tor upadł Ryan Douglas i sędzia dopuścił do powtórki wszystkich czterech zawodników, jednak ta decyzja była niemałą kontrowersją. W powtórce na starcie ruszali się Musielak i Douglas i zostali ukarani ostrzeżeniami. W trzeciej odsłonie w taśmę wjechał Frederik Jakobsen. Za czwartym razem wyścig udało się dojechać do końca. W miejsce Jakobsena wystartował Szostak, który wyszedł zdecydowanie najlepiej mknął po pewną “trójkę”, a po chwili na drugie miejsce wyszedł Musielak i ostrowianie wygrali ten mecz 50-40 czym przypieczętowali wygranie rundy zasadniczej!
“To jest tylko gra wstępna. Prawdziwa rywalizacja rozpocznie się w play-off”
Cytując prezesa Mrozka, runda zasadnicza decyduje tylko o rozstawieniu w pierwszej fazie oraz kolejności rozgrywania meczów, bowiem wcześniejsze wyniki nie mają już znaczenia.
W ćwierćfinale ostrowianie trafili na szóstą drużynę rundy zasadniczej, czyli H. Skrzydlewska Orła Łódź.
Pierwszy mecz oczywiście rozegrano w Łodzi, a tam ostrowianie mieli ogromne problemy. W mecz lepiej weszli gospodarze, którzy prowadzili 14-10 po pierwszej serii startów. Drugą część meczu otworzyli najlepiej, jak mogli, albowiem wygrali 5-1, czym samym wyszli na ośmiopunktowe prowadzenie. Zmusiło to Mariusza Staszewskiego do korzystania z rezerw taktycznych, pierwszą zastosował w biegu siódmym, gdy Sebastian Szostak zmienił swojego brata i przełożyło się to na odrobienie dwóch punktów.
Kolejna rezerwa została użyta już w kolejnej gonitwie, gdy Chris Holder zmienił Wiktora Jasińskiego, który został pierwszym pogromcą Olivera Berntzona w tym dniu. Po serii remisów w kolejnych czterech wyścigach pionującą końcówkę zanotowali ostrowianie. Trzy ostatnie biegi wygrali w stosunku 14-4, a była szansa nawet na trzy podwójne wygrane, ale na przeszkodzie stanął defekt motocykla Tobiasza Musielaka, przez który na trzecie miejsce spadł Sebastian Szostak. Ostatecznie wyjechali oni z Łodzi z sześcioma punktami zaliczki.
Rewanżowe spotkanie nie przysporzyło już Arged Malesie takich problemów. Po pierwszych siedmiu biegach wydawało się, że podopiecznym Mariusza Staszewskiego uda się zanotować pewne zwycięstwo, bowiem mieli sześć punktów zaliczki, ale w trzeciej serii startów goście zmniejszyli prowadzenie do zaledwie dwóch “oczek”. Jednak czwarta część meczu przyniosła powiększenie przewagi Ostrovii do dwunastu punktów.
Ostatecznie Arged Malesa Ostrów jako jedyny zespół wygrała oba mecze ćwierćfinałowe, a to oznacza, że ich rywalem był “szczęśliwy przegrany”, którym została Abramczyk Polonia Bydgoszcz.
Czysty teoretycznie bydgoszczanie powinni być wymarzonym rywalem dla ostrowian, ale zdecydowanie tak nie było. Polonia to był bardzo dobry zespół przez cały sezon, cały czas jeden z głównych faworytów do awansu. Natomiast sam bydgoski owal nie pasuje zawodnik ostrowskiego zespołu, dlatego nie byli oni zadowoleni z takiego obrotu spraw. Mimo to nikt się nie poddawał, bowiem istniałaby wielka szansa, że te zespoły mogłyby się spotkać w finale.
Dwa miesiące bez porażki na nic
Pierwszy mecz półfinałowy przez dość długo układał się w bardzo wyrównany sposób. Całkiem dobre wejście zaliczyła Polonia, prowadząc 15-9 po czterech biegach. Po wyścigu piątym, wygranym przez Polonistów 4-2 wydawało się, że gospodarze szybko zbudują sobie sporą przewagę, jednak było inaczej. To goście można powiedzieć, że przejęli inicjatywę, bowiem w pewnym momencie zmniejszyli stratę do czterech punktów, a po trzech seriach startów było zaledwie sześciopunktowe prowadzenie Polonii. Wszystko wskazywało na to, że końcówka meczu będzie przebiegała w wyrównany sposób, jednak jak się okazało, było zupełnie inaczej.
Od wyścigu jedenastego zaczął się koszmar Ostrovii. Przez całą jego długość układało się na wynik 4-2 dla Polonii, jednak przed samą metą zdefektował Frederik Jakobsen i gospodarze wygrali podwójnie. Kolejny bieg również podopieczni Tomasza Bajerskiego wygrali 4-2, jednak Tobiasz Musielak musiał się sporo natrudzić, aby wyprzedzić Franciszka Karczewskiego. Ostatni bieg przed wyścigami nominowanymi Polonia również wygrała 5-1, oznaczało to, że przed dwoma ostatnimi gonitwami bydgoszczanie mieli szesnaście punktów zaliczki. W wyścigach nominowanych zwiększyli swoje prowadzenie o kolejne dwa “oczka”, a to spowodowało, że na rewanż jechali z ogromną dozą spokoju. Wynik czwartej serii był o tyle zaskakujący, że Arged Malesa w ostatnich meczach odjeżdżała rywalom właśnie na tym etapie spotkania.
Odrobienie osiemnastu punktów straty zdarza się na tyle rzadko i to w niejasnych okolicznościach, że mało kto dawał szanse ostrowianom na awans do finału. Na domiar złego musieli radzić sobie bez swojego lidera i najlepszego juniora, czyli Sebastiana Szostaka. Podczas rundy SGP2 w Rydze upadł on uderzając mocno o tor i złamał kręg piersiowy w kręgosłupie. W jego miejsce wystartowali młodzi zawodnicy, Tobiasz Potasznik i jego brat Gracjan i jak się okazało, to nie to było największym problemem Ostrovii w tym spotkaniu.
To nie miał łatwy mecz dla Ostrovii i zdecydowanie miał on taki przebieg. Zaczęło się bardzo wyrównanie. Po pierwszym biegu wygranym 4-2 przez gości wydawało się, że w wyścigu juniorskim powiększą swoją przewagę, to z bardzo dobrej strony pokazali się Gracjan Szostak i Tobiasz Potasznik, którzy wygrali ten bieg podwójnie. Gospodarze mieli spory problem, aby powiększyć swoją przewagę na zagrażający wynikowi dwumeczu dystans. Po siedmiu biegach prowadzili sześcioma punktami, to w kolejnej gonitwie Polonia zmniejszyła straty do zaledwie czterech oczek. Jednak biegi dziewięć i dziesięć dały gospodarzom prowadzenie 34-24 i wydawało się, że ich szanse na odrobienie strat w dwumeczu istnieją. Jednak kluczem do wszystkiego okazał się bieg jedenasty.
Na starcie stanęli w nim ze strony Ostrovii niepokonany dotychczas Jakobsen oraz ewidentnie szybki tego dnia Holder, a ich rywalami byli Kai Huckenbeck, który po wygraniu pierwszego biegu przegrał potem nawet z Gracjanem Szostakiem i Mateusz Szczepaniak niemający ogromnych szans na zwycięstwo. Ostatecznie to para bydgoska wygrała 5-1, czym wydali cios niemalże nokautujący rywala, bowiem ostrowianie potrzebowali odrobić w czterech wyścigach dwanaście oczek. Matematyka pozbawiła ich szans po kolejnym biegu ponownie wygranym przez Polonię, tym razem 4-2. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 48-42, ale było to pyrrusowe zwycięstwo.
Cel nie został spełniony, ale co dalej?
W Ostrowie Wielkopolskim nikt nie ukrywał, że celem na ten sezon było wywalczenie awansu do PGE Ekstraligi, który nie został zrealizowany. Największą ironią losu, jest to, że w okresie maj-sierpień Ostrovia odjechała 13 spotkań, w których odniosła 12 zwycięstw, jednak okazało się, że nie miało to żadnego znaczenia, bowiem jedna słaba seria w Bydgoszczy w absolutnie kluczowym momencie sezonu przyniosła nawet brak awansu do finału najlepszego zespołu na przestrzeni całych rozgrywek.
Było pewne, że jeśli ostrowianie nie wywalczą awansu w minionym sezonie, to podobnego składu, gwarantującego czołowe miejsca w lidze w Ostrowie nie będzie. Odejście Wiktora Jasińskiego było pewne jak to, że jutro będzie niedziela, bowiem kończy wiek U24 i spisywał się fatalnie. Zastąpi go wychowanek Ostrovii, Sebastian Szostak. Równie pewne było odejście Gleba Czugunowa, który sam przyznawał, że jego celem jest powrót do Ekstraligi, której w Ostrowie nie zastanie.
Po otrzymaniu lukratywnej oferty z Krosna Wielkopolskę opuścił Tobiasz Musielak, bowiem klubu nie było stać na jej przebicie. Natomiast Indywidualny Mistrz Świata z 2012 roku miał być w składzie ostrowian, jednakże ostatecznie poprzez zwlekanie ze swoją decyzją odnośnie swojej przynależności klubowej w jego w Ostrovii pojawił się Luke Becker. Dwa pozostałe miejsca w składzie zajęłi Oliver Bertnzon i Norbert Krakowiak, a z wypożyczenia do Betard Sparty Wrocław wrócił Filip Seniuk.
Jest to zdecydowanie słabszy skład, niż był w sezonie 2024, ale cele ostrowian nieco się zmieniły, a zestawienie zaprezentowane przez Mariusza Staszewskiego będzie stać na niejedną niespodziankę.
Wyniki Arged Malesa Ostrów w sezonie 2024:
Abramczyk Polonia Bydgoszcz 51:38 (W)
Energa Wybrzeże Gdańsk 57:32 (D)
Innpro ROW Rybnik 51:39 (W)
Texom Stal Rzeszów 47:43 (D)
Cellfast Wilki Krosno 41:49 (W)
H.Skrzydlewska Orzeł Łódź 47:43 (D)
Abramczyk Polonia Bydgoszcz 51:39 (D)
#OrzechowaOsada PSŻ Poznań 43:47 (D)
Energa Wybrzeże Gdansk 38:50 (W)
Innpro ROW Rybnik 62:28 (D)
Texom Stal Rzeszów 38:52 (W)
H.Skrzydlewska Orzeł Łódź 39:51 (W)
Cellfast Wilki Krosno 55:35 (D)
#OrzechowaOsada PSŻ Poznań 40:50 (W)
Ćwierćfinały
H.Skrzydlewska Orzeł Łódź 42:48 (W)
H.Skrzydlewska Orzeł Łódź 51:39 (D)
Półfinały
Abramczyk Polonia Bydgoszcz 54:36 (W)
Abramczyk Polonia Bydgoszcz 48:42 (D)


- Liga angielska. Świetny Jack Holder prowadzi swoją drużynę do wygranej! [RELACJA]
- Liga angielska. Tęgie lanie w lidze angielskiej! Fatalny Musielak, bardzo dobry Doyle! Ipswich Witches 60-30 Birmingham Brummies
- Woffinden wróci na Stadion Olimpijski już w tę niedzielę? Są na to wielkie szanse!
- Żużel w tv. Transmisje, streamy i inne relacje żużlowe. Gdzie oglądać żużel?
- Mecz PGE Ekstraligi przełożony! Znamy nową datę