PGE Ekstraliga. Czy prezesi obecnych klubów zaczną stawiać na nieoczywiste nazwiska?
Autor: Nikodem Kamiński
PGE Ekstraliga. Czy prezesi obecnych klubów zaczną stawiać na nieoczywiste nazwiska?
Podczas tegorocznych rozgrywek najlepszej żużlowej ligi świata mamy okazję obserwować dwóch zawodników, których śmiało można zaliczyć do grona niespodzianek sezonu. Mowa o Benjaminie Cooku oraz Michaelu Jepsenie Jensenie.
Ten pierwszy, czyli 26-letni Australijczyk nigdy wcześniej nie miał okazji do startów na polskich torach. Debiut na torze żużlowym w Częstochowie w jego wykonaniu był fenomenalny, 9 punktów + 1 bonus to bardzo solidny dorobek punktowy, w dodatku na rozkładzie w trakcie tych zawodów posiadał lokalnych Matadorów, czyli Mikkela Michelsena, Maksyma Drabika, oraz Kacpra Worynę. Nie był to jednorazowy wyskok, ponieważ zawodnik FOGO Unii Leszno dołożył do tego 13 punktów na torze w Zielonej Górze, oraz na ten moment może pochwalić się średnią biegową na poziomie 1.935 pkt na bieg, co jak na pierwsze starty w PGE Ekstralidze budzi podziw nie jednego kibica.
Natomiast Michael Jepsen Jensen trafił do ZOOLESZCZ GKM Grudziądz w wyniku sagi transferowej spowodowanej kontuzją Jaysona Doyle. Wiele kibiców zastanawiało się, czy nie lepiej postawić na doświadczonego Mateja Zagara, ponieważ popularny MJJ nie łapał się do składu Poznania, czyli drużynie, która startuje szczebel niżej. Mimo wszystko Duńczyk nie zawiódł, a nawet zaskoczył kibiców Gołębi. Nie licząc przerwanego meczu w Lublinie, gdzie w trakcie 3 startów zgromadził 5 punktów, pokonując między innymi Bartosza Zmarzlika, w następnych spotkaniach łącznie z bonusami zawodnik zanotował same dwucyfrówki, co bardzo dużo dało drużynie z Grudziądza, która cały czas walczy o upragnione Play-Offy.
Widząc te historie kibice, mają prawo zastanawiać się, dlaczego prezesi klubów ekstraligowych boją się sięgać po nowe twarze w zamian za zawodników, którzy zawodzą ich oczekiwania. Na ten temat podczas Kolegium Żużlowego na YouTubie wypowiedział się Łukasz Benz, tłumacząc kibicom, co może być przyczyną tej sytuacji.
„Na pewno łatwiej jest zaryzykować bądź dać zaufanie komuś w lidze niższej, kiedy w PGE Ekstralidze jest walka o wszystko. Oczywiście w Metalkas 2 Ekstralidze również awans jest też bardzo ważny, ale kiedy przychodzi do tego, że jest walka o play-off, czy będę jechał o medale, czy nie no to tutaj Piotrek Rusiecki jest wyjątkiem. Sami Australijczycy mówili, że On jest gościem, który lubi ryzykować, zaryzykował i to mu się powiodło”
„W przypadku nie ma co gadać, ale gdyby się pomylił to, o czym mówił Tomek presja środowiska, presja sponsorka, presją kibiców, bo wiemy, że dzisiaj w social mediach wszyscy gdzieś tam to się sprzęga, prezesi patrzą, czytają, czasem też nie wiadomo po co, ale kluby są budowane dla kibiców i jak się uda, to się uda, jak się nie uda to problem i mi się wydaje, że tu brakuję odwagi, bo naprawdę wielu jest takich zawodników, no oczywiście my tutaj dzisiaj nie podamy tak szybko przepisu, bo wiele razy nawet w ekstralidze jest tak, że zawodnik 100%, że na pewno będzie robił 10 punktów, a ma sezon, że robi 2„
Mimo tych słów, których użył Łukasz Benz, to przykład wyżej wspomnianej dwójki zawodników, którzy nieoczekiwanie dostali szanse i finalnie ją wykorzystali. Powinno to skłonić działaczy innych zespołów, o wierze w nowe mniej popularne nazwiska, kosztem tych zawodników, którzy od kilku sezonów regularnie jadą, poniżej ich oczekiwań.
DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOK – kliknij TUTAJ
- Kolejarz Opole przedłuża współprace ze swoim trenerem. Klub zabiera głos
- Stal Gorzów przedstawiła plan naprawczy. Optymistyczne prognozy finansowe
- Oskar Fajfer przedłuża kontrakt ze swoim zespołem! Pojedzie kolejny sezon w tych barwach
- Żużel. Zawodnicy Motoru przeszli z toru na parkiet. Celem pomoc dla domów dziecka
- Ambitne plany sparingów Speedway Kraków. Mają podjąć mistrza Polski