Spartę Wrocław zawiedli liderzy. Za mało punktów Kurtza, Łaguty i Janowskiego, fatalny Bewley

Sparta Wrocław nie pojedzie w finale Ekstraligi. Winę ponoszą największe gwiazdy
Celem Betard Sparty Wrocław na sezon 2025 był trzeci z rzędu awans do finału PGE Ekstraligi. W dwóch poprzednich latach dopiero w decydującym dwumeczu o złoto lepszy okazywał się Orlen Oil Motor Lublin. Tym razem Sparta nie będzie miała okazji do rewanżu w myśl zasady „do trzech razy sztuka”. Główny powód? Rozczarowująca dyspozycja liderów – Kurtza, Łaguty, Janowskiego i przede wszystkim Bewleya.
Dominik Kubera jeździł ze złamaniem! Teraz wyjawił całą prawdę
Sprawę awansu do finału Pres Grupa Deweloperska Toruń rozstrzygnął w pierwszym spotkaniu, kiedy na własnym torze wygrał 52:38. Ale nie byłoby tego zwycięskiego dwumeczu, gdyby nie kapitalna jazda Patryka Dudka w rewanżu. 33-letni żużlowiec zdobył piętnaście punktów – trzy razy dojeżdżał na metę pierwszy i trzy razy jako drugi, w tym dwukrotnie akompaniując kolegom z drużyny – Mikkelowi Michelsenowi i Robertowi Lambertowi – w wygranych biegach, które kończyły się wynikiem 5:1.
Pres do finału pociągnął jednak nie tylko Dudek, ale też Michelsen ze swoimi dwudziestoma trzema punktami w dwumeczu, Emil Sajfutdinow z dwudziestoma oczkami i Lambert z szesnastoma. Wszyscy czterej pojechali mniej więcej, jak na odpowiednio drugiego, szóstego, ósmego i osiemnastego najskuteczniejszego żużlowca PGE Ekstraligi przystało.
Co innego w szeregach Betard Sparty Wrocław. Po wszystkim najbardziej dostało się Danielowi Bewleyemu. Zupełnie zasłużenie: w Toruniu i we Wrocławiu kończył z zaledwie pięcioma punktami. A przecież Brytyjczyk to nie pierwszy lepszy zawodnik. Niedługo w duńskim Vojens najprawdopodobniej wywalczy brązowy medal indywidualnych mistrzostw świata. Średnia biegopunktowa na poziomie 1,250 z dwumeczu z Presem wypada więc więcej niż fatalnie.
Krytyka spada też na Macieja Janowskiego. „Magic” nie ma za sobą udanego sezonu i doskonale o tym wie. W półfinale Ekstraligi jeździł na poziomie 1,333 punktu na bieg. Przy tym wszystkim – kamyczek do ogródka wrzucić należałoby też Brady’emu Kurtzowi i Artiomowi Łagucie.
Żużel. Członek teamu Bańbora wściekły na Zmarzlika „To nie pierwszy raz”
Australijczyk jest objawieniem sezonu. W Grand Prix rzucił rękawicę wielkiemu Bartoszowi Zmarzlikowi. Wygrał cztery kolejne rundy – w Gorzowie Wielkopolskim, Målilli, Rydze i Wrocławiu. Wcześniej dokonał tego tylko wielki Tony Rickardsson. Po dziewięciu z dziesięciu rundach tegorocznego cyklu Kurtz zajmuje drugie miejsce ze 162 punktami na koncie. Pierwszy w klasyfikacji Polak ma ich 165. A jednak z Presem nie był tak dominujący, jak można by od niego oczekiwać. Średnia punktu na wyścig? 1,818. Poniżej „2” – z taką jego formą próżno było szukać Sparty w finale.
Podobnie Łaguta. 34-letni żużlowiec – przez wzgląd na wykluczenie zawodników rosyjskiego pochodzenia z zawodów międzynarodowych po barbarzyńskim ataku putinowskiego reżimu na Ukrainę – nie jeździ w Indywidualnych Mistrzostwach Świata, a przecież to ostatni zawodnik, który był w stanie prześcignąć w cyklu Zmarzlika. Wciąż utrzymuje się w wysokiej formie, pod względem skuteczności jest trzeci w Ekstralidze, a jednak z Presem pojechał niewiele lepiej niż Kurtz. Średnia punktu na wyścig? 1,909. Znów, ta sama śpiewka, poniżej „2” – z taką jego formą naprawdę próżno było szukać Sparty w finale.
Szanse na rehabilitację w dwumeczu o trzecie miejsce z Bayersystem GKM-em Grudziądz. Pierwszy mecz ma zostać rozegrany w niedzielę 21 września, a drugi w sobotę 27.



- Znamy kadry na Speedway of Nations w Toruniu! Reprezentacja Polski zdobędzie pierwsze złoto?
- Stal Gorzów Wielkopolski: Przewodnik po klubie- wrzesień 2025
- Gdzie oglądać finał Speedway Grand Prix w Vojens?! Plan transmisji na najbliższe dni
- Spartę Wrocław zawiedli liderzy. Za mało punktów Kurtza, Łaguty i Janowskiego, fatalny Bewley
- Liga szwedzka. Vastervik i Smederna w finale! Kolejny komplet Lamberta