Żużel. Red Bull Speed Ways – święto motosportu. Ściganie jakiego świat nie widział
Autor: Patrycja Kowalczuk
Spis treści
Żużel. Red Bull Speed Ways – święto motosportu. Ściganie jakiego świat nie widział
W Boże Ciało na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu bolid Formuły 1 zmierzył się z motocyklem żużlowym. Zmierzył się i przegrał! Ale to nie wszystko, co działo się tego dnia w stolicy Dolnego Śląska. Co jeszcze wymyślił producent napojów energetycznych?
Red Bull od dawna jest znany z organizacji nietypowych wydarzeń sportowych i wspierania nietuzinkowych sportowców. Tym razem padło na Polskę, a dokładnie na Wrocław, gdzie kibice wszelkiej maści motosportu mogli podziwiać na własne oczy popisy sportowców (i cieszyć swoje uszy dźwiękiem silników spalinowych).
Ale najpierw rozgrzewka…
Na Stadion Olimpijski mogło wejść jedynie około 12 tysięcy kibiców, a samo wydarzeni było biletowane. Dlatego organizatorzy wyszli naprzeciw tym wszystkim, który nie udało się kupić biletu i zorganizowało PRESHOW na błoniach stadionu. Sportowcy z rodziny Red Bulla – Adam Małysz, David Coulthard i Kuba Przygoński prezentowali swoje maszyny jeżdżąc po wyznaczonej trasie oraz kręcili „bączki”. Oprócz oglądania przejazdów kibice mieli okazję zgarnąć autografy, czy zrobić sobie zdjęcie z kierowcami. Red Bull przygotował również strefę, gdzie można było spróbować swoich sił jako mechanik F1 i zmienić opony atrapie bolidu – Pit Stop Challenge.
It’s show time!
Show na stadionie zaczęło się od sporego zaskoczenia, bo oto na płycie wylądował samolot! Za sterami zasiadł Łukasz Czepiela, który już na „dzień dobry” przegrał pojedynek na hamowanie z Maciejem Janowskim. Zawodnik Sparty potrzebował 41,61 m, by wyhamować swój motocykl, Czepiela potrzebował 93,23 m. Warto tutaj zaznaczyć, że w ubiegłym roku Łukasz Czepiela posadził samolot na helipadzie wieżowca Burdż Al Arab, którego średnica to 27 m.
Red Bull na swojej stronie zamieścił komentarz Czepieli do wyników pojedynku:
–W idealnych warunkach, bez tych wysokich drzew dookoła, byłbym w stanie zatrzymać się na dystansie 20 metrów, ale tutaj, jeśli chodzi o krótszą drogę hamowania musiałem uznać wyższość Maćka. Drzewa zakłócały termikę i nie byłem w stanie zatrzymać się szybciej.
Do rezultatów odniósł się również „Magic”:
-Wynik nie jest tu najważniejszy, przechodzimy do historii, w końcu to pierwsze lądowanie samolotu na stadionie we Wrocławiu!
W prawo też się da!
Coś, na co czekali chyba wszyscy zebrani na stadionie kibice – pojedynek bolidu F1 z motocyklem żużlowym. Za sterami RB7 Red Bull Racing zasiadł trzynastokrotny zwycięzca wyścigów Formuły 1, a obecnie dziennikarz David Coulthard. Honoru żużlowców bronił Maciej Janowski, który bezproblemowo pokonał w wyścigu ważący 630 kg bolid. Panowie ścigali się na dystansie czterech okrążeń, na których niestworzony do takich warunków bolid męczył się i musił uznać wyższość motocykla. Jednak rywalizacja na tym się nie skończyła, ponieważ Szkot zaproponował rewanż, ale w prawo! Janowski szybko przystał na propozycję i tym razem to bolid okazał się lepszy od motocykla.
– Bolidem F1 jeździliśmy już po pustyni, po lodzie, na dachu wieżowca, ale na żużlu byliśmy pierwszy raz! I muszę przyznać, że było to świetne doświadczenie – podsumował wydarzenie wicemistrz świata F1 z 2001 roku. – Bolid nie jest stworzony do jazdy po takim torze, nie mieliśmy tu odpowiedniej prędkości i docisku. Trudno było oczekiwać, że zbliżymy się do motocykla, który był w swoim naturalnym środowisku, na dodatek kierowany przez takiego mistrza jak Maciej. W prawo role się trochę odwróciły, ale najważniejsze jest to, że daliśmy fanom dobrą rozrywkę i pokazaliśmy, jak wiele twarzy może mieć nasz sport.
Radości z bycia częścią tej niesamowitej imprezy nie krył Janowski: – Jestem gospodarzem tej imprezy i bardzo się cieszę, że mieliśmy okazję zorganizować Red Bull Speed Ways właśnie we Wrocławiu, na moim domowym torze, w moim mieście. Było wspaniale!
Działo się, oj działo!
Tego wieczora Janowski zmierzył się również z Adamem Małyszem, który zasiadł za sterami Volkswagena Polo GTI R5 w wersji WRC2. Był to powrót „Orła z Wisły” do rajdówki po 8 latach, ale był to jego pierwszy raz w aucie WRC2. Panowie zmierzyli się w konkurencji na przyspieszanie. Każdy z nich musiał osiągnąć jak najwyższą prędkość na dystansie 70 m. Sportowcy byli bardzo blisko, jednak to znów Janowski okazał się górą, bowiem osiągnął on 100 km/h w ciągu 4,5 s. Natomiast Małysz 91 km/h w 4,9 s. Później zmierzyli się jeszcze w klasycznym wyścigu na dochodzenie na dystansie czterech kółek. Panowie szli łeb w łeb, jednak minimalnie lepszy znów był żużlowiec Sparty.
Z Maciejem Janowski zmierzył się również Kuba Przygoński, który po wrocławskim owalu jeździł driftingową Toyotą GR86. Tym razem pojedynek polegał na precyzyjnym przejechaniu przez wymalowane na torze „zony”. Motocykl poradził sobie nieźle, ale to maszyna Przygońskiego spisała się lepiej. Kolejnym etapem rywalizacji był wyścig na dochodzenie i tutaj już wyższość pokazał Janowski.
-Zupełnie nowym doświadczeniem była jazda po tak nierównej nawierzchni, drifting to sport lubiący płaski i równiutki asfalt. Musiałem specjalnie zmienić ustawienia zawieszenia oraz ciśnienie w oponach, aby dostosować się do żużla. Jestem zaskoczony, jak dobrze maszyna spisała się na torze. Może to jest pomysł na jakieś nowe zawody driftingowe? – mówił po rywalizacji Przygoński.
Juniorzy robili show!
Podczas eventu nie zabrakło żużla w klasycznej odmianie. Do rywalizacji stanęli najlepsi żużlowcy ubiegłorocznej edycji Red Bull Juniorskie Asy, czyli Mateusz Cierniak i Bartłomiej Kowalski. Pod taśmą ustawili się również juniorzy Sparty, Jakub Krawczyk i Marcel Kowolik. Żużlowcy odjechali klasyczny bieg, który wygrał Kowalski po emocjonującej walce z Cierniakiem. Oprócz klasycznej rywalizacji zawodnicy konkurowali ze sobą o najlepszy czas reakcji na starcie. W tym okazał się najlepszy Krawczyk z czasem reakcji wynoszącym 0,179 sekundy.
Wszystkie wypowiedzi sportowców za redbull.com.
Dołącz do nas na facebooku – kliknij TUTAJ
- Koniec sagi z Jakubem Miśkowiakiem! Prezentacja zawodnika w nowym zespole już w piątek
- Łezka w oku i gorzkie słowa o hejcie kibiców – szczery wywiad trenera GKM Grudziądz
- Żużel. Menadżer PSŻ-u celuje w awans do fazy play-off
- Żużel. Rusiecki odpowiada na sytuacje w Apatorze Toruń! „Niezłe stawki płacą”
- Żużel. „On chciał jechać, a złamał kość piszczelową!” Zawodnik Falubazu jak terminator