Żużel. Były sędzia wskazał najtrudniejszy mecz w jego karierze

Żużel. Były sędzia wskazał najtrudniejszy mecz w jego karierze
Praca sędziego podczas spotkań żużlowych to bardzo ciężki zawód. Podczas niej masz do czynienia z ogromną presją, kiedy np. musisz podjąć decyzję, która może zadecydować o losach całego meczu. Wtedy na arbitra spada fala krytyki z jednej ze stron, która uważa, że decyzja powinna być inna. To naprawdę ciężka sytuacja.
Sparta Wrocław wyjechała na domowy tor. Pierwsze kółka nowej gwiazdy na olimpijskim
Żużel. Poznaliśmy składy na sparing w Poznaniu. Gospodarze wystąpią bez lidera
Jednym z sędziów żużlowych był Remigiusz Substyk, który jednak zakończył swoją karierę w 2023 roku. W rozmowie z Tygodnikiem Żużlowym były arbiter opowiedział o drogach do zostania sędzią i dlaczego w ogóle niektórzy decydują się na taką pracę.
Przede wszystkim sędzią żużlowym zostaje się z pasji do tego sportu. Myślę, że to dotyczy większości moich kolegów. Droga do sędziowania może być różna — niektórzy próbowali jeździć na żużlu, inni działali w klubach, jeszcze inni byli zagorzałymi kibicami. Zamiłowanie do dyscypliny jest tutaj kluczowe. Nie ma co ukrywać, że sędziowanie wiążę się również z gratyfikacjami finansowymi. Dla kogoś te kwoty są znaczące, dla innych mniej, ale jest to forma zarobku. – przyznał.
Stres to nieodłączny element pracy sędziego. Zresztą występuję on nie tylko w tym zawodzie, ale także ogólnie w życiu człowieka. Remigiusz Substyk opowiedział o swoich sposobach na radzenie sobie z nim, a także co trzeba zrobić, gdy wiesz, że popełniłeś błąd, a przecież zawody jeszcze trwają i nie można rozmyślać o danej sytuacji przez cały czas.
Generalnie z charakteru jestem osobą spokojną. Trudno mnie wyprowadzić z równowagi, nie ukrywam jednak, że zawsze towarzyszył mi jakiś stres. Szczególnie przed zawodami. W momencie, kiedy mecz już się zaczyna, rusza pierwszy bieg, to ten stres jakby opada. Trzeba się wtedy zająć swoją pracą na wieżyczce. Głównym przeciwnikiem sędziego jest jego głowa. Jeśli w zawodach arbiter popełnia błąd i zaczyna rozmyślać, mówiąc kolokwialnie „zagotuje się” to wtedy pojawiają się kolejne złe decyzje. To jest jak lawina. Jeśli już popełni się pierwszy błąd, to należy się zresetować i pomyśleć, że zaczyna się wszystko od nowa, od pierwszego biegu. To najlepsza metoda, aby resztę spotkania poprowadzić prawidłowo. – mówił.
Dla byłego arbitra najtrudniejszym spotkaniem był pojedynek GKM Grudziądz – Stal Gorzów. Podczas tego meczu tor nie należał do najłatwiejszych, po kilku upadkach po dziewiątym wyścigu Remigiusz Substyk zarządził dodatkowe prace nad nawierzchnią, które jednak nie przyniosły skutku i sędzia postanowił zaliczyć spotkanie. Triumfował wtedy GKM w stosunku 29:25, ale nawet gospodarze nie byli zadowoleni z takiego stanu rzeczy.
Takich spotkań prowadziłem całe mnóstwo i niełatwo na szybko wybrać ten najtrudniejszy. Ten, który odbił się największym echem był mecz Grudziądza z Gorzowem. Po nim spadła na mnie największa lawina krytyki. Pogoda nie sprzyjała, wystąpiły problemy z torem. W mojej ocenie postąpiłem słusznie, bo w trosce o bezpieczeństwo zawodników przerwałem zawody. Po mojej decyzji było wiele negatywnych komentarzy i to często od osób, które nie rozumiały jak pracuje się z torem, jak należy go przygotowywać. Do tego dorzucił się prezes Ekstraligi, który gdzieś tam „tweetem” mnie zwolnił i to jeszcze przed podpisaniem przeze mnie protokołu z tego meczu. To było z jego strony działanie mało merytoryczne, nieprofesjonalne. – twierdzi.



- Tauron SEC w Pardubicach. Znamy listę startową ostatniej rundy
- Polonia Bydgoszcz nie wytrzymała ciśnienia „Nie da się ukryć, że zaczęło się robić nerwowo”
- Znamy listę startową Speedway Grand Prix 4, czyli mistrzostw świata przyszłych gwiazd żużla. Nie ma na niej Polaków
- Znamy kadry na Speedway of Nations w Toruniu! Reprezentacja Polski zdobędzie pierwsze złoto?
- Stal Gorzów Wielkopolski: Przewodnik po klubie- wrzesień 2025