Szymon Woźniak po meczu z Tauron Włókniarzem: „Bohaterem meczu była drużyna”
Szymon Woźniak po meczu z Tauron Włókniarzem: „Bohaterem meczu była drużyna”
Dość niespodziewanie ebut.pl Stal Gorzów, na własnym terenie, pewnie pokonała Tauron Włókniarza Częstochowa 51:38 w spotkaniu 12. kolejki PGE Ekstraligi. Tryumf „Żółto-Niebieskich” miał kilku ojców. Jednym z nich był Szymon Woźniak, z którym rozmawialiśmy zaraz po tym starciu.
Ostatni pojedynek na słynnym „Jancarzu” rozpoczęło się od mocnego uderzenia gospodarzy, którzy już po pierwszej serii startów prowadzili przewagą dwunastu punktów (18:6). Częstochowianie jednakże nie odpuszczali. Dwukrotnie nawet stanęli przed szansą choćby doprowadzenia do wyrównania w tej batalii. Koniec końców gorzowianie mogli cieszyć się z kompletu trzech ligowych „oczek”. Jak to spotkanie oceniał sam krajowy lider Stali?
– Rzeczywiście było ono bardzo zacięte. Zaczęliśmy dobrze, ale myślę, że nawet na początku meczu dopisywało nam troszeczkę szczęścia. Nikt z nas bowiem nie był za bardzo pewny swojej prędkości na torze. Tak więc dobrze nam ten początek się układał. Później goście prawie nas dogonili. Cieszymy się jednakowoż, że w tym najważniejszym momencie przejęliśmy inicjatywę i wygraliśmy to spotkanie – stwierdza Woźniak.
Niewiele brakło, aby przyjezdni w samej końcówce potyczki ponownie wrócili do gry w walce przynajmniej o jeden meczowy punkt. W pierwszym podejściu gonitwy nr 14 para Włókniarza Leon Madsen-Kacper Woryna po wyjściu spod taśmy zmierzała po podwójną wygraną 1:5. Tymczasem na drugim łuku pierwszego okrążenia upadek zaliczył popularny „Woryn”. Poprosiliśmy Szymona o odniesienie się do tej sytuacji.
– Nie lubię się wypowiadać na temat szczęścia związanego z wypadkiem innego zawodnika. Wiadomo, że na początku ten wyścig nie układał się po naszej myśli. Potem Kacper niestety się przewrócił, mam nadzieję, że jest cały. Tak to już w sporcie jest, najpierw jedni mają trochę szczęścia, a później inni. Zespoły są zwykle wyrównane i jakieś sytuacje dodatkowe, a nawet i przypadkowe, decydują o rozstrzygnięciu danego biegu czy też meczu – dodaje żużlowiec.
A czy w pewnej chwili w gorzowskim obozie nie przejawiały się obawy, że miejscowi mogą utracić prowadzenie w tym meczu? – Jeśli chodzi o mnie, ja nigdy nie odczuwam żadnych obaw w przypadku rywalizacji ligowej. Ogólnie uważam, że nasze myślenie nie działa w ten sposób, że mamy jakiekolwiek obawy. Jesteśmy skupieni na swojej pracy, bo to ona decyduje o końcowym wyniku. I dodatkowe emocje, związane z kibicami, raczej zostawiamy na boku – kontynuuje.
Żużlowiec rodem z Tucholi przeciwko częstochowskim „Lwom” wywalczył 10 punktów z bonusem. Należał zatem do trójki liderów wraz z Martinem Vaculikiem i Oskarem Fajferem. – Absolutnie nie czuję się, jako jeden z bohaterów tego pojedynku. Każdy punkt był dzisiaj ważny. Dopiero wyścigi nominowane przesądziły o naszej wygranej. Każdy z nas dorzucił bardzo cenne punkty. Daleko mi do czucia się bohaterem dzisiejszego meczu. Tym była drużyna – uważa jeździec.
Kolejne spotkanie „Stalowcy” rozegrają 23 lipca, kiedy udadzą się do Grudziądza, gdzie podejmą rywalizację z ZOOleszcz GKM-em. To starcie zapowiada się elektryzująco. Obydwie ekipy będą szukać następnych ligowych „oczek”. Podopieczni Stanisława Chomskiego po to, aby zająć jak najwyższe miejsce w tabeli przed fazą play-off, zaś grudziądzanie, by w ogóle się w niej znaleźć. Indywidualny Mistrz Polski z 2017 roku jednak na tę chwilę nie jest myślami przy wyjazdowym meczu z „Gołębiami”. – Aktualnie nawet nie wiem, jaki w tym momencie jest dzień tygodnia. Skończyłem właśnie bardzo trudne zawody. Absolutnie nawet ani jedna moja szara komórka nie rozważa teraz meczu w Grudziądzu. Na myślenie o tym przyjdzie czas – zakończył Szymon Woźniak.
MAGAZYN ŻUŻLOWY Best Speedway TV
- Żużel. „On chodzi do mediów i płacze”! Kowalski uderza w Cierniaka za kulisami serialu
- Żużel. Tom Brennan po groźnym wypadku w USA! Operacja zakończona sukcesem
- Żużel. Przemysław Pawlicki bezbłędny w Kalifornii! Pokonał Łagutę i Janowskiego
- Żużel. Prezes Włókniarz Częstochowa z dużą szczerością! Nie obiecuje cudów
- Żużel. Patryk Dudek zaskakuje szczerością! „Być dobrym człowiekiem – to ważniejsze niż medale”