Przejdź do treści
Aktualności żużlowe | Best Speedway TV/PGE Ekstraliga żużlowa Polska - Aktualności

Żużel. Legenda Włókniarza mocno komentuje drużynę! Drużynopodobny twór w Częstochowie – kompromitacja zamiast klęski

Leon Madsen
Fot. Paweł Wilczyński

Autor: Redakcja

Żużel. Legenda Włókniarza mocno komentuje drużynę! Drużynopodobny twór w Częstochowie – kompromitacja zamiast klęski

Na torach żużlowcyh PGE Ekstraligi widzieliśmy już różne rzeczy, ale to, co stało się z drużyną Włókniarza Częstochowa w końcówce sezonu 2024, było wyjątkowe. To, co miało być mocnym zespołem z ambicjami na walkę o najwyższe cele, zamieniło się w zlepek indywidualistów rajderów. Drużyna, której głównym celem było przetrwanie, ostatecznie utrzymała się w lidze, ale kosztowało to więcej szczęścia niż umiejętności. Chichotem losu stał się fakt, że to właśnie Włókniarz uniknął spadku, mimo iż przez większość sezonu sprawiał wrażenie drużyny, której los został przypieczętowany.

Tabela PGE Ekstraliga po rundzie zasadniczej. Unia spada, Włókniarz poza play-offami!

W Magazynie żużlowym CANAL+ sytuację klubu skomentował Marek Cieślak, człowiek związany z Włókniarzem od lat, który zostawił na torze wiele zdrowia i serca. Jego twarz wyrażała więcej niż tysiąc słów, kiedy opowiadał o swoim rozczarowaniu sytuacją w klubie, który niegdyś był jednym z najważniejszych ośrodków żużla w Polsce.

Jako byłemu zawodnikowi Włókniarza, jest mi przykro po tym, co widziałem” – mówił Cieślak. „Bo tej drużyny nie spotkało żadne nieszczęście, żadna kontuzja, jak niemal wszystkie inne kluby. Są duże nazwiska. Był ściągnięty Hansen, który pozytywnie zaskoczył… a wyników nie było

Według Cieślaka, problem Włókniarza leży również w podejściu władz klubu do zawodników. „Ja już mówiłem kiedyś prezesowi Świącikowi, żeby zaczął traktować żużlowców jako pracowników. Pracowników, a nie kolegów. Bo to nie jest ich miłość do prezesa czy miłość do barw klubu. To miłość do kasy”.

Szczęście, a nie umiejętności, uratowało Włókniarza przed klęską totalną. Jak podkreślił Cieślak, gdyby nie „szpital” w Unii Leszno, gdyby nie błędy Pawlickiego i kilka korzystnych decyzji sędziowskich, Włókniarz mógłby dziś nie istnieć w Speedway Ekstralidze. Klęski totalnej nie ma, ale jest „tylko” kompromitacja. Na torze żuzlowym, w parkingu, a także w mediach, gdzie rekordy odsłon biły oświadczenia prasowe obu liderów, niestety niezwiązane z ich wynikami sportowymi.

Cieślak wspomina również o konflikcie wewnątrz zespołu, który rozpoczął się od zmiany tabelki biegowej w lidze. „Od kogo zaczął się konflikt we Włókniarzu? Od tego mojego zawodnika, Madsena. Zmieniła się tabelka biegowa w lidze, a mi pasowało, żeby Leon obstawiał te najtrudniejsze wyścigi. Więc dałem mu 13-tkę. A on: – Nie. Ja chcę 9-tkę albo 1-kę. Ja mu na to: – To dobrze, że ty chcesz, ale mi chodzi o Włókniarz i wynik drużyny. To się zaczęło… Chodzenie do prezesa, narzekanie. Jego ojciec wysyłał do mnie SMS-y: – Daj mu tak, jak on chce – pisał”.

Sytuacja Włókniarza Częstochowa jest teraz przedmiotem żartów i kpin. Klub, który kiedyś był jednym z najważniejszych ośrodków żużla w Polsce, stał się memem – obiektem internetowych dowcipów. Jak podkreślają eksperci, władze Częstochowy mogą wziąć pod uwagę te wszystkie problemy, kiedy prezes Świącik i działacze znowu będą prosić o wsparcie finansowe na żużel z miejskiego budżetu. Bo 2-3 miliony złotych publicznych pieniędzy to dla miasta niemała kwota.

Trener Marek Cieślak, mimo że odszedł z Włókniarza, nie ukrywa swojego rozczarowania. „Mnie już nie ma we Włókniarzu. Chociaż nie Leon mnie zwolnił, ja sam się zwolniłem” – podsumował.

Apator Toruń
Fot. Michał Szmyd
GKM Grudziądz
Fot. Paweł Wilczyński

Dołącz do nas na facebooku – kliknij TUTAJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *