Transferowa walka o Miśkowiaka! 1,2 miliona złotych za podpis destabilizuje polski żużel
Autor: Redakcja
Transferowa walka o Miśkowiaka! 1,2 miliona złotych za podpis destabilizuje polski żużel
Sytuacja na polskim rynku transferowym w żużlu osiąga nowe szczyty finansowego szaleństwa, a głównym bohaterem ostatnich dni jest Jakub Miśkowiak. Zawodnik, który przyciąga uwagę wielu klubów, może liczyć na zawrotną sumę nawet 1,2 miliona złotych za sam podpis pod kontraktem. To astronomiczne pieniądze, które dodatkowo pogłębiają podziały między klubami — jedne są w stanie pozwolić sobie na takie wydatki, inne muszą liczyć każdy grosz.
Miśkowiak, będący jednym z najbardziej pożądanych żużlowców w lidze w chwili obecnej, winduje swoją wartość na rynku. Włókniarz Częstochowa, który stara się odbudować trzon drużyny, boryka się jednocześnie z problemami finansowymi, a negocjacje dotyczące nowych kontraktów stają się coraz bardziej skomplikowane. Prezes Michał Świącik, odpowiedzialny za budżet klubu, prowadzi rozmowy w trudnym momencie, kiedy z drużyny odchodzą takie gwiazdy jak Mikkel Michelsen czy lider zespołu Leon Madsen. Mimo to Włókniarz wciąż liczy na powrót Miśkowiaka. Czy jednak będzie w stanie udźwignąć tak wysoki koszt?
Już teraz mówi się, że Miśkowiak oczekuje 1,2 miliona złotych za samo podpisanie kontraktu, a w grę wchodzi również GKM Grudziądz, który także chętnie widziałby tego zawodnika w swoim składzie na pozycji U24. Jeśli Miśkowiak przyjmie ofertę z Częstochowy, Wiktor Lampart, który prawdopodobnie straci miejsce w drużynie, może trafić właśnie do Grudziądza.
Finansowe wyzwania dla Włókniarza nie kończą się jednak na kontrakcie Miśkowiaka. Klub zobowiązał się do przelania 400 tysięcy złotych na rzecz GKM Grudziądz jako rekompensatę za Jasona Doyla, który w minionym sezonie stracił część sezonu i jest zmuszony oddać część pieniędzy za przygotowanie do sezonu i właśnieWłókniarz w porozumienie się z zawodnikiem kwotę zwróci i zapewne jest ona wliczona w nowy kontrakt w Częstochowie. Łącznie kwoty te dają sumę 1,6 miliona złotych — to ogromne pieniądze w polskim żużlu, a należy jeszcze doliczyć dodatkowe wynagrodzenie za zdobywane punkty w sezonie. Czy Włókniarz to udźwignie?
Z kolei GKM Grudziądz, czekając na zwrot wspomnianych 400 tysięcy złotych, może mieć większe szanse na zakontraktowanie Miśkowiaka, który w minionym sezonie reprezentował barwy Stali Gorzów. Choć Włókniarz nie zamierza się poddawać, sytuacja finansowa może sprawić, że Grudziądz stanie się głównym faworytem w walce o Jakuba Miśkowiaka.
Rosnące kontrakty, takie jak wspomniane 1,2 miliona złotych za podpis Miśkowiaka, destabilizują finansową równowagę w lidze. Niektóre kluby, które nie są w stanie sprostać rosnącym wymaganiom finansowym, mogą być zmuszone do podjęcia drastycznych kroków. W obliczu coraz większych wydatków na zawodników, pojawiają się głosy ostrzegające przed możliwymi konsekwencjami. Niektórzy już mówią o konieczności „gaszenia światła”, co stanowi poważne ostrzeżenie dla całej dyscypliny.
- Żużel. Musiał vs Dryła, czyli jedna z ciekawszych konfrontacji poprzedniego sezonu!
- Żużel. Koniec spekulacji! Były wielokrotny uczestnik Grand Prix zmienia barwy narodowe!
- Falubaz bez prezesa! Protasiewicz komentuje „Na pewno nie jest to komfortowe”
- Żużel. Doświadczony zawodnik wraca na Wyspy Brytyjskie. Pojedzie w klubie z Janowskim
- Plan naprawczy Stali Gorzów przekona komisję? Wiemy kiedy ostateczna decyzja!
Miśkowiak dostanie 1,2 mln, a potem będzie przywoził jedynki i wszyscy będą się zastanawiali, co to za sprzęt, który kosztował krocie, a nie jedzie?
prawda jest taka że polskie kluby pieniądze z kontraktu telewizyjnego przejadają w najlepsze i tymi pieniędzmi właśnie psują rynek. wystarczy już rozdawania milionów zawodnikom! dlaczego nie tworzycie z tych pieniędzy funduszy które mogłyby posłużyć do modernizacji stadionów! dlaczego te pieniądze a nawet jakąś mała część nie ratuje najbiedniejszych klubów typu Rawicz, Kraków, Świętochłowice????? Co to dla POLSKICH klubow byłoby ważniejsze bańka więcej dla jakiegoś Doyla czy innego Madsena czy piękny obiekt który można dostosowywać przez pięć lat z tych pieniędzy. nie trzeba brać udział w licytacji i dać 1.2 banki średniemu zawodnikowi nawet jak się okazuje jak tych pieniędzy się nie ma. jak ma być dobrze przy takim obrocie spraw.
myślę że Miśkowiak najlepiej by się odbudował w Zielonej ale to tylko moje zdanie a kwestia pieniędzy to wiadomo jak jest i szkoda strzępić języka ale niech korzysta bo jak skończy 24 lata i nie zacznie jeździć na wyższym poziomie to skończy w 2 ekstralidze
Przecież żużlowcy i tak zarabiają ” grosze” w porównaniu do kopaczy