Żużel. Co sprawiło, że Stachyra zakończył karierę? Było wiele zakrętów

Spis treści
Żużel. Co sprawiło, że Stachyra zakończył karierę? Było wiele zakrętów
Dawid Stachyra licencję żużlową zdawał w Lublinie, którego barwy reprezentował później kilkukrotnie. Obecnie na torach żużlowych pojawia się jedynie w roli eksperta dla telewizji Canal +. Na falach Radia Freee opowiedział jak doszło do zakończenia przez niego kariery żużlowej.
Brak wynagrodzenia przelał czarę goryczy
-Dla mnie tym punktem kulminacyjnym to był ten nieszczęsny rok 2013 w Gdańsku – zaczął Stachyra. – Generalnie to były jeszcze te czasy, że kluby jeszcze mogły oszukać zawodników. Myślmy wtedy nie dostali za ani jeden mecz, wręcz w połowie sezonu gdzieś tam były głosy: „No, panowie trzeba jechać, żeby wejść do tej Ekstraligi, żeby łatwiej odzyskać te pieniążki”.
W 2013 roku Renault Zdunek Wybrzeża faktycznie wywalczyło awans do Ekstraligi. Jednak Gdańsk nie był pierwszym wyborem Stachyry na tamten rok. Jak sam przyznał w trakcie audycji Pięć Jeden, był wtedy na trzech różnych rozmowach.
-Przed tym sezonem, czyli właśnie po lubelskim, bo 2012 jeździłem w Lublinie, wtedy byłem na 3 rozmowach. Byłem na rozmowie w Częstochowie, która też upadła, bo to były te pamiętne czasy pana Sukiennika i ogólnie byli zdegradowani. Byłem na rozmowie w Gnieźnie, wtedy Ekstraliga też była i Gniezno też wtedy umarło i nie wypłaciło zawodnikom. No i trafiłem do Gdańska, więc generalnie gdzie bym nie poszedł to po prostu tak Bozia chciała.
Miał podpisany kontrakt w Częstochowie
Ekspert Canal+ w 2014 roku przeszedł z Gdańska do Rybnika, gdzie również nie było kolorowo i mówił dlaczego tak szybko rozstał się z tym klubem oraz jak wyglądały jego kolejne kroki.
–W 2014 poszedłem do Rybnika, ale nie wspominam mile tego czasu, bo tam było nas praktycznie 9 na 5 miejsc. To się nie mogło udać i ja też sam podziękowałem im w czerwcu. Byłem zmęczony tym, że nawet jeździli zawodnicy, którzy nie przyjeżdżali na treningi czy sparingi, więc to było troszkę chore. W 2015 podpisałem kontrakt w Częstochowie, która nie wystartowała. To takie niespełnione marzenie.
– Trafiłem finalnie do Krosna i pamiętam, że z Krosnem przyjechałem do Lublina na pierwszy mecz. Tam na pierwszym łuku pomógł mi Oskar Bober. Dzwon zaraz po starcie. Złamana łopatka, kciuk. Wypadłem na dobre 2 miesiące, wróciłem w sierpniu. Torem domowym było Krosno, to Krosno czarne z dziurami, więc po takiej niedoleczonej kontuzji jeździłem na 50% – wspomina Stachyra.
Wyjazd do Argentyny
Kolejnym podjętym krokiem w celu ratowania kariery był wyjazd do Argentyny. Niestety wyjazd ten zamiast pomóc, okazał się gwoździem do trumny.
-Potem pojechałem do Argentyny, żeby się troszkę podratować, pojeździć. To już generalnie system taki, że budżetu nie było i takie troszkę na siłę ratowanie się bez dużych inwestycji. Wiadomo, że w żużlu nie da się jeździć bez dużych inwestycji i jeszcze nadzieją była Argentyna, żeby pojeździć w zimnie, nadrobić troszkę ten stracony czas. To był ten sezon, w którym zginął nam ten sprzęt. My wysłaliśmy motocykle, które nigdy nie wjechały tak naprawdę na terytorium Argentyny. To był generalnie gwóźdź do trumny, bo ja w 2016 roku byłem w Opolu i praktycznie miesiąc przed sezonem zostałem bez sprzętu. Udało mi się do jeździć do maja i stwierdziłem, że ogólnie to nie ma sensu i się poddałem.
Rzeszowianin ostatni raz w roli żużlowca na stadionie pojawił się w 2021 roku, jednak był to tylko krótki epizod, a nie pełnoprawny powrót. Obecnie na stadionach żużlowych możemy go oglądać w roli eksperta Canal+.


MAGAZYN ŻUŻLOWY Best Speedway TV
- Unia Leszno dokonała niemożliwego! Trener skomentował spektakularny powrót [Wideo]
- Żużel. Gwiazdy przyjadą do Ostrowa! Ujawniono pierwsze nazwiska na liście
- DMPJ. Wilki Krosno najlepsze w Lublinie! Świetny występ Pawełczaka
- Tauron SEC w Pardubicach. Znamy listę startową ostatniej rundy
- Polonia Bydgoszcz nie wytrzymała ciśnienia „Nie da się ukryć, że zaczęło się robić nerwowo”